» Wto cze 05, 2007 17:11
Ja mam małego (no, już nie jest taki mały, waży ze 3,5 kg). Na początku chodowca poleciła mi żwirek silikonowy. Kupiłem od razu dwa opakowania. Podobno nie pachnie, wchłania itd. Rzeczywiście to wszystko prawda, ale tylko do czasu. Niestety wszystko co kot zrobi (w szczególnosci siusiu) zostake w żwirku. Na początku nie czuć, ale jak kot wysika się kilka razy i żwirek się nasyci, to śmierdzi nieprzeciętnie. Ja mdlałem jak to wybierałem zeby wyrzucić.
Potem kupiłem zbrylający. Pomyslałem, że jak siuśki będa się zbrylać to będe je wynosił razem z kupami i nie będzie mialo co śmierdzieć. Początek był obiecujący. Ale szybko się okazało, ze bryłki lubią się przyklejac do scianek kuwetki. Przy wybieraniu ich za pomocą łopatkositka rozpadają sie. Łopatkositko sie oblepia, kuweta oblepiona, oczywiście wszystko się da zdrapac bo jest suche jak pieprz. Sęk w tym, ze zawsze zostaja jakieś drobne bryłki, których łopatkositko nie wybierze, bryłki wielkości ziarenek żwirku. no i tak czy siak mam smród, bo po jakimś czasie naodkładało sie tego w pozostałym żwirku trochę, wystarczajaco dużo żeby śmierdziec. Trochę mnie to martwi, bo sam żwirek wyglada jeszcze dobrze, zresztą dlaczego miałby wyglądac źle, tych bryłek nie widac , bo się zlewają ze żwirkiem. I jakby się tak dobrze zastanowić, to mam kupe dobrego żwirku, który muszę wywalić, bo śmierdzi. Może ktoś ma jakiś pomysł jak te bryłki usuwac z tego żwirku, zeby nic nie zostawało, to by było genialne. Problem też w tym, że kot nie sika na środku, tylko w pobliżu ściany kuwetki i w zasadzie bryłka zawsze jest połączona ze ścianką. poza tym mam problem, ostatnio kotek przestał zasypywać kupki. Może to wina tego że je usuwam? Widzi że i tak znikają i sądzi że nie musi zakopywać? Tzn. troche zakopuje, tylko to zakopywanie jest coraz gorszej jakosci. Najgorzej jak robi w nocy, jest ciemno i zdarzyło juz mu sie dwa razy wdepnąć, a potem myk do łóżka, do mnie i sie łasi ... hmmm, te "zapaszki" ... wiecie o czym mówię?