14 letni kot - chudnie, źrenice bardzo slabo reagujace

Moj 14 letni kot w ciągu dwóch ostatnich miesięcy mocno schudł z około (w tej chwili waży 3,7 kilograma, jego normalna waga oscylowała wokół 4,5 kilo) plus był osowiały, wybraliśmy się z nim do lecznicy.
Weterynarz zauważyła brak odruchów źrenicznych - zrobiliśmy badania krwi i moczu, łącznie z hormonami tarczycy. Wszystkie wyniki w porządku, jedynie odrobinę za niski cukier (granica normy), podwyższone białko całkowite (99 przy normie do 87), plus nadciśnienie ok 200 (przy czym kot jest maksymalnie zestresowany u lekarza).
Dostaliśmy skierowanie na badanie dna oka i znowu wszystko w porządku. Brak zmian w oku, brak zmian związanych z nadciśnieniem.
Odruch źreniczny jest - ale minimalny.
Kot widzi. Na pewno na jedno oko. W gabinecie odmawiał współpracy - test watki olał zupełnie.
W domu zrobiłam samodzielnie - na prawe oko na pewno widzi. Na lewe oko niekoniecznie, reakcje były słabe.
Rademenes na początku sierpnia uderzył się w głowę - drzwiami balkonowymi, ale po zdarzeniu wszystko było z kotem ok.
W połowie września przyplątał się świerzbowiec, dostał oridermyl i w trakcie stosowania maści - dostał ataku szału. Zerwał się z łóżka - spał z moim ojcem, biegł jak oszalały i sturlał się ze schodów.
Po dwóch dniach miał kolejny epizod - miał około 2 minut drgawki leżąc na podłodze.
Moi rodzice zabrali go do lokalnej lecznicy, ale wg weterynarza (lub moich rodziców) ataki były najprawdopodobniej związane z inwazją świerzbowca i maścią. Badania krwi zrobione po ataku były bez zarzutu - znowu tylko lekko podniesione białko całkowite we krwi. Teraz nie mam pewności, czy już wtedy źrenice nie były słabo reaktywne, bo mama (teraz) coś wspominała, że weterynarzowi nie podobały się oczy kota - ale podobno gdy wyniki krwi wyszły w porządku, wet uznał, że kot jest zdrowy.
Od tamtej pory żadnego ataku nie było.
Kot ma za sobą historię onkologiczną - 7 lat temu miał usuniętego mięsaka, ale do tej pory wszystko było OK.
Rademenes miał też w ostatnim roku trochę stresu...
W piątek idziemy do neurologa - do dr Uznańskiej lub do dr Czubek (jeszcze nie zdecydowałam - może jakieś sugestie?).
Miałam być dzisiaj w lecznicy, nasza pani dr miała dzisiaj dyżur - niestety pokręciłam godziny otwarcia lecznicy, kolejny możliwy termin wizyty dopiero w środę.
Może ktoś miał podobną sytuację, może ktoś ma pomysły, jakie badania należałoby przeprowadzić - rezonans raczej odpada ze względu na konieczność narkozy.
Zupełnie nie mam też pojęcia jak wygląda leczenie neurologiczne kotów. Czy jest jakieś wspomaganie farmakologiczne regeneracji nerwów? Czy w przypadku zmian w mózgu przeprowadzane są operacje?
Za wszelkie informacje i pomysły z góry dziękuję.
Ewa
Weterynarz zauważyła brak odruchów źrenicznych - zrobiliśmy badania krwi i moczu, łącznie z hormonami tarczycy. Wszystkie wyniki w porządku, jedynie odrobinę za niski cukier (granica normy), podwyższone białko całkowite (99 przy normie do 87), plus nadciśnienie ok 200 (przy czym kot jest maksymalnie zestresowany u lekarza).
Dostaliśmy skierowanie na badanie dna oka i znowu wszystko w porządku. Brak zmian w oku, brak zmian związanych z nadciśnieniem.
Odruch źreniczny jest - ale minimalny.
Kot widzi. Na pewno na jedno oko. W gabinecie odmawiał współpracy - test watki olał zupełnie.
W domu zrobiłam samodzielnie - na prawe oko na pewno widzi. Na lewe oko niekoniecznie, reakcje były słabe.
Rademenes na początku sierpnia uderzył się w głowę - drzwiami balkonowymi, ale po zdarzeniu wszystko było z kotem ok.
W połowie września przyplątał się świerzbowiec, dostał oridermyl i w trakcie stosowania maści - dostał ataku szału. Zerwał się z łóżka - spał z moim ojcem, biegł jak oszalały i sturlał się ze schodów.
Po dwóch dniach miał kolejny epizod - miał około 2 minut drgawki leżąc na podłodze.
Moi rodzice zabrali go do lokalnej lecznicy, ale wg weterynarza (lub moich rodziców) ataki były najprawdopodobniej związane z inwazją świerzbowca i maścią. Badania krwi zrobione po ataku były bez zarzutu - znowu tylko lekko podniesione białko całkowite we krwi. Teraz nie mam pewności, czy już wtedy źrenice nie były słabo reaktywne, bo mama (teraz) coś wspominała, że weterynarzowi nie podobały się oczy kota - ale podobno gdy wyniki krwi wyszły w porządku, wet uznał, że kot jest zdrowy.
Od tamtej pory żadnego ataku nie było.
Kot ma za sobą historię onkologiczną - 7 lat temu miał usuniętego mięsaka, ale do tej pory wszystko było OK.
Rademenes miał też w ostatnim roku trochę stresu...
W piątek idziemy do neurologa - do dr Uznańskiej lub do dr Czubek (jeszcze nie zdecydowałam - może jakieś sugestie?).
Miałam być dzisiaj w lecznicy, nasza pani dr miała dzisiaj dyżur - niestety pokręciłam godziny otwarcia lecznicy, kolejny możliwy termin wizyty dopiero w środę.
Może ktoś miał podobną sytuację, może ktoś ma pomysły, jakie badania należałoby przeprowadzić - rezonans raczej odpada ze względu na konieczność narkozy.
Zupełnie nie mam też pojęcia jak wygląda leczenie neurologiczne kotów. Czy jest jakieś wspomaganie farmakologiczne regeneracji nerwów? Czy w przypadku zmian w mózgu przeprowadzane są operacje?
Za wszelkie informacje i pomysły z góry dziękuję.
Ewa