Nim6..EMIR z guzem w uchu-po operacji, jest DOM u fifi2005!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 23, 2012 6:18 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Całe mnóstwo :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Farcia

Avatar użytkownika
 
Posty: 1201
Od: Pon lis 22, 2010 14:18
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 23, 2012 6:55 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Cieszę się bardzo ,że wyniki ok.
Moż nie powinnaś odstawiać parafiny.
Olej lniany poleciłami dr.Czubek z Białobrzeskiej.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55362
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto paź 23, 2012 7:20 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Cały czas zaglądam i bardzo mocno kibicuje Kluseczce. :ok: Wydaje mi się że olej lniany i bezo-pet są chyba lepsze dla jelitek od parafiny.
Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek

Miya2

 
Posty: 713
Od: Sob paź 08, 2011 16:17
Lokalizacja: B-B

Post » Wto paź 23, 2012 7:21 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

ciesze sie z wynikow badan.

jednoczesnie chcialam zlozyc wniosek - wniosek do nowe imie dla Kluseczki, bo Kluseczka juz kluseczką nie jest, tylko chudzinką, a nowe imie, ktore byloby bardziej pozytywne, mogloby przyniesc nowa energię i dobrą wróżbę:)
ObrazekObrazek

klempusia

Avatar użytkownika
 
Posty: 962
Od: Wto lut 21, 2012 13:13

Post » Wto paź 23, 2012 11:04 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Wspaniale, że wyniki są optymistyczne :D :D :D
Kibicuję Wam całym serduchem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Wto paź 23, 2012 15:18 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

przesłałam wyniki i wypis z wczorajszej wizyty do ruru - może znajdzie chwilkę by je wstawić. wieczorem pewnie podeślę też jakieś fotki-nie mam aparatu i jego właściciel musi wrócić do mieszkania. badanie krwi rzeczywiście jest bardzo ładne - mam nadzieję, że stłuszczenie powoli staje się przeszłością i od teraz Maluch będzie czuł się tylko lepiej. jeżeli rzeczywiście tak będzie to za dwa tygodnie wizyta u dr jagielskiego. powtórzymy badanie usg oraz prawdopodobnie badanie krwi (może będzie potrzebne rtg ?) by na tej podstawie oraz ogólnego stanu zdrowia Maluszka podjąć decyzję czy są wskazania do zrobienia operacji czy też nie. gdyby rzeczywiście kotka zdrowiała, do tego zaczęła by przypominać kota a nie takiego małego wypłosza jak teraz to jak najbardziej można byłoby chirurgicznie usunąć kawałek wątroby i guz.nie pytałam jeszcze czy możliwy jest powrót do całkowitego zdrowia tj. bez konieczności jedzenia karmy dla wątrobowców i brania leków do końca życia. chociaż wiadomo, że to nie jest jakiś gigantyczny problem. inną sprawą jest fakt, że RC hepatic czy Hills są absolutnie trujące zadaniem Kluseczki i jedzenie tego jest poniżej godności kota.
cały czas więc ważą się w pewnym stopniu losy kiciuni - czy zechce jeść, czy guz nie zacznie się zezłośliwiać, czy nie objawią się przerzuty...mam oczywiście nadzieje, że nic takiego nie będzie miało miejsca, ale sam dr jagielski podkreślił, że to dopiero początek drogi.
byłoby cudownie gdyby Malutka przybierała powoli na wadze tzn. żeby mięśnie zaczęły się odbudowywać. jeśli one będą mocniejsze to pewnie będzie miała więcej ochoty do spacerów a jak wiadomo ruch jest niezbędny dla zdrowia. coraz bardziej skłaniam się ku przekonaniu, że Klusia była kotem starszej osoby. nie bardzo wie co to zabawki, nie umie się nimi bawić. nie ciekawi jej świat zewnętrzny w takim sensie, że nawet wyjście na balkon czy na klatkę schodową jest dla niej nie do pomyślenia - siedzi sobie tylko przed takimi otwartymi drzwiami i łypie ślepkami co się dzieje, ale nie podchodzi. nie wiem czy świat zewnętrzny ją tak przeraża, czy po doświadczeniach z "wolności" ma go na razie dość.
to kotek niezwykle spokojny - większość dnia z chęcią przesypia czy po prostu leży odpoczywając.tak jakby nikt się nią wcześniej nie zajmował, jakby była pozostawiona samej sobie i nauczyła się być kotem niewidzialnym. czasem wyczuwam w mniej jakiś wielki smutek...może tęskni za dawnymi właścicielami?
zdecydowanie bardziej ożywia się wieczorem - wtedy więcej chodzi, odpowiada pacaniem łapką na moje zaczepki piórkami. oczywiście nie jest to jeszcze spontaniczna zabawa, ale mam nadzieję, że uda mi się pokazać Maluchowi jak fajnie być małym tygrysem. chcę ją przekonać, że życie to coś więcej niż tylko leżenie na poduszce czy na kolanach i "nieistnienie". bardzo chciałabym obudzić w niej radość i ciekawość życia - oczywiście nie każdy kot taki jest i nie każdy potrzebuje różnych bodźców, ale chcę sprawdzić czy ona jest świadoma z czego rezygnuje.
malutki postęp jest - wczoraj położyła się przy mnie i wystawiła brzuszek do głaskania. aż się boję dotykać tego łysego placuszka żeby nie podrażnić guza - ale on jest po prostu stworzony do całowania.a do tego ładnie zaczyna się zaokrąglać.
pewnie z powodu zjadani takich ilości gerbera delikany indyk - to jest zdecydowanie faworyt Kluseczki. wczoraj zjadła prawie 4 słoiki a do tego jeszcze chrupy RC dla kociąt. z jednej storny dr jagielski mówi, żeby jadała cokolwiek byleby jadła, a z drugiej chciałabym by zaczęła jeść to co odżywi ją a nie guza. czyli max białka zero węglowodanów, a taki gerber niby nie ma złych proporcji, ale wiadomo - to jedzenie dla ludzi. i nie wiem czy próbować kombinować i tego gerbera powoli wycofywać czy zostawić jak jest i cieszyć się, że je...sugestie?
problemy brzuszkowe powoli mijają - dziś znalazłam w kuwecie co trzeba. dostałam też receptę na specyfik o nazwie lactulosum, który ma zapobiegać takim problemom w przyszłości. niestety jest to syrop o smaku pomarańczowym - jest co prawda słodki a nie kwaśny, ale mam duże obawy co do tego czy Klusia nie będzie po nim wymiotować. dopóki więc nie pojawią się znów jakieś problemy to może nie będę go stosować - jak widać parafina na razie dała radę.
widzę, że wyszedł jakiś długaśny post więc dodam tylko, że dziś kroplówka i zastrzyki były już w domu - poszło bardzo dobrze. Maluch konsumował swego gerbera a ja niestety wbijałam igły - tylko trochę protestowała, ale poszło błyskawicznie. mogliby tylko robić bardziej przystępne te "gumki" we wlewnikach w które wbija się igłę by podać jakiś lek do płynu - to wbijanie jakoś opornie mi idzie i jedna igła nawet się trochę wykrzywiła. i coś robię nie do końca dobrze, bo mimo rozkręcenia wlewnika na maksa to płyn nie leciał strumykiem tylko bardzo szybko ciurkał kroplami. podanie 120 ml zajęło kilka minut - może 4, ale nie wiem czy czegoś źle nie robię.
może ktoś ma jakąś instrukcję, gdzie jak krowie na rowie jest wyłożone co po kolei i jak robić?

i bardzo, bardzo wielkie dziękuję kieruję do Broszki i Funduszu Onkologicznego za wsparcie finansowe i pokrycie większości kosztów jednej z faktur - naprawdę dziękuję w imieniu swoim i Kluseczki.
Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....

Ivarova

 
Posty: 132
Od: Pon paź 01, 2012 7:27
Lokalizacja: Dolny Śląsk/Warszawa

Post » Wto paź 23, 2012 15:30 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

To są chyba dobre wieści, a na pewno nie są złe.
Paulina, skoro dr Jagielski mówi ze ma jeść cokolwiek, byle jadła, niech je te gerberki, najważniejsze jest żeby jadła.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 23, 2012 18:02 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Tak mi przyszło do głowy - jeśli jej nie smakuje karma lecznicza to można by weta zapytać czy można jej ja polewać takim preparatem witaminowym z miamora. Ktoś na forum to polecał, kupiłam i okazało się ze faktycznie koty za tym szaleją. Świetne do podawania leków albo dla niejadków - można odrobinę polać tym karmę i wcinają. To tylko jest witaminowy preparat ale chyba najlepiej skonsultować z jej lekarzem czy na pewno jej nie zaszkodzi. Może to jej pomoże przełknąć te niedobre chrupki :wink: To to http://www.zooplus.pl/shop/koty/przysmaki_dla_kota/miamor/234089
Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek

Miya2

 
Posty: 713
Od: Sob paź 08, 2011 16:17
Lokalizacja: B-B

Post » Wto paź 23, 2012 20:04 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Dawałam leki do płynu przebijając kroplówkę a nie wlewnik.Jeśli o to chodzi bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Leki przy wężyku podawane czy coś w tym stylu dawałam bezpośrednio strzykawą do wenflonu lub kupowałm wężyki z osobnym,bocznym podajnikiem. Nie wiemczy dobrze tłumaczę.Blondynka jestem.

Cieszę sieże małą je.Myślę,że za moment odstawi sie od tego jedzenia a przestawi na inne.Może kuraka gotowanego Małej dać.Ale nie pierś bo sucha tylko udko,podudzie?I może troszke przyprawy dodać by jałowe nie było.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55362
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto paź 23, 2012 20:17 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

a oto te dobre wyniki i opis doktora :ok: :ok: :
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto paź 23, 2012 21:19 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

dziękuję ruru za wstawienie tych skanów.

ASK@ - właśnie mam wlewnik z takim podajnikiem przy igle (tej którą się wbija pod skórę) i on ma postać takiego gumowego korka. nawet na środku trudno się wbić i boję się, że się kiedyś lek rozleje zamiast wlecieć do wężyka. do płynu ciężko podać, bo 1 kroplówka jest na dwa dni, ale nie wszystkie leki codzienne są te same.

Malutek pożera gerbery jak mały pożerak. O tym budyniu miamora słyszałam i postaram się go sprowadzić. myślę, że znaczenie ma też wielkość chrupek - gastro intestial nawet przeze mnie pokruszone albo nawet rozpaćkane w wodzie nie jest mile widziane przez Klusię (ale coś tam je). natomiast RC dla kociąt do 4 m-c życia zjada chętnie i sporo. szkoda tylko, że właśnie pokruszone gastro nie jest dla niej tak atrakcyjne.

Maluch odsypia znoje dnia - śpi dosłownie jak zabita. podnoszę jej łapy, ogon a Klusia nic - śpi dalej.

aha z dobrych newsów - przyszły wyniki badania parazytologicznego. brak paskud obłych i gardia tez negatywne. skąd zatem wziął się ten pojedynczy robal, którego widziałam...oby tylko nie zostawił jakiejś niespodzianki...
Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....

Ivarova

 
Posty: 132
Od: Pon paź 01, 2012 7:27
Lokalizacja: Dolny Śląsk/Warszawa

Post » Wto paź 23, 2012 22:22 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

co to za tajemniczy alien w kupiszonie był zatem? :twisted:
chyba się wystraszył i postanowił dobrowolnie opuścić Klusia :ok: :ok:
może nie lubi metalu :twisted:
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 24, 2012 7:03 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Jak Klunia dzisiaj?

A nie mozna jej pod skórnie dać tych leków?Lub bezpośrednio do wenflonu jeśli taki jest?
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55362
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro paź 24, 2012 18:49 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Maluszek dziś czuje się całkiem nieźle - wysłałam do ruru fotki z porannej zabawy. może nie było to szaleństwo na potęgę, ale Kluseczka zaczyna pokazywać oblicze małego mordercy. kroplówkę i leki też dziś dzielnie zniosła. nie życzy sobie tylko stanowczo już czyszczenia uszu -doszło nawet do gryzienia ręki, która ją karmi. niestety nie mogę dać jej w tej materii spokoju, bo uszka nadal nie są zdrowe a nie chcę by się na nowo zaczęły babrać. będzie musiała jeszcze trochę pocierpieć. futerko też robi się moim zdaniem coraz ładniejsze - jest już dużo bardziej miękkie w dotyku i tak bardzo się nie "jeży", chociaż Maluch nie myje się jeszcze tyle ile normalny kot. łupież też się powoli minimalizuje - nie wiem tylko czy był on efektem tylko złej pracy organizmu czy też kryje się za tym jakiś grzyb czy cuś.
z drugiej strony może Klusia nie jest aż takim czyściochem - mój Frycunio, gdyby go nie kąpać, cały czas chodziłby brudny i poklejony. bynajmniej nie z powodu jakiejś przewlekłej choroby - ten kot po prostu tak ma. mycie łapek i buzi zaspokaja jego ambicje.
Kluchensik też dalej zajada z apetytem - bardzo jestem ciekawa czym była karmiona w domu (bo zakładam, że taki wcześniej miała). brzuszek już trochę zaokrąglony i nie ma już tak dużego wcięcia w talii jak wcześniej - oczywiście szału nie ma, ale coraz bardziej sylwetka zbliża się do normy.

ASK@ - wenflonu już nie ma, ale kot dostaje również leki, które są dosyć szczypiące i dlatego lepiej je wpuścić razem z płynem. zresztą na razie ich podawanie to nie problem - dziś wzięłam drugi wlewnik i nie było już problemu z tym korkiem.ale dzięki za pomysły.
Sie warten auf mich am Ende der Nacht...Don Vito - 25.10.2010r.; Helmucik - 05.10.2011r.; Stefan - 28.09.2012r.; Fryc Frycunio - 05.10.2015 r.....

Ivarova

 
Posty: 132
Od: Pon paź 01, 2012 7:27
Lokalizacja: Dolny Śląsk/Warszawa

Post » Śro paź 24, 2012 20:32 Re: Nim6..byłam Kluseczką..jest DT u Ivarovej...ale rak...

Proszę państwa oto Kluś:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
i moje ulubione :1luvu:
Obrazek
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ewar i 246 gości