<2>Moje wolnozyjące....odeszły blokowe... Szafiś kochana ...

to będzie druga częśc wątku o wolnozyjących kotach w moim i sąsiednim bloku, ktorymi się opiekuję, ktore są mi bliskie, o które się martwię, leczę, głaszczę...
w wolnej chwili uzupełnię zdjęcia, informacje o Diabełkach i Parkingowo-Blokowych...
Kotami z mojego podwórka zaczęłam się opiekowac mniej więcej 4 lata temu, mkozę troszkę dawniej, gdy zostawało mi jedzenie nie zjedzone przez moje domowe stadko. Wynosiłam je, potem koty zaczęły do mnie przychodzic przyzwyczajone do stawiania jedzenia. Tak zaczęła się znajomośc z piwnicznymi, z tamtego stadka nie ma już ani jednego kota.
Diabełki poznałam, gdy pewnego pięknego jesiennego dnia zobaczyłam, zę maluszki leżące w trawie mają zaropiałe oczy. Nawiązałam kontakt z karmicielką, a gdy sie od niej dowiedziałam, zę ona karmi, sprząta, ale nie leczy bo tu "niech działa natura" zaczęlam sie dowiadywac jak i czym się leczy wolnożyjące koty. Tylko dlatego opiekuję się Diabełkami - nigdy nie rozróżniały, ze się kończy leczenie więc i podawanie przeze mnie im jedzenia
Diabełki - dlatego ze wszystkie są czarne. Mają specjalnie przeznaczoną przez administrację swoją piwniczkę a ściślej: nie wykorzystywaną przez mieszkańców bloku suszarnię. W niej ciepło, posłanka, budkę, kuwetę i jedzenie. Zimą tam dostają jeśc, wiosną , latem i jesienią jedzenie jest dawane pod schodami klatki w ktorej mieszka karmicielka. Charakterystyczne jest rozpoznawanie przez nich koloru futra - bez problemu wpuszczą do piwniczki nowego kota tylko i wyłącznie takiego, który jest czarny, cały czarny... wszelkie kombinacje czerni i np. bieli są nie do zaakceptowania.
Senioreczka
urodzona w sierpniu 2009 rpku. Wysterylizowana, odrobaczona.

Chudy Ogon - a ściślej: Chuda Ogonka kotunia która uciekła dwóm paniom z ... reklamówki w której niosły ją do weta
szukały jej mniej więcej godzinę po ucieczce i się już nie pojawiły. Kotunia jest przeganiana spod schodów przez Majeczkę i Senioreczkę, ale je na schodach bądź przy kwietniakch i przy samochodach.

Majka - urodziła się w marcu 2009 roku, wysterylizowana. Pieszczocha okrutna. Zazdrośnica
Miluś vel Jajcarz - brat Majeczki. Kastrat, wnętr, operowany przez moją wetkę, wcześniej w połowie wykastrowany na talon (pani dr nie zajrzała w pysk, a tam była masakra i Miluś miał robiony test w kierunku felv - ujemny). Niezwykły przylepa, gaduła, pieszczoch, musi dostac porcję głaskania i drapania za uszkiem tak jak porcję jedzenia.
Łapek - brat Milusia. Długo nieufny, teraz mu się zdarza przypadkowo zupełnie
znaleźc się pod moją ręką

Białowąs - grubasek. kocurek który się pojawił zimą ubiegłego roku - został wpuszczony przez Diabełki do piwniczki i tam lezał miesiąc bo miał chorą łapę. Karmicielka czekała aż zadziała natura i zadziałała - kocur zaczął wychodzic, długo kulał. Przytył bardzo, teraz już się normalnie porusza. Nieufny, ale ufa coraz bardziej i jak jest głofny to nie ma znaczenia czy jestem blisko niego czy też nie.

A to jest nasza stołówka letnio-wiosenno-jesienna
pierwsza częśc: viewtopic.php?f=1&t=115097
w wolnej chwili uzupełnię zdjęcia, informacje o Diabełkach i Parkingowo-Blokowych...
Kotami z mojego podwórka zaczęłam się opiekowac mniej więcej 4 lata temu, mkozę troszkę dawniej, gdy zostawało mi jedzenie nie zjedzone przez moje domowe stadko. Wynosiłam je, potem koty zaczęły do mnie przychodzic przyzwyczajone do stawiania jedzenia. Tak zaczęła się znajomośc z piwnicznymi, z tamtego stadka nie ma już ani jednego kota.
Diabełki poznałam, gdy pewnego pięknego jesiennego dnia zobaczyłam, zę maluszki leżące w trawie mają zaropiałe oczy. Nawiązałam kontakt z karmicielką, a gdy sie od niej dowiedziałam, zę ona karmi, sprząta, ale nie leczy bo tu "niech działa natura" zaczęlam sie dowiadywac jak i czym się leczy wolnożyjące koty. Tylko dlatego opiekuję się Diabełkami - nigdy nie rozróżniały, ze się kończy leczenie więc i podawanie przeze mnie im jedzenia

Diabełki - dlatego ze wszystkie są czarne. Mają specjalnie przeznaczoną przez administrację swoją piwniczkę a ściślej: nie wykorzystywaną przez mieszkańców bloku suszarnię. W niej ciepło, posłanka, budkę, kuwetę i jedzenie. Zimą tam dostają jeśc, wiosną , latem i jesienią jedzenie jest dawane pod schodami klatki w ktorej mieszka karmicielka. Charakterystyczne jest rozpoznawanie przez nich koloru futra - bez problemu wpuszczą do piwniczki nowego kota tylko i wyłącznie takiego, który jest czarny, cały czarny... wszelkie kombinacje czerni i np. bieli są nie do zaakceptowania.
Senioreczka





Chudy Ogon - a ściślej: Chuda Ogonka kotunia która uciekła dwóm paniom z ... reklamówki w której niosły ją do weta




Majka - urodziła się w marcu 2009 roku, wysterylizowana. Pieszczocha okrutna. Zazdrośnica

Miluś vel Jajcarz - brat Majeczki. Kastrat, wnętr, operowany przez moją wetkę, wcześniej w połowie wykastrowany na talon (pani dr nie zajrzała w pysk, a tam była masakra i Miluś miał robiony test w kierunku felv - ujemny). Niezwykły przylepa, gaduła, pieszczoch, musi dostac porcję głaskania i drapania za uszkiem tak jak porcję jedzenia.
Łapek - brat Milusia. Długo nieufny, teraz mu się zdarza przypadkowo zupełnie



Białowąs - grubasek. kocurek który się pojawił zimą ubiegłego roku - został wpuszczony przez Diabełki do piwniczki i tam lezał miesiąc bo miał chorą łapę. Karmicielka czekała aż zadziała natura i zadziałała - kocur zaczął wychodzic, długo kulał. Przytył bardzo, teraz już się normalnie porusza. Nieufny, ale ufa coraz bardziej i jak jest głofny to nie ma znaczenia czy jestem blisko niego czy też nie.


A to jest nasza stołówka letnio-wiosenno-jesienna



pierwsza częśc: viewtopic.php?f=1&t=115097