Witajcie
Trochę się mijamy on line (ja tylko w godzinach pracy, a wczoraj miałam wolne), ale nic to
Myślałam już o fotkach, chociaż na razie będzie z pewnością tak, jak mówi Hikiko
Spróbuję pstryknąć coś w weekend.
Dzisiaj rano kocurki przyprawiły mnie o palpitacje. Coś było nie tak już gdy zbliżałam się do drzwi swojej piwnicy. Wystawały spod nich jakieś białe strzępy
Od razu przypomniało mi się, jak to "życzliwi" sąsiedzi potrafią urozmaicać kociarzom życie
Ostrożnie otworzyłam drzwi i odetchnęłam z ulgą, bo okazało się, że kotki po prostu porwały rolkę papieru kuchennego i rozniosły po całym pomieszczeniu
Drugi rzut oka zadziwił mnie bardziej: wszyscy moi podopieczni byli widoczni (tzn. żaden się nie schował
). Jeden z nich wykorzystał moment zaskoczenia i smyrgnął przez uchylone drzwi na korytarz
O, żesz ty! Pobiegłam za nim, przekonana, że to Bodzio i zaraz go przywołam. Po kocie ani śladu!
Wracam, a tu Bodzio niewinnie się uśmiecha, a reszta schowana - jakby nigdy nic
Wygląda mi to na akcję zorganizowaną
Więc wybiegam znowu na poszukiwania zbiega. Przejrzałam wszystkie zakamarki i nic! Korytarz wprawdzie zamknięty, ale w każdej chwili... wiecie. W dodatku drzwi do jednej z piwnic mają na dole spory odstęp i kot mógłby się tam wcisnąć. No, myślę sobie, jeśli tak, to trzeba będzie sąsiadów wtajemniczyć w akcję i w ogóle... Wróciłam, zadałam paszy, siadłam i zaczęłam jojczyć. Po chwili Bodzio wskoczył mi na kolana, pozostałe wychynęły ze swoich kryjówek i jedzą. Siedzę zmartwiona, tulę Bodzia i patrzę na te 3 śliczne kociaki... Trzy???
I Bodzio czwarty
Naprawdę nie wiem, kiedy uciekinier wbiegł z powrotem
No, ale teraz muszę już baaardzo uważać przy otwieraniu drzwi