Z braniem nowego kota nie czekaj zbyt dlugo. Sasetka moze sie wtedy stac jedynaczka, a to nie jest najzdrowsze dla kota. Ja na szczescie mam jeszcze trzy koty. Gdyby nie maluchy, ktore wzielam niecale dwa miesiace temu, to natychmiast szukalabym nowego kota. Nie dla siebie, dla kota, ktory zostal. W podobny sposob trafil do nas Ciastus. Nie szukalam kota dla siebie, nie interesowalo mnie, jakiego jest koloru, czy lubi mizianki itp. Szukalam towarzysza dla Morgana, ktore ze stresu, ze jest sam kiedy pracowalam zaczal chorowac. Zasikal mi pol mieszkania, nawet raz obsikal nas jak spalismy, na glowy
Tak trafil do nas Ciastuchna, ktory byl lekiem na problemy Morgana, i podbil serca wszystkich. Kiedy zabralam oba koty na Swieta do polski wszyscy zakochiwali sie w Ciastusiu. Nawet ciotka, ktora serce oddala psom, i kotow nie lubi uwaza ze Ciastus byl fantastyczny. On byl jedyny w swoim rodzaju, rasowy lolcat, troche spsialy, z malenkim mozgiem jak u szczeniaczka i sercem najwiekszym na swiecie zeby kochac wszystkich. I hydraulika, ktory przyszedl odetkac zlew, i kogokolwiek, kto na niego spojrzal. Kot, ktory wiecznie mruczal, wystarczylo wejsc do tego samego pomieszczenia, zeby zaczal mruczec. Nawet nie mam zamiaru szukac kota podobnego do niego, bo takich nie ma. Ciastus byl jedyny i wyjatkowy, tak samo jak wyjatkowy byl Twoj Stig. Nie szukaj kota, ktory bedzie jak Stig, bo go nie znajdziesz, kazdy kot jest inny.
Dawno temu umarla moja jedyna i pierwsza kotka, rozpaczalam tak jak ty, az mnie mama przez pare dni faszerowala relanium, mimo ze bylam dzieciakiem. Nie chcialam wtedy zadnego innego kota, do dzis placze (nawet teraz, kiedy o tym pisze) mimo ze minelo 15 lat. Ale los chcial inaczej. Na smietnik na rynku, przy ktorym zyly koty, ktos wyrucil ledwie 5 tygodniowe malenstwo. Jedyna kotka, ktora go nie odrzucila byla chora, i dzien pozniej umarla. Mialam wtedy wybor, albo ja wziac, albo zostawic na pewna smierc. Wzielismy, mala juz z wyziebienia miala zapalenie pluc. ale ja z tego wyciagnelismy. Dzis ma 14 lat, mieszka w Polsce razem z moja ciotka (oficjalnie, bo w praktyce to z moja mama bo ciotka ciagle wyjezdza). Ta kotka (Jumanji) nigdy nie zajela miejsca tej, ktora umarla, ale dobrze sie stalo, ze na nia trafilam.