Strona 1 z 1

Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Sob wrz 22, 2012 20:34
przez Stara Klara
Witam, mieszkam tu od 30 lat. Zawsze były tu wolnożyjące koty. W ekstremum było ich pewnie ze 40. Były dokarmiane, chronione na ile sie dało, w ciagu tych 30 lat. Było różnie,czasem wręcz koszmarnie.
Udało się umieścić wszystkie koty w jednej piwnicy. Ile to kosztowało zdrowia, siły, samozaparcia, nie teraz o tym pisać. Chylę czoła przed PANIĄ KASIĄ, która poświęciła swój czas, by pomóc kotom, Jak tylko mogłam, starałam się, jej pomagać. Od paru lat był spokój, nikt nie robił problemów, wystarczyło mieć kasę na karmę.
Koty żyły w piwnicy, były dokarmiane i dopieszczane; wszystkie były wykastrowane. Parę miesięcy temu została jedna kotka - nazywała się Dalmatyńka, była prawie cała biała, była już kocią staruszką - miała ponad 10 lat, co dla wolnożyjącego kota, dużo.
Ostatnio nie wygladała kwitnąco.
Wczoraj, wracając z zakupów (godz.19) zobaczyłam JĄ na drodze kończącą swoje kocie życie - samochód.
Czy to, że kotów już nie ma to dobrze? Czy może źle?
Czy teraz zamknąć piwnicę?
Tam mieszkały koty.
Tam mieszka jeden bezdomny człowiek.
Co zrobić jak się pojawi następny, potrzebujący pomocy kociak?
Co zrobić jak się pojawi następny, potrzebujący pomocy człowiek?

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Sob wrz 22, 2012 21:16
przez wojtek_z
Ale DLACZEGO parę miesięcy temu została tylko jedna kotka?
Co się stało z tymi kilkudziestoma?
Poumierały po kolei śmiercią naturalną?
Wypędzono?
Otruto?
To istotne...
Jeśli podwórko jest przyjazne dla wolnożyjących kotów, to jasne, że warto przyjąć kolejną biedę, jeśli się tam taka pojawi...

A co do bezdomnych ludzi...
Ja bym starał się takich namówić na przytulisko.
Trzeba tylko zrezygnować z picia bo pijanych do przytulisk nie przyjmują...

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Sob wrz 22, 2012 22:09
przez Stara Klara
Przypominam, że mówię o 30 latach. Bywało tak, przed laty, ze koty były przepędzane, zabijane, trute.
Od wielu lat (nie pamiętam ilu) było inaczej.
Nasze kotki i kocury (od pewnego czasu) umierały śmiercią naturalną lub niestety pod kołami samochodów, wspaniałych kierowców (w wieku 12 -14l lat - to wiek kotów - nie kierowców; wtedy nasze koty traciły refleks i nie udawało im się ucieknąć przed kołami samochodów prowadzonych przez kretynów, na osiedlowych dróżkach), gdyby żyły w domach, żyłyby pewnie dłużej.
One żyły na osiedlu, nie rozmnażały się (od 10-11 lat, kiedy udało nam się wszystkie wysterelizować), nigdy nie były głodne, żyły w cieple.
Te, o których mówię, nie znalazły swoich domów, po co tu mówić o tych, które swoje domy znalazły?, to przecież zupełnie inna bajka.
Ja chcę tylko wspomneć o ostatniej kotce, żyjącej na moim osiedlu, kotce, która nigdy nie była głodna ani zmarznięta - jej się wczoraj nie udało.
Czy wszystkie koty na waszych osiedlach znajdują domy, czy wszystkie koty wolnożyjąco dożywają 10 - 14 lat.
Jeśli chodzi o ludzi, ludzie mają wolną wolę i prawo o decydowaniu o sobie - nawet wtedy, gdy ich domem jest piwnica, nawet wtedy, gdy ja o tym sądzę, co sądzę. On po prostu pije, on chce być wolny; żeby to zrozumieć trzeba się zestarzeć i tyle.

Koty sie pewnie nie pojawią - ruchliwa ulica jest przszkodą.

Wspomijcie tę kotkę i tyle, albo i nie - wszystko jedno.

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Sob wrz 22, 2012 23:29
przez Gretta
[*] dla kici

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Sob wrz 22, 2012 23:37
przez Irlandzka Myszka
Piękny wiek dla kota wolnożyjącego - szacun dla opiekunów.
Biegaj szczęśliwa koteczko za Tęczowym Mostem [*.

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Sob wrz 22, 2012 23:51
przez Stara Klara
Dziekuję.

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Nie wrz 23, 2012 13:21
przez BOENA
Dalmatyńko [*]
:cry: :cry: :cry:

Re: Wczoraj na moim osiedlu zginęła ostatnia kotka

PostNapisane: Nie wrz 23, 2012 14:47
przez ryśka
[i] bardzo mi przykro :(