Problem mamy taki- mój kocurro poschroniskowy szczerbol od momentu gdy do mnie trafił ma niefajne kupale.Etapów było wiele (momentami ciekło na maxa), badania pod kątem pierwotniaków, odrobaczania, antybiotyki nie pomogły.
Co więcej kotka zaraziła się od niego, nie wiem czym,nie wiem jak, nie wiem kiedy. Ale z nią aktualnie mam łatwiej, lepiej przyswaja pokarmy, nawet nabiał toleruje (ma świra na tym punkcie, ale oczywiście od wielkiego dzwonu jej tylko kawalątek masełka odstąpię).
Futrom pomógł rc gastro-intestinal, po którym wet dał mi karmę bytową z Farminy, po 3 dniach mieszania rc z farminą- masakra w kuwecie ;\
Po analizach, zadumach i edukacji dajemy rc digestive comfort, kotka ok, kocur biegunki nie ma, częstotliwość jest ok, ale konsystencja plackowata.
Czytałam wieeeeeeeeeele na ten temat-np polecany jest kurak, ale po jednym małym tylko posiłku kot ma "akustyczne posiedzenia".
I pytanie moje- wynikające z lektury tegoż forum- jakie macie doświadczenia z Taste of the wild?? wyczytałam, że zatwardza trochę koty (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Kupować, próbować?? Czy na tym RC Digestive narazie zostać? walczymy w sumie od lipca, tę karmę mam może od miesiąca-póltora, z małą wpadką (próbowalam fitmin przemycić, ale nie przypilnowałam do końca, bo koty zostały na nockę same z karmą o kocur pochłonął chyba większość sam, następnie znów akustyka w kuwecie -w rezultacie karmę oddałam koleżance), na RC nie jest źle, ale też nie idealnie.
Waham się. Jeśli ktoś zna TOTW bardzo proszę o opinię







