Byłam na wątku, kiedy tylko został założony.Byłam przerażona liczbą kotów w mieszkaniu, ale jednocześnie pełna podziwu, że jest tam czysto, nie śmierdzi.Tymczasuję już wiele lat, największą liczbę kotów, jaką miałam to 10 i nie było to życie, a horror.Zresztą i teraz, kiedy mam ich osiem nie jest mi łatwo.
Teorię znam i wiem, że dużo kotów w mieszkaniu być nie powinno, bo to źle dla domowników i kotów również.Tymczasowanie wiąże się z kosztami, których DT często nie jest w stanie udźwignąć, czyli powinien brać tylko tyle kotów, ile jest w stanie utrzymać.Absolutnie zgadzam się ze wszystkimi, którzy o tym piszą.Jest jednak druga strona medalu.Opiszę coś, co miało miejsce już jakiś czas temu, wszystkie koty są w DS-ach.
Koniec lata, zimno, pada deszcz i mam telefon, że w pobliżu mojego bloku, na ulicy pod samochodem kotka karmi trzy kilkutygodniowe kocięta.Przechodzący ludzie tylko mówili "o, Boże" i przynosili mleko w miseczkach, pełno też było saszetek Whiskasa i Kitekata.Działała już wtedy kocia fundacja, do niej wydzwaniali ludzie zgłaszając problem, bo nikt kotom zapewnić schronienia nie chciał/nie mógł dać.Przyjechała panienka z fundacji, obejrzała kotkę i kocięta, stwierdziła, że są dzikie, że kotka jest pewno już w ciąży i takimi kotami zajmować się nie będzie.Trzepnęła długimi włosami, wsiadła do samochodu i odjechała.Płakałam z wściekłości, miałam wtedy sześć kotów ( to już zbieractwo, prawda? ), ale połapałam gołymi rękami matkę i kocięta do dwóch transporterków i ulokowałam w łazience.Znajoma pomogła mi powyciągać z nich kleszcze, maluchy miały ich po kilkanaście.Wszystkie miały potworną biegunkę, sprzątałam i prałam do upojenia. Bez pomocy forum nie dałabym rady tego ogarnąć ( jedzenie, wet..itd) wdzięczna jestem bardzo, bo nie jest miło prosić o wsparcie, a ja nawet tego robić nie musiałam, otrzymałam je w sposób , który nie uwłaczał mojej godności, jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało.Były problemy, koty bardzo chorowały, złapały jakieś paskudztwo, ale w końcu był happy end.Powinnam była je zostawić na pewną śmierć, bo tak teoretycznie zrobić powinnam, prawda? Zgodnie z zasadami i teoriami wygłaszanymi w tym wątku.Właśnie teoriami.Było już kiedyś na miau, że namówiono dziewczynę z forum, zakoconą bardzo na wzięcie kolejnego kota, bo "ja nie mogę, mam już jednego kota, TŻ się nie zgadza...itd".Ta sama osoba chwilę potem wypowiadała teorie na temat szkodliwości zbieractwa i że należy z tym walczyć
Nie znam p.Ewy, nie wyobrażam sobie tylu kotów w domu, ale nie rzucę kamieniem.Dziękuję wszystkim, którzy pomagają p.Ewie.Nie jest jej łatwo, byłaby na pewno szczęśliwa mając kilka kotów pod opieką, a nie takie stado.Koty są ogłaszane, szukają domów, ale ona sama nie da sobie z tym rady.Mam zdecydowanie mniej kotów, a i tak korzystam z pomocy w ogłoszeniach, czasowo nie wyrabiam, w domu nie mam porządku, co bardzo mi przeszkadza.Dlaczego zamiast ją wesprzeć chociażby dobrym słowem tyle osób stawia jej zarzuty? To kolejny wątek, na którym wypowiadają się w taki sposób osoby znające problem wyłącznie z teorii.