Strona 1 z 2

Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 11:13
przez mehdi
Witam wszystkich. Korzystam z rady pewnej kociej mamy i piszę tu, bo już naprawdę nie wiem, co robić.
Mam dwa koty:
Ania - kot dzikus w wieku 1 r. i 3 miesiące. Pierwsza zaadoptowana. 2 tygodnie siedziała za pralką i nie dała się dotknąć, prychając i wyjąc przeraźliwie, teraz jest z niej przylepa i gaduła. Co prawda tylko w stosunku do zaufanych, bo do reszty nadal dzikus.
Obrazek
Dyzio - 1 r. i 1 miesiąc. Kwestia nazwania Dyzia kotem jest bardzo kontrowersyjna - większość jego cech przemawia za tym, że jest psem, ale jednak wygląda jak kot, więc nadal nazywamy go kotem. W dodatku to kot traktor! Ciekawski, przytulaśny, chodzi za mną krok w krok, nie odpuści nigdy pogłaskania i przy okazji "nosków" (co jest zabójcze da nosów ludzkich, bo Dyziowi niewiarygodnie wręcz jedzie z paszczy). Jak mruczy, to cały dom się trzęsie.
Obrazek
Wydawać by się mogło, że połączenie tej dwójki w jednym mieszkaniu to nie problem. Niestety tak nie jest. Niby wszystko ok, niby się lubią i mogą się do siebie przytulać i być w jednym pokoju, tylko że Dyzio dość często wpada na "genialny" pomysł, żeby się z Anią pobawić. I tu zaczyna się prawdziwa katastrofa. Nie wiem, czy on nie ma żadnego wyczucia, ale ona płacze w niebogłosy, jak tylko on ją chwyci za kark lub za gardło. I w tym momencie wcale nie wyolbrzymiam, ona po prostu wyje z bólu. Dopóki Dyziek nie potrafił wskakiwać na szafki, to od niego uciekała najwyżej jak się dało. Ale niestety - nauczył się i teraz nie ma ucieczki.

Dodam jeszcze, że nie faworyzuję żadnego, oba bardzo kocham i dałabym się za nie pokroić. W mieszkaniu w Warszawie sytuacja jest tak straszna, że gryzie ją prawie cały czas. Na wakacje z kolei pojechaliśmy do mojego domu rodzinnego (las, podwórko, więc koty mają co robić), który jest dość duży, więc kotka zawsze może gdzieś czmychnąć. Tu jest dość spokojnie, spotykają się zwykle na jedzenie i spanie w swoim fotelu. Ale i wtedy mu coś strzeli do głowy i znowu gryzie. A ona znowu w płacz.
Próbowałam go oduczyć - może trochę barbarzyński sposób, ale naprawdę serce się kroi, jak słyszałam jej reakcję i jak miałam gdzieś spryskiwacz pod ręką, to go prysnęłam (na "mgiełce", nie strzelałam strugą wody, żeby nie wyszło, że się znęcam nad zwierzętami :P). Niestety, brak efektu. Podobno są też jakieś krople uspokajające dla kotów - odpadają. Ania i tak nic nie robi w Warszawie, tylko śpi. Ewentualnie jak ją zachęcę, to pobawi się swoją ulubioną wędką. Boi się już biegać za myszkami, bo on leci tam w pierwszej kolejności. Za laserem - z rzadka. Musi najpierw on się zmęczyć.
Ania jest wysterylizowana, Dyzio wykastrowany. Dziwne jest, że ona mu ustępuje we wszystkim, skoro jak dostają jeść, to najpierw je ona, a dopiero potem on.

To jest tak okropne, że już nawet myślałam, że któregoś powinnam tu zostawić - w końcu warunki rewelacyjne. Ale jakbym miała wybierać, którego się pozbyć, to przecież jakiś koszmar :(

Co robić? Pomocy!

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 11:51
przez czitah
Nie wiem czy potrafię Ci coś doradzić, bo u nas takie akcje też były, ale między dziewczynami i trochę młodszymi..
Ja Ci po prostu napiszę jak to był u nas i jak to zmieniliśmy:

Zamieszkały u nas dwie kotki dzień po dniu:
Najpierw wprowadziła się bojaźliwa koteczka w wieku 4 miesięcy (ze strachu ciągle się chowała, a jak braliśmy ją na ręce to sztywniała).
Na drugi dzień przywiozłam drugą koteczkę - miała wtedy 1 rok i 2 miesiące i jest ostrym typkiem ;) tzn. w momentach zagrożenie nie chowa się i nie okazuje strachu, tylko robi się agresywna (np. dużego psa zapędziła w kąt).
Na początku była katastrofa: duża dosłownie polowała na mniejszą, mała przerażona się chowała, było bardzo agresywnie, więc musiałam koteczki rozdzielić - mała mieszkała w sypialni, a duża w salonie :) duża oczywiście natrętnie chciała "odwiedzić" mała..

Akceptacja tych kotek trwała 4 dni. Zakupiłam zabawkę dla kotów: patyk z piórkami na czubku i to się okazało być magiczną różdżką :] bawiłam się z nimi na zmianę: najpierw machałam jednej, potem drugiej - jak się zaczynały jakieś ostre spojrzenia między nimi to odwracałam uwagę zabawką. Machaliśmy tym patykiem na zmianę z moim partnerem, bo nam ręce już odpadały - to wiele godzin pracy. Do tego głaskaliśmy je na zmianę, żeby wymienić zapaszki :] po 4 dniach zrobiłam im zdjęcie jak drzemią obok siebie, a po tygodniu zdjęcie jak starsza matkuje młodszej :D
po roku taką samą akcję przeprowadziliśmy po wprowadzeniu się naszej trzeciej najmłodszej koteczki - z najstarszą żyje super, ze średnią: jest ok, ale czasem jeszcze mają spinki ;)

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 11:58
przez OKI
Może ten wątek coś pomoże viewtopic.php?f=1&t=144525 :)

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 12:25
przez mziel52
To co opisujesz, to typowe napastowanie kotki przez kocura. Czy Dyzio wykastrowany? i jak dawno?
Bo to ma wpływa na zachowanie.
U mnie kocurek kastrowany podobnie zabawia się z dwiema kocicami wysterylizowanymi - ale im to odpowiada. Tyle że on zachowuje się w miarę delikatnie.
Może podawanie obu kotom kropli Bacha by pomogło. Jej przezwyciężyć strach, jemu ograniczyć napady seksualnej agresji.

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 12:31
przez mehdi
Dyzio wykastrowany. Miał 8 albo 9 miesięcy, czyli jakieś 5 miesięcy temu. Wolałam odczekać z pisaniem tutaj myśląc, że może jakiś czas po kastracji to zaniknie. Okazało się, że jednak nic z tego.
A ty te krople Bacha jej nie otumanią?

Dziękuję bardzo za link do tematu, ale one się już ze sobą całkiem dobrze dogadują, oprócz tych jego "napadów".

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 12:47
przez Kasiaufo
mziel52 pisze:To co opisujesz, to typowe napastowanie kotki przez kocura. Czy Dyzio wykastrowany? i jak dawno?
Bo to ma wpływa na zachowanie.

mehdi pisze:Ania jest wysterylizowana, Dyzio wykastrowany. Dziwne jest, że ona mu ustępuje we wszystkim, skoro jak dostają jeść, to najpierw je ona, a dopiero potem on.!


Co do tej kolejności jedzenia, to gdzieś mi kiedyś mignęło w ramach ciekawostki, że właśnie często tak jest, że kot dominujący przepuszcza innego do miski najpierw. Nie wiem, czy to prawda, ale też zwróciłam na to uwagę u swoich futer.

Ja wzięłam małego kociaka do mojej dorosłej kotki i też były spore spięcia, zresztą dalej są czasami. Obecnie kocurek ma rok. Oboje są wysterylizowani. Spięcia wynikają chyba z różnicy charakterów. Kotka jest spokojnym pieszczochem, którego ulubioną rozrywką jest sen a kocurek to mały wulkan energii, wyjątkowo aktywny. Wszystko jest w porządku, dopóki kocurek nie chce się bawić, najchętniej w berka gryzionego, z kotką a ona nie ma ochoty i na niego warczy i syczy. A jeśli on sobie nic z tego nie robi i np. skoczy na nią, to jest wrzask. Nie z bólu, bo on jej nic nie robi, tylko tak po prostu nie podoba jej się to bardzo. Poza tym jednak, przez większość czasu, koty żyją sobie spokojnie, śpią razem ze mną w łóżku, wylizują się nawzajem, jedzą razem, nawet korzystają ze wspólnej kuwety. ;)

Spróbuj kocurka zmęczyć zabawą, niech nie uważa, że jego jedyną rozrywką jest kotka. My tak robiliśmy na początku, bo kocurek nam również nie dawał żyć a kotka nie chciała wyjść spod łóżka obrażona. Teraz jak widzimy, że kocurek zaczyna polować na kotkę, po prostu odwracamy jego uwagę i się sami z nim bawimy, a kotka ma spokój. Niektórym kotom dobrze jest poświęcić więcej uwagi, bo się zwyczajnie nudzą i szukają rozrywki (a przecież nie ma lepszej zabawy niż polowanie na wystraszonego towarzysza, który się w tak fantastyczny sposób denerwuje).

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 12:50
przez Szalony Kot
Może trzeci kot paradoksalnie rozwiąże problem? Taki, który też by się bawił z Dyziem tak mocno i po męsku :oops:

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 12:58
przez Kasiaufo
Szalony Kot pisze:Może trzeci kot paradoksalnie rozwiąże problem? Taki, który też by się bawił z Dyziem tak mocno i po męsku :oops:


Coś w tym jest, bo u mnie miał miejsce swoisty pakt o nieagresji moich futer, kiedy się pojawił jeden bardzo dominujący tymczas. ;) Wiadomo, wspólny wróg jednoczy.

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 13:02
przez mehdi
Kasiaufo - próbowałam (z zabawą). Przez chwilę był spokój, a potem od nowa. Strasznie uparty z niego kotopies.
Szalony Kot - duuuużo nad tym myślę ostatnio. I trochę boję się, że nie podołam. Może nie tyle finansowo, co organizacyjnie. Zaczynając od przekonania rodziców, kończąc na wyjazdach chociażby. Jednak jeśli faktycznie tak jest, że trzeci rozwiąże problem, to warto mimo wszystko jakoś te przeciwności pokonać.

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 13:18
przez Kasiaufo
Trzeci kot może faktycznie rozwiązać problem, ale może być też tak, że się bardziej wrażliwa kotka stanie "chłopcem do bicia" dla obu i będzie jeszcze gorzej. Trudno przewidzieć. Jeśli nie jesteś gotowa na eskalację problemu, to może lepiej nie ryzykować. A może pies? Z tego, co widziałam, pies z kotem czasami dogada się lepiej niż dwa koty. ;)

A krople (czy inne preparaty tego typu dla kotów, ja używam kalm aid teraz u kotki, bo ją mój tymczasowicz, mimo izolacji, wyjątkowo stresuje) nie powinny kota otumaniać. Teoretycznie kot się czuje wtedy zrelaksowany i nawet może być bardziej skory do zabawy, bo strach zwierzę paraliżuje.

Edit. A może zostań domem tymczasowym dla jakiegoś bezdomniaka i zobacz, czy to coś zmieni? :)

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 13:33
przez mehdi
Boję się trochę, że jak zostanę DT to potem nie będę mogła go oddać :P. A co, jeśli Ania - kłębek nerwów - będzie zastraszona nawet przy tymczasach? Chyba, że trafi na jakiś "swój typ", ale przecież nie mogę wziąć kociaka w ramach DT i po dwóch dniach go gdzieś dalej przekazać, bo mi będą napastować dzika.
Może faktycznie spróbuję tych kropli. Czy dobieranie ich samemu jest dobrym pomysłem? Czy jednak powinno się zapłacić te 20 zł więcej za poradę?

Z drugiej strony trzeci kot tak strasznie kusi. Ale chyba nie muszę tutaj o tym nikomu mówić.

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 13:35
przez OKI
Weź kota na DT - jak będzie gorzej, to silniejsza motywacja, żeby szybko znaleźć DS, jak będzie dobrze i pomoże, to zostanie i problem z głowy ;)

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 14:01
przez mehdi
Dobrze, spróbuję :)
Dziękuję bardzo za pomoc!

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 14:34
przez mehdi
A czy do takiego łobuza i dzikusa lepiej wziąć kotkę czy kota? Czy to zależy tylko od kocich charakterów?

Re: Jak kot z kotem - prośba o pomoc

PostNapisane: Pon sie 20, 2012 14:47
przez OKI
Ja bym chyba celowała w jakiegoś kilkumiesięcznego podrostka chłopaka, najlepiej już ciachniętego.
Rozejrzyj się, na pewno gdzieś taki kot szuka DT.
Skąd jesteś?