Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 28, 2012 14:51 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Mnie codziennie pomaga pomaganie innym futerkom (a trochę ich jest). 4 lutego minie rok jak po17,6 roku odeszła moja kicia. Kilunia była jedyna. Boli tak samo jak w tamtą sobotę. Ale inne futerka potrzebują pomocy więc..... ból nie przeszkadza w pomaganiu, czasami to siła napędowa. Kilunia jako maleńki koci niemowlak umierała na trawniku, zaropiała, poraniona. Ratując inne w pewien sposób ratuję ją. pozdrawiam
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Pt gru 28, 2012 15:13 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Myślę, że pomaganie rzeczywiście może pomóc, ale... Jak czasem oglądam "Policję dla zwierząt" na Animal Planet, to aż mnie skręca na widok tych wszystkich zaniedbanych i cierpiących kotów. Nie wiem, czy psychicznie dałabym radę. Pomogliśmy z moim A. dwa razy: raz w Krakowie zauważyliśmy bezdomnego kota siedzącego na zewnętrznym parapecie okna na 1. piętrze. Dom to był pustostan, nie było tam ludzi, którzy mogliby otworzyć okno, wpuścić kota do mieszkania i potem wypuścić. Było gorąco, kot leżał na słońcu i dyszał. Całą wieczność zajęło mi ustalenie przez telefon, kogo powinnam poinformować o zwierzęciu i poprosić o zdjęcie go z parapetu. W końcu przyjechała straż pożarna, raczej nieprzygotowana do całej akcji. Strażak chciał kota złapać, ale ten bardzo się przestraszył i uciekł po siatkowej konstrukcji, która była rozpięta na elewacji budynku w celu zabezpieczenia przed spadającymi gzymsami. Byłam wściekła na niekompetencję naszych służb i brak profesjonalistów w stylu właśnie SPCA w Stanach. Miałam też wrażenie, że strażacy się dziwią, o co tyle hałasu, co w sumie jest zrozumiałe, bo to nie oni powinni zajmować się takimi sprawami, tylko jakaś wykwalifikowana jednostka.

Drugi raz był całkiem niedawno- znaleźliśmy w kałuży umierającego kota. Był właściwie w agonii, nie wiem, czy ktoś go potrącił samochodem, czy był chory. Wpakowaliśmy go do pudełka i do szpitala. Tam, po oględzinach, lekarz doszedł do wniosku, że w grę wchodzi tylko uśpienie. Kot był stary i najprawdopodobniej bardzo chory, a gdy go znaleźliśmy, nie dawał niemal znaku życia, poza okresowymi drgawkami. Było to bardzo przykre, ale uśpiliśmy zwierzę, żeby nie umierało w mękach na ulicy.

Na razie czuję, że mam uczucia zamrożone w środku. Nie chcę myśleć o zajmowaniu się innymi kotami, choć wiem, że to szlachetne i podziwiam wszystkich, którzy to robią na co dzień. Aktualnie przepełnia mnie złość i niechęć do wszystkiego.

Tu jedno z ładniejszych zdjęć mojego Stigusia:
http://imageshack.us/photo/my-images/594/004150.jpg/][IMG]http://imageshack.us/scaled/large/594/004150.jpg
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt gru 28, 2012 15:33 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Dzis odebralismy prochy naszego Ciastusia. Ciastus umarl, kiedy bylismy a wakacjach, 20 grudnia wieczorem. Nadal czekamy na wyniki sekcji. Kotami w tym czasie opiekowala sie sasiadka. Nie zauwazyla, ze z Ciastusiem sie cos dzieje niedobrego, az bylo za pozno. Zmarl w drodze do weta. Do domu wrocilismy 25 grudnia. Ciastus byl kotem, ktorego bylo wszedzie pelno, a teraz tak strasznie go nie ma. To byly nasze pierwsze wakacje, od kiedy mamy koty, strasznie mnie meczy mysl, ze Ciastus mogl myslec ze go zostawilismy.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11249
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pt gru 28, 2012 17:33 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Maxa nie ma już prawie 4 miesiące-mam do karmienia 13 bezdomniaków-a płaczę po nocach-ciężko jak się kocha :(
ObrazekObrazekObrazekObrazek

jaga1666

 
Posty: 980
Od: Pon sie 06, 2012 12:48
Lokalizacja: stalowa wola

Post » Sob gru 29, 2012 16:00 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Moje koty też czasem zostawały pod opieką innych ludzi, a to moich rodziców, a to kolegi. Byłoby jeszcze gorzej, gdyby coś im się wtedy stało, podczas mojej nieobecności. Nie dość, że byłabym wściekła na siebie, to pewnie dodatkowo jeszcze na nieszczęsnych opiekunów, choć nie wątpię, że chcieliby pomóc kotom jak najlepiej by mogli.

Ja za dnia czuję się "tylko" smutna, jakby obciążona, ale staram się skupić na pracy, której mam teraz sporo. Ale pod wieczór wszystkie skumulowane emocje wybuchają. Płacz jest znowu obezwładniający, bierze źródło w ściśniętym na supeł sercu. Nie mogę, po prostu nie mogę sobie wyobrazić, że już NIGDY Stiga nie przytulę, nawet nie zobaczę. Codziennie dziwię się tej myśli, jakbym dopiero co dowiedziała się o jego śmierci.
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 30, 2012 14:41 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

:(

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Nie gru 30, 2012 15:17 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Noc z 29 na 30- koszmarna. Wieczorem nie mogłam sobie znaleźć w łóżku miejsca, nieustanny potok myśli i żal za kotkiem. Myśli stały się z czasem tak dokuczliwe, że bałam się położyć spać. Siedziałam do jakiejś 2.30 w nocy czytając bzdety na forum i oglądając zdjęcia. W końcu się położyłam i zasnęłam z płaczem. Dziś jetem otumaniona i nadal nieszczęśliwa. To już będzie tydzień od momentu, gdy Stig umarł. Wiem, że nigdy żaden kot nie zdobędzie TAKIEJ miłości ode mnie, pytanie, czy może jakiś zdobędzie PODOBNĄ, równie silną? Na razie nie wiem, mam mętlik w głowie i nie chcę się nad tym zastanawiać. Wiem tylko, że wezmę kolejnego kota dopiero, gdy serce się mi uspokoi.
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 30, 2012 16:01 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Spróbuj pomóc jakiemuś futru. To naprawdę daje może nie ulgę, ale wytchnienie i ma sens w pustce, chociaż jej nie zapełnia.
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Nie gru 30, 2012 17:36 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

wiem jak CI trudno .Nasz Cynamonek odszedł 2 lata temu i do tej pory nie możemy pogodzic się z jego odejściem Czesto wspominamy Jego wygłupki ,zabawy ,radośc którą nam dawał Jest pochowany w Koniku Nowym i bardzo czesto tam jezdzimy zeby pomyśleć i powspominac Mamy teraz 4 wspaniałe inne koty -wszystki uratowane ze złej przeszłosci -i to nam daje siłe że jest dla kogo życ i wracać szybko do domu Moze na Twojej drodze stanie jakaś bida którą uratujesz i może pomoże Ci to w bólu i zapomnieniu Trzymaj sie .......

gabi4611

 
Posty: 502
Od: Pon gru 03, 2012 15:17
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie gru 30, 2012 18:11 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Właśnie, ja mam też ostatnio takie myśli, żeby śmerc mojego Alberta nie poszła na marne i może przygarnę jakąś największą biedę, która potrzebuje pomocy.
Na razie mam 1 kotkę tymczasowo, ale ona była już u nas kiedy Albert jeszcze żył.
Poza Albertem mam jeszcze 3 osobiste koty które mi zostały, w tym mój ulubieniec, którego tak kocham, że nie wyobrażam sobie jego odejścia :( na szczęście ma też 1,5 roku i poza otyłością (wg Pani doktor :x ) nic mu nie dolega.
ObrazekObrazek

Jagooda

 
Posty: 1110
Od: Czw wrz 08, 2011 12:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie gru 30, 2012 18:24 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Jagooda pisze:Właśnie, ja mam też ostatnio takie myśli, żeby śmerc mojego Alberta nie poszła na marne i może przygarnę jakąś największą biedę, która potrzebuje pomocy.
Na razie mam 1 kotkę tymczasowo, ale ona była już u nas kiedy Albert jeszcze żył.
Poza Albertem mam jeszcze 3 osobiste koty które mi zostały, w tym mój ulubieniec, którego tak kocham, że nie wyobrażam sobie jego odejścia :( na szczęście ma też 1,5 roku i poza otyłością (wg Pani doktor :x ) nic mu nie dolega.

Ciastus tez byl mlody i poza lekka nadwaga (6 kilo u duzego kocura) nic mu nie dolegalo... :cry:
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11249
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Nie gru 30, 2012 18:59 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Babsy,
wiem, że to strasznie trudne i smutne. Ja też 3 lata temu straciłam kotka, który był u mnie bardzo krótko, bo tylko 2 miesiące ale bardzo go kochałam (taki mały dzielny kotuś ze schroniska, którego nie udało się uratować, choć oddałabym wszystko, żeby tak się stało). Też na początku chodziłam bezbrzeżnie smutna i nie mogłam zrozumieć, patrząc na innych ludzi, jak mogą biegać za tysiącem spraw, które dla mnie przestały być ważne. Wywołałam wtedy zdjęcia i kilka oprawiłam w ramkę (co też mogłoby się niektórym wydawać dziwne), ale pomogło. Z czasem płakałam mniej. Znalazłam też kotka, który urodził się tego samego dnia, w którym umarł tamten kotuś. Takie drugie wcielenie. Chociaż kocham bardzo tego drugiego kotusia, to zawsze będę o tamtym myśleć. Trzymaj się dzielnie!

vengo13

 
Posty: 7
Od: Nie mar 22, 2009 21:56
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie gru 30, 2012 20:14 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Też sobie myślę cały czas o kocie- bidulu po jakiejś traumie. Wiem, że takie koty zasługują na drugą szansę, a kociakowi hodowlanemu nigdy nic złego się nie stanie, nawet jeśli nie znajdzie amatora hodowca się nim zaopiekuje. Jednak akurat w chwili obecnej nie czuję się na siłach, aby udźwignąć kolejną dozę cierpienia. Nie wykluczam jednak, że z czasem coś się we mnie odmieni... Lub może los postawi przede mną jakiegoś kota, a mnie nie pozostanie nic innego, jak podzielić się z nim domem i sercem. Na razie dokarmiam dzikie koty tym, czego nie zjadł Stig- mam cały zapas mrożonej wątróbki, którą on uwielbiał. Kot, którego większość jedzenia "uwierała w zęby" za wątróbkę dałby się pokroić.

Też wspominam sobie wesołe historyjki z nim, bo mam już dosyć powracających obrazów ze szpitala. Również mogłabym je opowiadać godzinami. Opiszę wam jedną: mamy łóżko z materacem, który był powleczony prześcieradłem z gumką. Gumka była już za luźna, toteż kawał prześcieradła zwisał bezwładnie na dole łóżka. Patrzymy, Stig wchodzi pod łóżko. Za kilka sekund widzimy, że wsadza głowę do luźno zwisającego prześcieradła, jakby miał kaptur założony tyłem do przodu. I usiłuje złapać w ten sposób myszkę, która leżała przed nim. Nie mógł tego zrobić, bo nic nie widział, ale twardo napierał na prześcieradło, które opinało mu pyszczek, wyciągał łapkę, macał na wszystkie strony. PO chwili przestał, wylazł z prześcieradła, rozejrzał się, gdzie leży ofiara. Potem się cofną, znowu wlazł w prześcieradło i znowu zaczął się wyciągać w kierunku myszki. Pękaliśmy ze śmiechu na ten widok...

Tak mi teraz pusto i smutno. Wiem, że się powtarzam, ale to wcale nie przechodzi. Mój mózg po prostu nie może zaakceptować faktu, że mam dalej żyć bez Stiga. To tak, jakbym miała żyć, bo ja wiem, bez słońca, jak wampir, tylko w nocy. On był właśnie takim radosnym promykiem, teraz wszystko jest smutne i bez sensu.

I look inside myself and see my heart is black
I see my red door and it has been painted black
Maybe then I'll fade away and not have to face the facts
It's not easy facin' up when your whole world is black
- Rolling Stones


http://imageshack.us/photo/my-images/82 ... rapaku.jpg
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 31, 2012 8:51 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Za tęczowym mostem

Panie Boże, nie jestem aniołem
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.

Panie Boże, powiedziałeś „proście”,
rzekłeś „proście, a będzie wam dane”
wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
poszedł do Ciebie mój kot ukochany?

Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.

Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny tam nie był, i żeby
mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć.

Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie kiedyś do siebie zawołasz,
pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie,
jeśli oczywiście zostanę aniołem.


Wiersz ten znalazłam w Internecie, nie znam autora, niestety. Jestem niewierząca, tym bardziej po śmierci Stigusia, ale zrobię wszystko, nawet się pomodlę, żeby mu jeszcze jakoś pomóc. Jemu i sobie. Dziś od rana jest mi bardzo źle. Sylwester? Jaki Sylwester! Najchętniej wyemigrowałabym na jakąś samotną planetę ze swoim żalem i ryczałabym, dopóki by mi w końcu nie przeszło. Ładnie zaczyna mi się nowy rok, już na wstępie dziękuję bardzo.
Stiguś- moje kochane słoneczko, już za TM. Niezmiennie kocham.
Obrazek

babsy

 
Posty: 201
Od: Czw lip 13, 2006 14:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 31, 2012 9:39 Re: Kot umarł - i jak tu dalej normalnie funkcjonować?

Nikt się tu nie śmieje, babsy i nie będzie, z resztą chyba każdy tu na forum przeżył śmierć kota. I ja wiem, że moja ukochana kiedyś umrze i nie wiem jak. Nie umiem sobie wyobrazić, co wtedy będzie. Bardzo Ci współczuję.

Kochasz koty więc je widzisz na ulicy. Jestem wręcz pewna, że pewnego dnia przyjdzie do Ciebie jeden z nich i sam poprosi o dom.
Koty wrocławskie polecają się do adopcji: http://www.kocizakatek.pl
Zapraszam na wątek Kociego Zakątka: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=154740

wiiwii

 
Posty: 2287
Od: Pt sty 13, 2012 17:33
Lokalizacja: Sosnowiec/Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Tundra i 539 gości