FRETA róg Franciszkańskiej KOTY w tragicznej sytuacji

Koty na warszawskiej Starówce mają tragiczne życie.
Opowiem co mną tak wstrząsneło:
Dokładnie rok temu oddałam znajomemu czarnego, rocznego, wykastrowanego kota. Piękny, łagodny, po przejściach. Znalazłam go na parkingu, JoKot pomógł złapać.
Dzisiaj znajomy dzwoni i opowiada, że kot ode mnie zrywa się w nocy i miauczy żałośnie, bo na podwóku miauczą liczne, bezdomne koty. Bo mój znajomy nie otworzył okienka piwnicznego, jak i pozostali lokatorzy. Wiem, że kotów tam jest dużo, kilkanaście. Głównie czarne, dużo młodzieży. W środku Warszawy, gromada głodnych, zziębniętych kotów!
Może mi ktoś powie, co robić?
Na Bugaj z kolei lokator wali w koty kamieniami. Nabił 14-letniej kocicy krwiaka. Sąsiadka była dzisiaj u dr Garncarza. Mówi, że kotka potężnie oberwała, pewnie kamieniem...
Takie jest Stare Miiasto w Warszawie
Opowiem co mną tak wstrząsneło:
Dokładnie rok temu oddałam znajomemu czarnego, rocznego, wykastrowanego kota. Piękny, łagodny, po przejściach. Znalazłam go na parkingu, JoKot pomógł złapać.
Dzisiaj znajomy dzwoni i opowiada, że kot ode mnie zrywa się w nocy i miauczy żałośnie, bo na podwóku miauczą liczne, bezdomne koty. Bo mój znajomy nie otworzył okienka piwnicznego, jak i pozostali lokatorzy. Wiem, że kotów tam jest dużo, kilkanaście. Głównie czarne, dużo młodzieży. W środku Warszawy, gromada głodnych, zziębniętych kotów!
Może mi ktoś powie, co robić?
Na Bugaj z kolei lokator wali w koty kamieniami. Nabił 14-letniej kocicy krwiaka. Sąsiadka była dzisiaj u dr Garncarza. Mówi, że kotka potężnie oberwała, pewnie kamieniem...
Takie jest Stare Miiasto w Warszawie