Trzy lata temu z moim obecnym mężem postanowiliśmy że "postaramy" się o kotka. Jego marzeniem był rudy pers.
To był strzał w dziesiątkę ponieważ ja już kiedyś miałam persiaka i znałam charakter tych kotów. Nie wiedziałam jak będzie wyglądał ale wiedziałam że będzie się nazywał Ozyrys. Znalazłam takiego w Hajnówce, my mieszkaliśmy w Lubawie. Wsiedliśmy w samochód i 300 km pojechaliśmy. Gdy zobaczyliśmy tą małą kuleczkę od razu wiedzieliśmy że będzie nasz. Ułożył się mężowi na kolanach i zaczął głośno mruczeć.
Gdy miał dwa lata spadł z balkonu, na który nigdy nie wchodził. Jak się zorientowałam ze go nie ma przy mnie wybiegłam na dwór i zobaczyłam że leży skulony na oknie od piwnicy, płakał i miauczał. Zadzwoniłam do męża i szybko pojechałam z nim do weterynarza. Diagnoza była jedna. Łapka prawa przednia złamana. Nie mieli tam nawet rentgena a już chcieli ją amputować. Szybko pojechałam do Ostródy nikt się nie chciał podjąć operacji dopiero w Olsztynie. Teraz mój hrabia skacze, łasi się, śpi z nami i jest moim najlepszym przyjacielem. Ma już trzy lata. i piękniejszego kota nie widziałam.
