Strona 1 z 2

Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:06
przez Mynia_82
Piszę bo już nie wiem co robić. Figi jest moim pierwszym kotem więc żadna ze mnie zaawansowana kociara zatem proszę o radę doświadczone koleżanki i kolegów :) Chciałabym choć trochę okiełznać tego krnąbrnego stwora zanim zniszczy moją miłość do niego.
Figiel niedługo skończy półtora roku i jest... nieznośny. Naprawdę często sporo kosztuje mnie żeby nie dać mu klapsa. Poza wybrykami typu wylanie 5 litrów farby, skakanie z podłogi do żyrandola, wiszenie na nim i spadaniem razem z nim na ziemię, wysypywanie ziemi z wielkiej donicy na podłogę i rozsmarowywanie jej łapami po ścianie, ma też swoje "stałe" bziki. Te akcje, które mu się czasem zdarzają wkurzają ale to są jednorazowe numery natomiast te jego codzienne dokuczanie mi już robi się uciążliwe. Co rano wskakuje z impetem na łóżko siada na oparciu i z całej siły wali mnie łapą w głowę, to jest nawet śmieszne ale do czasu, potrafi wskoczyć mi też od razu na głowę (podejrzewam,że niechcący). Doszło do tego, że jak w weekend chce pospać muszę włączyć tv, wtedy on myśli, że ja już nie śpię i daje mi spokój. To samo jest wieczorem. Ledwo wyłączę Tv lub kompa lub odłożę książkę i zgaszę światło, on momentalnie zrywa się z legowiska (wcześniej śpi sobie słodko) i w ciemności atakuje to co mi spod kołdry wystaje. Ręka, noga, twarz, po prostu rzuca się na mnie i od razu ucieka.
Wiem, że robi to w zabawie a nie złośliwie ale ja w ciągu dnia bawię się z nim i akurat te jego zabawy mi nie odpowiadają. Na razie mieszkamy sami, może dlatego traktuje mnie jak swoją zabawkę... ale niedługo zamieszka z nami mój narzeczony, wkrótce mąż no i liczę na pojawienie się dziecka ale już się boję co to będzie z Figlem. Nie wyobrażam sobie jego z dzieckiem w jednym domu. Chciałabym spróbować przynajmniej coś zadziałać wcześniej bo tez nie wyobrażam sobie oddania go komuś innemu.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:09
przez vivien
On się chyba nudzi. Poza tym to kocia młodzież więc ma fiu-bdździu w głowie.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:20
przez Mynia_82
Myślisz? Jeśli tak to ok, jeśli mu to choć trochę minie też ok ale po prostu mam sporo koleżanek, które maja koty i żaden nie jest tak niegrzeczny jak mój, aż mi wstyd za niego :) Przychodzi do mnie koleżanka, głaszcze go a on ją cap za palec, wiecznie chodzi z taka miną naburmuszoną jakby chciał powiedzieć "nie podchodź do mnie", jak taki zbuntowany nastolatek :)
Staram się z nim sporo bawić ale zabawa z nim najczęściej kończy się tym, że on mnie gryzie.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:24
przez rastanja
Każdorazowe gryzienie karaj poprzez syknięcie (jak kot). Potraktuje to jako sygnał ostrzegawczy. Poza tym wyszalej go- baw się z nim jak najwięcej, niech się chłopak wyszaleje.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:26
przez vivien
Kot jest jak skomplikowana układanka, a do tego każdy jest inną ;)

Wiesz, ja mam własną teorię dotyczącą kocich umaszczeń i ich charakterów. Mieszka z nami buro-białe diable ;)

Kot rozumiem, szczepiony, kastrowany, zdrowy?
Bawiłabym się więcej z nim wieczorem, dość intensywnie - u nas "w ruch" idzie laserek, kulki z folii aluminiowej - to co kot najbardziej lubi. Podstawowa zasada - nie używasz do zabawy dłoni i stóp.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:33
przez Gretta
Mój kot codziennie atakował nasze łydki, dopóki był jedynakiem. Odkąd ma kocie towarzystwo, nie zrobił tego ani razu. Ale pewnie nie musi to być regułą.
Do zabawy z kotem polecam jeszcze wędkę i piórka na patyku. :)
Uwaga: po zakończonej zabawie wędkę należy schować, samodzielne jej używanie przez kota może się źle skończyć.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 11:47
przez Mynia_82
vivien mówisz buro białe diable... no to mój biały w szare łaty więc by się zgadzało:) W ogóle to słyszałam teorię,że białe koty sa wredne:) Im więcej białego tym bardziej wredne :)
Kot kastrowany, szczepiony, zdrowy, jedynak ale nie ma szans na kocie rodzeństwo bo metraż za mały... a poza tym już bym się nigdy nigdzie z domu nie ruszyła z dwoma kotami:) Jego to pakuję w transporter i podróżujemy wspólnie:) Mieszkam 150 km od całej mojej rodziny i na razie nie mam go z kim zostawiać nawet jakbym chciała gdzieś jechać na dwa dni.

Mi się wydaje po prostu, że on jest wyjątkowo niegrzeczny, a syczenia juz próbowałam już nawet stosuję metodę podnoszenia go za skórę na karku (oczywiście podtrzymuje go ręką od dołu bo już za ciężki jest) i potem kładę na podłodze, przyciskam delikatnie łepek i mówię "nie wolno" do momentu jak przestanie mi się wyrywać i ulegnie i potem głaszczę go i mówię "dobry Figiel". Ale to raz daje efekt raz nie... Zdecydowanie też z pierwszym jego ugryzieniem kończymy zabawę bo kiedyś przeczytałam, że tak należy robić. Muszę kupić wędkę, już pod choinkę miał dostać ale na święta wszystkie wymiotło z mojego zoologicznego. Czyli już wiem co znalazł pod choinką prawie każdy kot w moim mieście :)

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:09
przez vivien
Mynia_82 - ty go raczej potem nie głaszcz. Bo on sobie wkręci, że dobrze robi wszystko w ogóle ;)

Jak Nilpert psoci to my odchodzimy i nie gadamy z nim wcale i nie patrzymy na niego (odwracamy głowy) i on niby się tym nie przejmuje, ale potem dąży do nawiązania kontaktu, bo to gruncie rzeczy dobre dziecko ;)))

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:17
przez Mynia_82
Vivien gdzieś wyczytałam,że jak już ulegnie to powinno się pogłaskac i powiedzieć coś w stylu "dobry kotek", ale tylko ze dwa razy i koniec:)
U mnie to on nie lubi nawiązywać kontaktu :) Może to on mnie wychowuje a to nocne bicie łapą to karcenie, a ja głupia nie zauważyłam :)
A to jeszcze Wam napisze, że jak właśnie nie zwracam na niego uwagi bo napsocił to pakuje się w doniczkę i tak długo wali łapą w liście fikusa (sprawdzając cały czas czy reaguję) aż muszę na niego zwrócić uwagę i go opieprzyć

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:19
przez vivien
Mynia_82 pisze:A to jeszcze Wam napisze, że jak właśnie nie zwracam na niego uwagi bo napsocił to pakuje się w doniczkę i tak długo wali łapą w liście fikusa (sprawdzając cały czas czy reaguję) aż muszę na niego zwrócić uwagę i go opieprzyć


No i cię wychował :ryk:

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:29
przez Avian
Ja przepraszam, ale tak mi się skojarzyło :ryk:
viewtopic.php?t=47896&postdays=0&postorder=asc&start=0

Chyba te kolory tak mają :lol:

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:39
przez vivien
Ja tam wierzę w magię kolorów :ryk:

Zwróć uwagę na analogię zachowań kot-kot do kot-człowiek ;)
http://www.youtube.com/watch?v=uHl94SSokuw

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:50
przez mimbla64
Mynia, a w jakim wieku był Twój kotek, jak go wzięłaś?

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:57
przez Jana
Twój kot straszliwie się nudzi po prostu. Przydałoby sie dużo różnych, interaktywnych zabawek, drapaki, różne domki. Możesz mu dawać np. kartony i pudełka do zabawy. Możesz go wymęczyć np. światełkiem, za którym będzie ganiać. Możesz też kupić np. tor z piłeczką Trixie, żeby się bawił.

Uważaj na rośliny (fikusy sa trujące).

Najlepiej oczywiście kotu by zrobiło towarzystwo drugiego kota, z którym mógłby się bawić, siłować, wariować - wtedy człowiek byłby tylko do głaskania i przytulania kotka.

Jeżeli kot broi, a Ty na to reagujesz, to kot osiąga swój cel, czyli zwrócenie na siebie uwagi. Nawet jesli go łapiesz za kark, a on na chwilę "ulega". Najważniejsze, że się nim zajęłaś, o to mu chodziło. Jedynym sposobem jest całkowite ignorowanie niepożądanych zachowań.

Re: Problemy "wychowawcze"

PostNapisane: Śro sty 09, 2013 12:59
przez Mynia_82
Avian no nie mogę:) U mnie na szczęście 5 litrów farby poszło w łazience ale za to o 23:30 i szorowałam to do 3 w nocy... no i udało mi się złapać bydle całe w farbie zanim wyruszył na pokoje. Wsadziłam do wanny i daję słowo, że gdyby nie pokłady złości nie utrzymałabym drania, tak się wyrywał. Potem cały mokry spieprzył mi a jak do niego podeszłam to patrzył w górę i miauczał jakbym go tłukła. Jezu... jakie to cwane. Po tym jak raz dostał klapsa to teraz jak coś zbroi ja tylko podchodzę a on już miauczy jakby go bolało...
Vivien przydałby się mojemu Fiśkowi towarzysz jak nic... nawet zastanawiałam się nad tym ale decydującym argumentem były podróże pociągiem do rodziców...
Mimbla on przyszedł do mnie pod drzwi, ktoś chyb a musiał go wyrzucić, wet ocenił na około 5-6 tygodni. Z tego powodu pewnie jest niedorozwinięty emocjonalnie bo został za szybko od mamy zabrany. Ale już jak do mnie przyszedł miał na nosku takie zgrubienie, guzek jakby (lekarz nazwał to jakoś fachowo) wskazujące na to, że musiał po tym nosie dostawać parę razy i to mocno albo uderzać noskiem ciągle o coś. W ogóle bał się ludzi, zwłaszcza mężczyzn. Najszczęśliwszy był jak był ze mną sam na sam. I do dziś jest w stosunku do obcych nieufny, taki zdystansowany, sporo czasu zajmuje mu zanim potraktuje kogoś na tyle dobrze, żeby dać mu się w ogóle pogłaskać.
Jana nie reagować nawet jak podbiega do mnie i mnie gryzie? tzn konkretnie, ja np siedzę na kanapie czytam książkę a on czai się za krzesłem, podbiega, łapie mnie ząbkami za skórę na ramieniu (bardziej szczypie niż gryzie) i zwiewa, i znowu się czai i znowu robi to samo. Ja mogę nie reagować jeśli tak poradzisz, ale uważasz, że to powinno pomóc? No i to jednak boli trochę więc nie jest łatwo nie reagować