Strona 1 z 8

Nikt nie chce dorosłego kota... Już na Tęczowym Moście...

PostNapisane: Śro maja 05, 2004 18:40
przez Chatte
Taki wysyp kociąt (jak w maju) a ja szukam domku dla cakiem dorosłego bo 5 letniego kocura. Kocio został zgarnięty na ulicy, ma problemy skórne, jakas alergia, drapie się i wypada mu sierść na szyi.
Dotychczasowi opiekunowie musieli wyjechać nagle za granicę - ich syn uległ wypadkowi i od trzech tygodni nie odzyskuje przytomności. Siedzą tam przy nim i czekają ... nikt nie wie co się zdarzy, przywieźć go do Polski nie można w takim stanie.
Kotem opiekuje się kuzynka ale po trzech tygodniach ma już dosyć.
Przejrzałam ogłoszenia Wojtka "przygarnę kota" i wszyscy szukają tylko młodego albo rudego.
A kot jest stary, niezbyt zdrowy i nie-rudy: elegancik w czarnym fraku z białym brzuchem i łapkami.
Chaciałam kota zabrac do siebie, przynajmniej na przechowanie ale TŻ kategorycznie się sprzeciwił :cry: Pozostaje tylko schronisko :cry: :cry:
Nawet nie szukam porady, chciałam się tylko wyżalić.
A może ktoś wziąłby kota na przechowanie? W końcu opiekunowie kiedyś wrócą... tylko nikt nie może powiedzieć kiedy...

PostNapisane: Śro maja 05, 2004 18:44
przez Sydney
ooooo :cry: nie oddawaj Go do schroniska, może uda się znależć jakiś domek choć na jakiś czas, wiem, że ludzie wolą małe kotki ale na forum już nie raz i dorosłe koty znalazły dom, ja przygarnęłam ze schroniska dorosłego kota i nawet przez chwilę nie żaluję że nie jest maleńką kuleczką i tak mocno go kocham

PostNapisane: Śro maja 05, 2004 18:46
przez eve69
Chatte, schronisko to osteecznosc, dla doroslego kota czesto oznacza smierc...
jesli nei ma innej szansy- tylko nie Paluch ...

PostNapisane: Śro maja 05, 2004 19:05
przez zuza
Noz kurka wodna. To moze niech mu hotel zaplaca? Czy kuzynka w ogole rozmawiala z nimi o tym?

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 6:39
przez Chatte
Wiem, że schronisko to ostateczność :cry:
I będę kocisza broniła przed tym. Spróbuję jeszcze pomolestować TŻ, w końcu to tylko czasowe dokocenie... Tyle tylko, że nie wiadomo na jak długo.
Żal mi tych ludzi - wiem jak to jest kiedy drżysz z niepokoju o dziecko...
Kuzynka wymogła na opiekunach zgodę na oddanie kota do schroniska.
Duzym problemem , moim zdaniem, jest to że kocurek jest jajeczny i chociaz nie smrodkuje (wcale nie czuć, że w domu jest kot), ludzie moga mieć opory z przgarnięciem takiego kota.
Jakby co, funduję steryzlizację.

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 9:25
przez Sydney
Czy możesz zrobić zdjęcia kota? Może znajdzie sie jakaś dobra duszyczka żeby chociaż na trochę go zabrać...

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:35
przez Chatte
Zrobię zdjęcia pewnie w weekend.
Na razie molestuję TŻ-a. Trochę mięknie...

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:36
przez Katy
Chatte, on jest u Ciebie w domu?

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:39
przez Agness
Aby szybko kot znalazł domek. Swoją drogą rozumię sytuację tych właścicieli, ale mimo wszystko jak mogli zostawić kota u kogoś, kto tak szybko się kotem zmęczył :evil: Zero odpowiedzialności.

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:41
przez Chatte
Jest na razie w domu opiekunów. Kuzynka jest dochodząca, starsza osoba musi jeździć z Nowolipek na Saską Kepę.
Proponowalismy jej przewiezienie kota do jej domu - jest niezakocona, ale nie chce o tym słyszec.

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:41
przez Katy
A, już widzę, że jeszcze nie jest u Ciebie... :(
To drapanie się, wypadanie sierści to też może być stresowe... Dobrze byłoby pójść z kotem do weta...
On jest wychodzący ?

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:48
przez Chatte
Agness, los nie wybiera...
Oni przezywają tam prawdziwą gehennę, bo rokowania ich syna są bardzo niepomyslne. Ciągła hustawka od nadziei do rozpaczy...
A kuzynka jest matką osoby, która ich zakociła. Tyle tylko, że tamta ma juz 3 koty i ostatnio straciła pracę.
Katy, kot jest niewychodzący i był stale pod opieka weta, ktory orzekł alergię. Biedak musi jeść jakieś specjalne jedzenie, które niezbyt mu odpowiada. Wygląda na takiego, ktory swoje już przeszedł.

PostNapisane: Czw maja 06, 2004 10:54
przez Agness
Chatte pisze:Agness, los nie wybiera...
Oni przezywają tam prawdziwą gehennę, bo rokowania ich syna są bardzo niepomyslne. Ciągła hustawka od nadziei do rozpaczy...

Ech.............

PostNapisane: Pt maja 07, 2004 7:39
przez Chatte
No i chyba przekonałam TŻ! Trzymajcie kciuki.
Ma dziś zadzwonić i poprosic o zgodę na sterylkę kicia i dowiedziec się dokładnie jak się z nim obchodzic. Moja kocica własnie ma kolejną rujkę i umówiona jestem na zabieg dopiero jak jej to przejdzie - w połowie czerwca. Dlatego chcę najpierw kocura odjajczyć i po rekonwalescencji (jeżeli będzie tak jak u Florka - to parę dni) zabiorę biedaka do siebie.
Ale będzie fuczenie i prychanie!

PostNapisane: Pt maja 07, 2004 7:50
przez Basia_G
Chatte, TY diablico!!! :lol:
Bardzo się cieszę i mocno mocno ściskam ( z radości)