
Od razu mówię, że próbowaliśmy wszystkiego, żeby zapobiec takiemu rozwiązaniu: spraye odstraszające, chowanie wszystkiego, wizyty u weterynarzy, sterylizacja, itp. Kotka jest zupełnie zdrowa. Weterynarze twierdzą, że najprawdopodobniej coś jej u nas nie odpowiada.
Chodzi tylko o to, żeby ktoś jej jeść dawał i żeby miała ciepły kąt, żeby jej inne zwierzęta nie zjadły. Nie potrafię jej uśpić, a jak ktoś jej nie weźmie, to mój ojciec w końcu to zrobi.
Może ktoś przygarnie? Sami ją przywieziemy. Proszę.
