Cześć. Poczytałam wiele historii białaczkowych kotów na forum, zmuszona ponieważ z dnia na dzień (jak wiele/wielu z Was) zostałam postawiona przed koszmarnym wyrokiem jakim niestety u mojej kotki białaczka wydaje się być. Nie zdołałam sprawdzić całego wątku, nie udało mi się natrafić na przypadek podobny do mojego, poczytałam jednak o heroicznych walkach o zatrzymanie na świecie chorych kotów, które były dla nich męczarnią a nie niewiele się zdały. Aktualnie mam w domu chorującą (i przegrywającą z chorobą) na raka psicę więc diagnoza kotki była totalnym zaskoczeniem, zwłaszcza że (co już wiem, często się zdarza) Mąka nie dawała prawie żadnych sygnałów, że coś jest nie tak. Jestem zdania, że ludzie są od tego żeby w odpowiednim momencie pozwolić zwierzęciu (nawet traktowanemu jak członek rodziny, co u mnie ma miejsce) odejść tylko nie wiem czy dobrze oceniam ten moment. Oczywiście nie oczekuję od Was podjęcia decyzji tylko rady, czy mogę coś zrobić jeszcze i czy to 'jeszcze' ma sens, czy może to pomóc kotu, a nie tylko mnie... Jeśli ktoś będzie tak miły i odpisze laikowi w kwestii białaczki, czy istnieje jakaś szansa na to, że tak poważnie chora kotka podniesie się po jakiejkolwiek kuracji będę wdzięczna. Chodzi mi o optymalną wskazówkę czego w tym konkretnym przypadku mogę jeszcze spróbować.
Mąka lat 4, cała biała, zawsze blada, więc nie zauważyłam 'blednięcia', zero jakichkolwiek objawów widocznych 'gołym okiem'. Delikatnie straciła apetyt (zjadała o połowę mniej niż zazwyczaj) oraz pojawił jej się nad okiem mały strupek. w lecznicy okazało się, że krew ma tak rzadką, iż maszyna nie była w stanie podać wyników. Od razu na usg, nerki (tu mogę trochę źle opisać bo nie znam słownictwa medycznego) 'policystyczne', w każdym razie obraz nerek nieprawidłowy, co w rezultacie okazało się być podejrzeniem chłoniaka (jak już przyszły testy, że to białaczka). Te źle wyglądające nerki nadal działają, Mąka sika normalnie. Pani wet od razu powiedziała, że tak zjadliwa wersja białaczki nie pozostawia wiele nadziei, natomiast nie zasugerowała eutanazji, dała przeżyć szok po swojemu, poczytać, pomyśleć, poobserwować...jako, że diagnoza przypadła w przeddzień święta, ciężko było o kocią krew, obdzwoniłyśmy wszystkie banki w Polsce, a nawet w Berlinie( na próżno), dopiero po bożym ciele przyjechał z Wawy koncentrat czerwonych krwinek. ( podanie krwi było główna opcją zasugerowaną przez lek wet, przy czym nadal bez nadmiernego optymizmu) . Tak jak czytałam na forum, po podaniu krwi kotka ożyła, zjadła, wróciła do 'siebie', pojawiła się iskierka nadziei...trwało to niecałe 24h, dziś znowu zjazd i znowu krew taka, że maszyna nie łapie... (po podaniu krwi udało się oznaczyć morfologię, która oczywiście była tragiczna, na końcu wkleję wyniki).
Biorąc pod uwagę błyskawiczny rozwój choroby (od wizyty w lecznicy do dziś, a minęło 4 dni, w zasadzie nie ma kota...) i moją codzienną obserwację Mąki, nie chciałabym katować jej terapiami, które tak jak wspomniałam na początku mogą pomóc tylko mi, w tym że pobędę z Nią dłużej. Jeśli ktoś byłby tak miły i wsparł mnie osobistą historią, radą albo utwierdził w przekonaniu, że nie za wiele da się zrobić w taki sposób żeby kotka nie cierpiała, będę wdzięczna.
I jeszcze do
15 kotów, polecam Klinikę na Szydłowskiej i dr Natalię Mróz. masz rację, w Poznaniu jest bardzo mało specjalistów w tym temacie:(
Wyniki Mąki ( to co udało się oznaczyć po podaniu koncentratu z krwinek)
RBC 2,78 M/uL ( 6,54 - 12,20)
HCT 12,5% (30,3%-52,3%)
HGB 4,6 g/dL (9,8-16,2)
MCV 50 Fl ( 35,9-53,1)
MCH 16.5 pg ( 11,8-17,3)
MCHC 36,8 g/dL ( 28,1-35,8)
RDW 29,2 % (15-27)
%RETIC 1,3%
RETIC 34,8 K/uL (3,0-50,0)
WBC 9,85 K/uL (2,87-17,02)
%NEU 41,1%
%LYM 40,4%
%MONO 18,4%
%EOS 0,1%
%BASO 0%
NEU 4,05 K/uL ( 1,48-10,29)
LYM 3,98 k/uL (0,92-6,88)
MONO 1,81 k/uL (0,05-0,67)
EOS 0,01 k/uL (0,17-1,57)
BASO 0,00 (0,01-0,26)
PLT 26 k/uL (151-600)
MPV 22,1 fL (11,4-21,6)
PCT 0,06% (0,00-0,79)
To wszystko. Badania zrobione 24 h po podaniu koncentratu z krwinek czerwonych, 48h od podania juz wszystko wróciło do stanu poprzedniego i nic nie da sie oznaczyć.
Mąka je, niechętnie ale wybrane rzeczy zjada, pije, załatwia się, jest zamknięta w sobie ale kontaktowa. Słaba bardzo i zrezygnowana, nie chowa sie jeszcze po kątach, wciąż przebywa z nami.
Z góry dziękuje za jakikolwiek odzew ( mój @
miniah@tlen.pl) i życzę zdrowia dla Waszych kotów. Pozdrawiam
Marta