Kiedy umiera Kot...

Każdy z nas przeżył lub będzie musiał w przyszłości doświadczyć śmierci swego podopiecznego. Tak już jest, że koty żyją krócej niż my. Kochamy, dbamy, przywiązujemy się. Są naszymi przyjaciółmi, naszą rodziną.
Kiedy odchodzi koci przyjaciel, kocie dziecko, koci członek rodziny trudno sobie poradzić z poczuciem straty, smutkiem, rozpaczą. Czasem poczuciem winy, bo choćby zrobiło się wszystko co tylko możliwe, to zawsze pozostają pytania, wątpliwości. Wydaje się, że coś jeszcze można było zrobić, że może gdybyśmy zrobili to czy tamto to udałoby się oszukać śmierć. Jednak jesteśmy tylko ludźmi - czasem się mylimy a czasem po prostu nie da się już zrobić nic.
Śmierć pozostawia głęboką pustkę, której nie da się wypełnić w żaden sposób. Można wziąć następnego kota ale on także nie zapełni tej pustki. Będziemy go kochać ale inaczej - pewnie tak samo mocno ale nie zastąpi nigdy tej wyjątkowej, indywidualnej istoty, która odeszła.
Po odejściu kota wiele osób przeżywa autentyczną żałobę. Nie ma znaczenia, że to był jak to mówią niektórzy "tylko kot". Tak jakby miłość nie mogła wyjść poza ramy ludzkiego gatunku. Kochamy zwierzęta - koty, psy, konie taką samą miłością jak ludzi. Czasem może i głębiej - bo jest to miłość całkowicie bezinteresowna.
Jednak w naszej kulturze nie wypada okazywać smutku, rozpaczy i łez po śmierci zwierzęcia. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Całe szczęście, że mamy teraz internet i takie miejsca jak forum, gdzie możemy podzielić się swoim bólem i być zrozumiani, wysłuchani. Nikt tutaj się nie dziwi, że mijają lata a my nadal tęsknimy za kotem, który odszedł i mamy nadzieję, że na nas czeka - gdzieś tam.
Osobiście pocieszam się na różne sposoby. Wierzę, że śmierć nie jest ostatecznym końcem. Założyłam blog, na którym mogę wspominać o Rusłanku a wyobraźnia podpowiada mi różne historie. Pozwalam sobie na to, żeby przeżyć ten smutek, tę żałobę. Już sobie radzę. Jakoś przetrwałam najstraszniejszy czas. Teraz pozostaje tęsknota i smutek, które będą już chyba zawsze, kiedy pomyślę o Rusłanku.
A jak Wy sobie radzicie?
Wątek założyłam po to, żeby każdy kto ma taką potrzebę podzielił się swoimi doświadczeniami.
Kiedy odchodzi koci przyjaciel, kocie dziecko, koci członek rodziny trudno sobie poradzić z poczuciem straty, smutkiem, rozpaczą. Czasem poczuciem winy, bo choćby zrobiło się wszystko co tylko możliwe, to zawsze pozostają pytania, wątpliwości. Wydaje się, że coś jeszcze można było zrobić, że może gdybyśmy zrobili to czy tamto to udałoby się oszukać śmierć. Jednak jesteśmy tylko ludźmi - czasem się mylimy a czasem po prostu nie da się już zrobić nic.
Śmierć pozostawia głęboką pustkę, której nie da się wypełnić w żaden sposób. Można wziąć następnego kota ale on także nie zapełni tej pustki. Będziemy go kochać ale inaczej - pewnie tak samo mocno ale nie zastąpi nigdy tej wyjątkowej, indywidualnej istoty, która odeszła.
Po odejściu kota wiele osób przeżywa autentyczną żałobę. Nie ma znaczenia, że to był jak to mówią niektórzy "tylko kot". Tak jakby miłość nie mogła wyjść poza ramy ludzkiego gatunku. Kochamy zwierzęta - koty, psy, konie taką samą miłością jak ludzi. Czasem może i głębiej - bo jest to miłość całkowicie bezinteresowna.
Jednak w naszej kulturze nie wypada okazywać smutku, rozpaczy i łez po śmierci zwierzęcia. Nie mam pojęcia czemu tak jest. Całe szczęście, że mamy teraz internet i takie miejsca jak forum, gdzie możemy podzielić się swoim bólem i być zrozumiani, wysłuchani. Nikt tutaj się nie dziwi, że mijają lata a my nadal tęsknimy za kotem, który odszedł i mamy nadzieję, że na nas czeka - gdzieś tam.
Osobiście pocieszam się na różne sposoby. Wierzę, że śmierć nie jest ostatecznym końcem. Założyłam blog, na którym mogę wspominać o Rusłanku a wyobraźnia podpowiada mi różne historie. Pozwalam sobie na to, żeby przeżyć ten smutek, tę żałobę. Już sobie radzę. Jakoś przetrwałam najstraszniejszy czas. Teraz pozostaje tęsknota i smutek, które będą już chyba zawsze, kiedy pomyślę o Rusłanku.
A jak Wy sobie radzicie?
Wątek założyłam po to, żeby każdy kto ma taką potrzebę podzielił się swoimi doświadczeniami.