Koty to dranie?

Myślałam, że moje stado żyje w miarę zgodnie, może bez zbytniej wylewności, ale bez dokuczania sobie. Od kilku dni Mi-Gacek ganiał Mikę, sądziłam że to była zabawa. Mika jest bardzo "wsobną" kotką, nieśmiałą i lękliwą, nigdy nie podniosła łapy na innego kota, jedyną jej bronią było fuknięcie i warczenie. Wczoraj wieczorem Gacek straszył Mikę, gdy chciała skorzystać z kuwety, weszłam do łazienki, Mika uciekła a Gacuś wyszedł z tą swoją świątobliwą miną, ale położył się przy drzwiach i Mika bała się wejść. Nad ranem obaj z Misiem ganiali Mikę po całym mieszkaniu, w końcu zagnali ją pod łóżko i pilnowali, żeby nie wyszła. Biedna tylko warczała. Norka obserwowała wszystko z leżaka, ale nie brała udziału w tej "zabawie". Widziałam kiedyś taką sytuację w Anglii, kiedy dwa dzikie podwórkowe kocury zagnały trzecieciego do dziury - nie mogłam na to patrzeć i interweniowałam. Mam pytanie - czy kociarze mający od trzech kotów wzwyż zaobserwowali coś takiego? Czy to jest kocia złośliwość ? Czy dlatego tak się zachowały, że uważają Mikę za mięczaka? Nigdy przedtem to się nie zdarzyło. Mika bała się iść do kuwety, bała się pić i jeść. Co robić w takich sytuacjach? Zamknąć chłopaków na noc w kuchni? Jestem szczerze zbulwersowana. 
