Strona 1 z 3

FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Wto gru 04, 2012 12:31
przez lamiglowka
Koty na warszawskiej Starówce mają tragiczne życie.

Opowiem co mną tak wstrząsneło:

Dokładnie rok temu oddałam znajomemu czarnego, rocznego, wykastrowanego kota. Piękny, łagodny, po przejściach. Znalazłam go na parkingu, JoKot pomógł złapać.
Dzisiaj znajomy dzwoni i opowiada, że kot ode mnie zrywa się w nocy i miauczy żałośnie, bo na podwóku miauczą liczne, bezdomne koty. Bo mój znajomy nie otworzył okienka piwnicznego, jak i pozostali lokatorzy. Wiem, że kotów tam jest dużo, kilkanaście. Głównie czarne, dużo młodzieży. W środku Warszawy, gromada głodnych, zziębniętych kotów!

Może mi ktoś powie, co robić?

Na Bugaj z kolei lokator wali w koty kamieniami. Nabił 14-letniej kocicy krwiaka. Sąsiadka była dzisiaj u dr Garncarza. Mówi, że kotka potężnie oberwała, pewnie kamieniem...

Takie jest Stare Miiasto w Warszawie

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Wto gru 04, 2012 22:34
przez ankacom
:(

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Śro gru 05, 2012 10:08
przez lamiglowka
Nie wiem, jak zacząć...

Może ktoś jest z Nowego Miasta w Warszawie. Potrzebne lobby... :oops:

Facet, którego podejrzewamy, że pobił naszą 14 kicię będzie obserwowany. To miejsce, gdzie ktoś morduje koty od dawna. Szczególny gatunek tutaj mieszka na Starówce. Nie myślę o kotach. :(

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Nie gru 09, 2012 19:42
przez lamiglowka
Byłam, postawiłam domek Praksedy. Zobaczyłam jedną kotkę, bardzo puchatą. Potwornie głodną. Przepiękna jakby persiczka, cała czarna, żołte okrągłe oczy...Pochłoneła mięso, może nie jest bardzo dzika albo nie jest dzika? Piękna, no piękna wychudzona puchatka.

Wokół syf, odchody gołębi (to jest mur, który jest dłuższą ścianą byłego klubu le madame) a całość obficie posypana chlebem, jak się domyślacie - dla ptaszków.
W podwórku są otworzone dwa okienka, od strony Franciszkańskiej. Ponieważ strasznie wrzasłam poprzednio, to zostalam naduprzejmie oprowadzona po tym chlewie...kiedy okienka otworzyli?

Sama nie wiem jak się tam poruszać, gnojowisko...

Kotkę trzeba złapać i wysterylizować.

Nie mam już talonów...
:cry:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Nie gru 09, 2012 22:15
przez Moha
Boże, ale dzicz :evil:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Śro gru 12, 2012 11:54
przez lamiglowka
Poszłam z jedzeniem. Trafiłam na dozorczynię. Jest domek styropianowy wypchany sianem. I jeszcze jakieś gabaryty, chyba z myślą o kotach, pod tymi "gołebimi" ścianami. Dozorczyni mowi, że nie ma siły, lokatorzy wyrzucają jedzenie przez okna!!! Niby dla ptakow, kotów...?

Koty mnożą się, starsze panie dają imantykoncepcję w pigułkach, ale to nie pomaga Najgorsza jest ta mazia z gołębich odchodow, skisłego chleba i innych frykasów!

Chyba zaniosę tam polar, może coś złapiemy do sterylki. Koty podobno wszystkie czarne.

To z mojej strony Starówki jest czysto. Tzn. nikomu nie przyjdzie do głowy wyrzucać jedzenie przez okno. Miski kotów są wywalane rano, tylko suche i woda zostaje. Nie ma syfu. Koty nie zjedzą wczorajszego, obeschniętego jedzenia.

Na Freta matka i pięć młodych.


:roll:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Śro gru 12, 2012 19:11
przez Carmen201
Basiu,
moim zdaniem jest za zimno na łapanie do sterylek Kotów, które nie mają np. ciepłej piwnicy do ogrzania się. Doglądaj, wytniemy na wiosnę (wczesną).

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Śro gru 12, 2012 22:57
przez lamiglowka
Ale tą matkę, mogłabym ciachnąć i próbować znaleźć dom. Piękne futro, czarny persik?
Tak przeliczam znajomych, kto mi potrzyma...
Może masz rację...

Jutro wezmę polar z Koterii. Wywalę wieloletnią słomę...

Jakieś wysokie kalosze do tej gnojówki potrzebne.


:oops:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Sob gru 29, 2012 15:23
przez lamiglowka
Poszłam, myślałam że śnię. Czyściutko, miski poustawiane pod daszkami, ład i porządek. Nawet menu na trawnikach skromniejsze. Gdzieniegdzie kawałek pizzy, albo spleśniałego boczku...nie bądźmi drobiazgowi. Niebo a ziemia. Chcę wrezcie siano w budkach zastąpić polarem albo i domki wymienić - po rozmowie z miejscowymi paniami. Nie mogę ich spotkać. Pójdę jutro wcześniej.

Fajnie, że posprzątali!

:wink:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Sob gru 29, 2012 15:38
przez dorcia44
fajnie ,ktoś się nimi zajął :ok:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Sob gru 29, 2012 18:59
przez lamiglowka
Znajomy, który tam mieszka mówi, że wczoraj uciekał stamtąd. Taki był syf.

Jutro idę z polarem. Wywale siano na płachtę malarską i do śmieci. Włożę czysty polar.

Stare Miasto jest nieprzyjazne dla kotów! :cry:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Wto sty 01, 2013 17:53
przez lamiglowka
Zrobione. Wyrzuciłam stertę siana, z glebą, badylami i kocami zgliwiałymi. Na płachtę i do śmietnika, obróciłam 5 razy. Dobrze, że wziełam rękawiczki, szkoda że nie miałam szczotki na kiju. Wysprzątalam i załadowałam cały wór od Koterii, na dwa pokoje...
W trakcie pojawiła się miejscowa karmicielka, początkowo chciała mnie przegonić, potem tylko zabawiała mnie rozmową.
Że też się pani chce itp...Powiedziałam, że wysterylizujemy koty, chyba nie wierzy... Śliczna puchata to ubiegłoroczna koteczka, zdaje się że w ciązy. Panie dzielnie dają Prowerę, kotki rodzą itd.

Zmachałam się, ale dobrze rok zaczełam.

Do czystego domku zaraz powłaziły czarnuszki :P

Szczęśliwego Nowego Roku 2013 !

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Wto sty 01, 2013 19:41
przez ankacom
Jesteś niesamowita :ok:
Życzę spełnienia marzeń w Nowym Roku :ok:

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Wto sty 01, 2013 21:12
przez ASK@
naj,naj ...oby wszystko poszło jak sobie zaplanujesz.

Miałam taką sytuację z kotami u mnie na osiedlu w 2009 roku.Stado ciężarnych i lichych kotów.Po kilku latach jakoś się to ogarnęło.Trzeba czasu i wytrwałości i tej tobie życzę.I tego by karmicielki zaczęły współpracować.

Re: FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

PostNapisane: Czw sty 03, 2013 14:52
przez lamiglowka
Dziękuję za dobre słowo, ostatnio codziennie obrywam -za niewinność.
Żeby było śmieszniej znowu napadły mnie znowu karmicielki od makaronu ze śmietaną - jak ja mogłam zniszczyć życie tylu kotów. Bo visavis postawiłam drewniany domek zamówiony od p Woźnickiego, duży. Koty tam weszły i dostawiłam nowiutki od Praksedy w literę L. Pod schodami, na podwórku. To jest już kolejny atak tych od śmietany (karmią makaronem ze śmietaną, mięsa nie chcą, bo kuchnia się brudzi). Naprawdę boję się o swoje zęby!!! Jakaś furia. Już nie mam siły. W październiku pan Woźnicki (robi domki, Prakseda podała) wstawił po mojej stronie ten nowy, duży domek. Zadzwoniłam do śmietanek i mówię, że postawię u nich pod schodami. Niech zobaczą. A TAKTAK, TYLKO PO WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH. I cisza. W grudniu przełozyliśmy z sąsiadami domek pod schody, dwóch robotników wywalało zgniłe kołdry i kociego trupa pod. Wysprzątali. Wstawili nowy domek. Od tego czasu jestem atakowana przez powiedzmy "śmietanki"! Zniszczyłam życie kotów-twierdzą. Jak? że zamówiłam nowy domek, robotników, wywózkę śmieci (też kosztuje) i koty mają czysto i sucho.
:lol:

W sobotę może coś złapiemy i na rachuciachu, przybyły posiłki z Miau :P