To oczywiście przydługa lektura, lecz jeśli ktoś chce nas lepiej poznać, zapraszam do przejrzenia części pierwszej.
Naszemu wątkowi patronuje gdzieś z psiego raju Skandal –

Najukochańszy w świecie pies. Najwierniejszy przyjaciel. Był ze mną tylko 20 lat. Na zawsze zapisał się w moim sercu. Cały czas uczę się żyć bez niego. Był niesamowicie mądry – nie przesadzam. Był odważny i zwariowany. I kochany. Często niezależny. Przeprowadził się ze mną z domu rodzinnego. Byłam dumna, że to mnie wybrał. Cale życie walczył z chorobą – padaczką, która na starość zniszczyła jego serduszko. Musieliśmy pomóc mu odejść, bo nocne duszności nie dawały mu spokoju. Całe życie szczuplutki, na koniec zrobił się przeraźliwie chudy. Nauczył mnie, czym jest starość.
Skandala wychował kocur Filemon. Piękny, klasyczny pingwin. Przygarnięty ze wsi, jako kocie dziecko, przez ludzkie dziecko. Nie ma go już z nami od tak dawna. A dalej pamiętam jego mądre oczy. Kochałam go, choć czasem potrafił odsłonić demoniczną część swojej kociej natury. Całą rodziną podziwialiśmy jego opiekuńczość w stosunku do szczenięcia. Był doskonałym ojcem, matką i nauczycielem Skandala. Tęsknię za nim.
Przez moje życie przewinęło się wiele zwierząt. Były chomiczki, żółwie, świnki morskie, króliki, szczury, koniki polne. Wszystkie kochałam bardzo. Wszystkie żegnałam z wielkim bólem i morzem łez. Nie nauczyłam się rozstań, nie potrafię się żegnać i godzić z odejściem.
Jestem od wielu lat pasjonatką akwarystyki. Moimi pupilami bywają więc piękne ryby.
Dlatego bardzo przeżyłam odejście naszej maleńkiej Franciszki, kociego dziecka.



Pożegnaliśmy też małego Floriana,

W listopadzie 2011 roku zaczęliśmy się psychicznie przygotowywać na odejście Skandala. Był coraz słabszy. Serduszko nie miało już takiej siły. Ataki bywało, że męczyły go całe noce. Nie wiedziałam co z sobą począć. Ta straszna chwila musiała nadejść. Nie wiadomo skąd zrodził się pomysł adopcji kota. Taka nieodparta potrzeba, przeczucie, że to jest coś ważnego. Stopniowo przekonałam TŻ do tego pomysłu. Zaczęły się poszukiwania internetowe.
Tak zaczyna się historia Brawurki.

Kiedy trafiła do nas Brawurka, do naszej rodziny, poza moim słonkiem




Niedługo po pożegnaniu Skandalka postanowiliśmy dać dom drugiej kociej sierotce. Myśleliśmy, że będzie to wielkie szczęście dla nastoletniej Brawurki. Co, jak się szybko okazało, nie było tak do końca prawdą. Brawusia przedkłada psy i ludzi nad koty. Początki nie były łatwe – o czym również w pierwszej części. Jednak się udało. Teraz jest super. Trafiła do nas, również po poszukiwaniach internetowych Gaja od marta_po. Marta zdecydowała się powierzyć nam swoje wychuchane tymczasiątko, za co jesteśmy jej niezmiernie wdzięczni. Mała Gajeczka

To dzięki Gajeczce i Marcie (lub odwrotnie) zarejestrowałam się na Miau i wsiąkłam.


Żyliśmy więc sobie szczęśliwie w rodzinie 2+2+2. Aż pewnego dnia dostaliśmy wiadomość z domku rodzinnego Brawurki, że jej piękna mamusia znowu umknęła przed sterylką i znowu powiła dwie córeczki. Mój TŻ zakochany bez pamięci w pięknej, dobrej i mądrej Brawurce bił się z myślami. Chodził i jęczał – chciałbym siostrę Brawurki, ale co z finansami. Czy damy radę z jeszcze jednym kotem? Oczywiście w końcu Primka
