Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 21, 2018 19:49 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Erytrocyty 8,4 T/l 5,0 — 10,0
Hemoglobina 12,5 g/dl 9,0 — 15,0
Hematokryt 37,6 % 28,0 — 45,0
MCV 44,9 fl 40,0 — 55,0
MCH 14,9 pg 13,0 — 17,0
MCHC 33,2 g/dL 30,0 — 36,0
Płytki krwi ↓ 115 G/l 180 — 550
obecne agregaty płytek oraz makropłytki.
RDW-CV 15,10 % 13,80 — 21,10
Leukocyty ↓ 2,05 G/l 6,00 — 11,00
Uwagi: potwierdzono mikroskopowo.
• Neutrofile % 69,3 % 50,0 — 75,0
• Neutrofile ilościowo ↓ 1,42 G/l 3,10 — 12,50
• Limfocyty % ↓ 15,6 % 20,0 — 50,0
• Limfocyty ilościowo ↓ 0,32 G/l 1,30 — 7,50
• Monocyty % ↑ 10,2 % < 4,0

• Monocyty ilościowo 0,21 G/l 0,10 — 1,10
• Eozynofile % 4,9 % < 6,0
• Eozynofile ilościowo 0,10 G/l 0,10 — 2,20
• Bazofile % 0,00 % 0,00 — 1,00
Biochemia
Nazwa badania Wynik badania Zakres referencyjny
ALT (GPT) 43,0 U/l < 107,0
AspAT (GOT) 41,0 U/l < 44,0
AP (ALP) 32,0 U/l < 107,0
Mocznik 31,0 mg/dl 25,0 — 70,0
Kreatynina 1,1 mg/dl 0,6 — 1,8
Glukoza ↓ 89 mg/dl 100 — 130
Białko całkowite 6,8 g/dl 6,0 — 8,0
Albuminy 3,6 g/dl 2,7 — 3,9
Globuliny 3,2 g/dl 2,5 — 5,5
Sód 353 mg/dl 330 — 360
Sód mmol 154,000 mmol/l
Potas 16,5 mg/dl 16,0 — 22,0
Potas mmol 4,230 mmol/l
Chlorki 408 mg/dl 360 — 420
Clorki mmol/l 115,30 mmol/l
Fruktozamina 293 umol/l < 390
Bilirubina całkowita 0,15 mg/dl < 0,40
Cholesterol 115,0 mg/dl 77,4 — 201,2
LDH 229 U/l 161 — 1051
Wapń 8,8 mg/dl 8,0 — 11,1
Fosfor 3,5 mg/dl 3,0 — 6,8
Magnez 2,3 mg/dl 2,1 — 3,2
Lipaza 15 U/l < 26
Dehydrogenaza glutaminianowa 2,0 U/l < 6,0
Obrazek

#MAGDA#

 
Posty: 443
Od: Śro cze 30, 2010 22:32

Post » Nie sty 21, 2018 20:26 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Nie podejmę się interpretacji wyników krwi. Jak tu nikt nie zajrzy, może załóż osobny wątek i tam zapytaj. Ostatnio na białaczkowych mały ruch, a szkoda, bo o te kotki trzeba dbać.
Na pewno warto dać coś na podniesienie odporności (niskie leukocyty) i nie wiem, czy tylko beta gluken. Warto porozmawiać z wet. I dziwię się, ze przy takich wynikach w ogóle wet mówiła o usypianiu.
Z tego co jeszcze pamiętam, mój białaczkowy zawsze miał za niskie płytki krwi. Nawet jak czuł się jak młody bóg. Nie wiem czemu tak jest.
Póki co źle to nie wygląda, ale pilnuj go. Czy ma skoki gorączki, mierzono mu?
Może ktoś coś więcej powie, jak nie załóż mu watek.
EDIT: Aha. Beta gluken mi wet zalecał dawać po nocy, czyli na czczo i jakieś 20 minut przed michą. Ponoć tak lepiej działa. Za to probiotyki po, ludzie 2h po posiłku, koty może szybciej bo mają szybszy od nas metabolizm, ja dawałam moim w 2 h po.
EDIT2: Miał badany mocz? Może tam się coś dzieje? To wylizywanie brzuszka... Warto złapać i sprawdzić. No i zajrzeć do paszczy, czy tam nie ma stanu zapalnego/kamienia. No i kot ma raczej leukopenie :wink:
pwpw
 

Post » Nie sty 21, 2018 23:09 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Magda, współczuję wyniku testu na białaczkę. Dla pocieszenia powiem, że z takim wynikiem koty mogą żyć parę lat w dobrym stanie. Mój felvik żył w niezłym stanie dwa lata, po tym, jak wzięłam go już z powiększonymi niemal wszystkimi węzłami chłonnymi
Wyniki krwi jak na białaczkowca są b. dobre. Niski poziom leukocytów bywa charakterystyczny dla białaczki (można mu kiedyś przy okazji zbadać poziom TSH, bo czasem też występuje przy chorej tarczycy, ale to pewnie sprawka Felv+), a niski poziom płytek może być związany z infekcją i antybiotykami.
18 stycznia miał infekcję, i wtedy WBC wzrosło, a teraz, po antybiotykach, spadło do poziomu normalnego u felvków

Chroń futrzaka przed infekcjami, dobrze odżywiaj, podawaj betaglukan O ile można uważaj na sterydy, bo one obniżają odporność, więc podaje się je tylko w ostateczności.
I chroń przed stresem, to istotne, to wylizywanie brzuszka może być ze stresu (np. nowe miejsce, nowi ludzie, długie nieobecności opiekunów, remont, no, w ogóle różne zmiany wokół kota). Przeanalizuj ze sposobu lizania, czy to nieudolny sposób poradzenia sobie z wylizaniem pewnych miejsc, czyli czy to nie infekcja gruczołów okołoodbytniczych, albo dolegliwości siusiaka (problemy z drogami moczowymi)
I trzymajcie się.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16113
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie sty 21, 2018 23:50 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Też mi te wyniki wyglądają dobrze, jak na felv'ka. Trzeba tylko wyjaśnić, skąd : "brak apetytu, wychodzaca siersc, biegunka i raz wymiotowal zolcia" ... I dokładnie kotka obejrzeć od paszczy, po siusiak. Biegunka, wymioty i zdrowemu czasem się zdarzą. Zje coś, czego nie powinien, skubnie kwiatek. Brak apatytu zależy jak długo i czy z apatią. To już by wskazywało na gorączkę, chocby.
A jak teraz kotek się czuje? Bo wyniki nie są tragiczne, jak na białaczkowe, to całkiem dobre. Ale wiadomo, trzeba też patrzeć na samego kotka. Jeśli ma się dobrze, obserwować, dać beta glukan , dokończyć leczenie i ja bym przebadała ten mocz i zajrzała do paszczy, czy nie ma czerwonej kreski pod ząbkami, czy nie ma zapalenia gardła. No i być uważnym na wszytko, co nowego się zdarzy.
pwpw
 

Post » Pon sty 22, 2018 4:53 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Biegunka, takie wymioty itd. u mojej Magnolki były efektem zapalenia trzustki / zapalenia jelit. Wtedy typowa morfologia i biochemia potrafią długo być dobre aż jest bardzo źle. :-(
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon sty 22, 2018 8:37 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

O ile się nie mylę, złe objawy były PRZED podaniem antybiotyków, kilka dni temu, teraz są ok. Czyli to raczej jakaś infekcja była. Trzustkowe wyniki są ok (lipaza, fruktozamina -glukoza naruszona, ale to może być chwilowe: związane z jedzeniem czy stresem).
Dlatego stawiam na chwilową infekcję. Paszczę bym obejrzała, felvki często mają problemy z dziąsłami i zębami, ale zwracam uwagę na ostrożność ze sterydami,które się często podaje przy chorych dziąsłach.
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16113
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sty 22, 2018 13:42 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Dzieki dziewczyny, mi tez on na bialaczkowego nie wyglada...kupa coraz lepsza choc jeszcze rzadka ale kolor kupy a nie zolty i wodnisty...sika normalnie, kroplowki nie dal sobie podac bo sie wyrywal jak opetaly, dzis wieczorem jade do weta zeby mu podal...w paszcze zagladal ok, apetyt wrocil , caly czas stoi w kuchni i jeczy zeby mu cos dac...wsciekly na skarpete zalozona na wenflon zeby nie wygryzl bandaza...maz sie smieje ze moze on sie od nas zarazil ( wirusem biegunkowym).....tylko ten test....moze falszywy wynik? .... No sierc tez mu nie wypada garsciami...
Obrazek

#MAGDA#

 
Posty: 443
Od: Śro cze 30, 2010 22:32

Post » Pon sty 22, 2018 15:54 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

taizu pisze:Trzustkowe wyniki są ok (lipaza, fruktozamina -glukoza naruszona, ale to może być chwilowe: związane z jedzeniem czy stresem).

Magnolia 5 dni przed śmiercią miała dobre wyniki (jak przyszła ze schronu, to miała tragiczne, a przeżyła).

Z tego, co wiem, to nawet kocia lipaza specyficzna przy przewlekłym zapaleniu potrafi być w normie. Dlatego najważniejsza jest obserwacja kota a wyniki są niestety tylko pomocniczne.

Każdy organizm broni właściwych parametrów krwi jak niepodległości). Nie wierzę w koty niejadki, koty-rzygulce itp. "ten kot tak ma". Moja wet twierdzi, że znała koty z wynikami bardzo odjechanymi, które żyły długie lata w zdrowiu - bo normy są dla kota statystycznego i dopiero porównywanie między sobą wyników tego samego kota daje w miarę dobry obraz. Trzy lata żyłam w przekonaniu (potwierdzanym przez niejednego weta), że Magnolcia ma wiele rzeczy ze stresu itd. - to nie był stres tylko jak najbardziej fizyczny problem, którego nikt nie umiał zdiagnozować zanim było za późno; kilka moich koleżanek nauczonych moim doświadczeniem poszło tropem trzustka/jelita u kotów "nerkowych" i okazały się trzustkowe, choć nikt na to wcześniej nie wpadł - dlatego ejstem na to taka uczulona (szasuje się, że niestety tylko ok. 1/5 kotów ma właściwą diagnozę trzustki za życia a nie w sekcji). Zresztą podobnie było z innymi kotami (inne dolegliwości, ale podobna zasada: jak kot się nie bawi, słabo je, wymiotuje - szczególnie "wodą"/żółcią to jest jakieś drugie głębsze dno a nie "taki urok tego kota").

To tylko taka krótka dygresja na temat tego, że dobre wyniki krwi przy widocznych objawach bynajmniej nie świadczą o tym, że problemu nie ma. Szczególnie trzeba zawsze uważać na coś, co nie jest jednorazowe w ciągu np. pół roku. Poza tym łagodne zapalenia trzustki same ustępują... do czasu. Nie mówię, że ten kot tak ma tylko że dobrze by było to też mieć na uwadze.
...

czarnekoty123

 
Posty: 4209
Od: Śro wrz 12, 2012 18:34
Lokalizacja: Mysłowice, śląskie

Post » Pon sty 22, 2018 16:46 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

#MAGDA# pisze:.tylko ten test....moze falszywy wynik? .... No sierc tez mu nie wypada garsciami...

Czasem się zdarza, że test na białaczkę Elisa (taki jak ciążowy na oko) daje fałszywie pozytywne wyniki, jeśli kot akurat jest w kiepskim stanie. Co prawda wyniki WBC wasz ma takie bardziej białaczkowe, więc dużych nadziei bym sobie nie robiła, ale... jak chcecie poświęcić trochę pieniędzy, to po wyzdrowieniu można przetestować jeszcze raz.
Aha, felvków sie nie wypuszcza na dwór, chyba, że na smyczy -żeby czegoś nie podłapały i żeby nie przekazały wirusa innym. I nie szczepi się przeciw białaczce
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16113
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sty 22, 2018 17:31 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

czyli nie łudzić się ? .. ech .... tak wiem, że nie wolno wychodzić takim kotom na dwór ...narazie zima ... to nie chce wyłazić ...gorzej bedzie latem ( bo my na wsi zyjemy) ....jak dozyje ...
Obrazek

#MAGDA#

 
Posty: 443
Od: Śro cze 30, 2010 22:32

Post » Pon sty 22, 2018 17:39 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

#MAGDA# pisze:czyli nie łudzić się ? .. ech .... tak wiem, że nie wolno wychodzić takim kotom na dwór ...narazie zima ... to nie chce wyłazić ...gorzej bedzie latem ( bo my na wsi zyjemy) ....jak dozyje ...

Raczej na pewno dożyje :)
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16113
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Pon sty 22, 2018 17:41 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

taizu .... lejesz miód na me serce :-)

p.s od piątku jak sie dowiedzialam o wynikach to ryczałam ...do niedzieli bo zaczał jeść i widze poprawe :-)
Obrazek

#MAGDA#

 
Posty: 443
Od: Śro cze 30, 2010 22:32

Post » Śro lut 07, 2018 17:50 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Niedawno zajęłam się leczeniem kocura, którego od dłuższego czasu widywałam w kiepskim stanie w odwiedzanym gospodarstwie. Wynik FELV dodatni. Prawie zaleczono dziąsła. Nadal walczymy z katarem ale jest o wiele lepiej. Kotek mieszka w budynku gospodarskim z innymi kotami. Niestety nie jest kastrowany. Wiem, że musi być w rewelacyjnej formie by można było taką kastrację przeprowadzić. Właściciele nie chcą go wziąć do domu a potrzeba odseparowania go od innych kotów wydaje im się fanaberią. Rozumiem dzięki temu forum, że koty białaczkowe powinny mieć jak najlepsze warunki aby nie chorować a niestety miejsce, w którym bytuje nie sprzyja. Pomimo oporu właścicieli namawiam ich by po kastracji znaleźć mu dom, który takie warunki mu zapewni (stąd chęć wykastrowania - inaczej nikt nie adoptuje). Moje pytanie to: Jakie są realne szanse na adopcję takiego kota? Macie doświadczenia z tym związane? Zaczyna brakować mi sił w dyskusji z właścicielami i chciałabym wiedzieć czy mój upór ma jakikolwiek sens.

miqinha

Avatar użytkownika
 
Posty: 3
Od: Pon lut 27, 2017 1:53

Post » Śro lut 07, 2018 21:16 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

Jeśli od kastracji zależy jego życie, a kot poza wirusem jest akurat zdrowy, można kastrować. Dla kocura to nie jest taki poważny zabieg.

Ogólnie trudno jest znaleźć dom dla dorosłych kotów,dla niekastrowanego tym bardziej :(

Poza tym kastrowany kot mniej się wdaje w bójki i nie uprawia seksu, co zmniejsza szanse, że zarazi inne zwierzęta białaczką, albo sam czymś się zarazi
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16113
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Nie lut 18, 2018 9:20 Re: Nasze białaczkowce (FELV) cz.4

kochani! jak większość tutaj, piszę posta w desperacji. rok temu dowiedziałam się, że mój Ed, podówczas pięciomiesięczny berbeć, ma FeLV. wszystko dlatego, że koci katar u niego był drogą przez mękę i w końcu wykonaliśmy odpowiednie badania. wet nie wróżył mu dobrze - chłopak miał problemy z oddychaniem, siusiał pod siebie na moich rękach - ale po miesiącu udało nam się z tym wygrać i na rok mieliśmy właściwie spokój.
teraz - od miesiąca sika do łóżka (jednocześnie jest ono jego legowiskiem, więc teoretycznie wie, że fe). nie pomaga zabezpieczanie folią, czyszczenie kuwety po każdym użyciu. śpię w śpiworze, żeby nie prać codziennie kołdry. ostatnio dostałam uczulenia, bo jak się okazało załatwił się w nocy, podczas gdy ja spałam - tuż obok mnie.
dodatkowo na USG wyszło, że właściwie każdy organ wewnętrzny jest w stanie pozapalnym (przy tym, że 3 tyg. temu podaliśmy dwutygodniowy antybiotyk). kotek jest faszerowany przeze mnie immunowspomagaczami, na karmie mokrej, ze wskazaniem, że "jakoś w połowie roku trzeba będzie mu usunąć ząbki" przez przewlekłe zapalenie dziąseł.
dodatkowo problemy z przyswajaniem pokarmu: je jak szalony, ciągle głodny, ale - jak wyszło w USG - brzuszek pusty, a jelita pełne, bo przez niego przelatuje. szykować się, czy ktoś miał podobnie i mu się "upiekło"?

bardzo martwi mnie moja reakcja skórna, bo jeśli tak dalej pójdzie, to mogę sobie z tym zwyczajnie nie poradzić - mogę leczyć kota, ale wtedy nie starczy mi już czasu i pieniędzy na leczenie siebie, lub na odwrót.

qerys

 
Posty: 1
Od: Nie lut 18, 2018 9:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Mojo97, polalala i 200 gości