pogania mnie taka jedna
coby ten wątek zaktualizować
no niech jej będzie, ma rację
No to stan obecny przypadków specjalnych u mnie jest taki:
Uterus - sztandar fundacji
Nasz najdłuższy stażem tymczas, znam go mniej więcej tyle ile własnego męża
pieluchowiec, wymagający wyciskania moczu. Upierdliwiec nakolankowy, z uporem maniaka dłubiący wąsami w ludzkich nosach.
Długowłosa - jeden z tych kotów, przy których medycyna jest bezradna. Według wszelkich norm powinna nie żyć już ze 3 lata. A już na pewno od Wigilii, bo przedświąteczne badania miała tak złe, że nikt nie wierzył że przeżyje dzień. A ona sobie spokojnie rąbie serduszka, odpędzając od nich wszystkie inne koty
Gnom - brak Golema, niestety struwitowiec. Koszmarny wynalazca, specjalizujący się w otwieraniu zamkniętych drzwi. Nawet z haczyka
Wąsik - bardzo wrażliwy na stres, reagujący na wszystko zapaleniami pęcherza. Tłusty jak wieprzek, ewidentnie dąży do kształtu idealnego.
Agaton - struwitowiec, lejący na co się da
I pierwszy kandydat do ucieczek. Czatuje non stop pod drzwiami i tylko czyha na okazję by prysnąć. A jak pryśnie - leci na strych. Ma też zaletę
bo zawołany natychmiast wraca i wskakuje na ręce by się przytulić. Miziak koszmarny.
Parmezan - wspomniany już Wieczny Glut (widać to zresztą na zdjęciach). U nas od roku i od roku z ropnym glutem. Laboratorium zaczyna reagować nerwowo na kolejne wymazy, bo stale hoduje sobie coś nowego
Jak do nas trafił - ważył 2,4 kg. Dziś waży ponad 4 i jest szczupłym starszym panem. Rozpaczliwie miłym, najchętniej by tego gluta trzymał non stop na mojej twarzy.
Kosa - wyciągnięta zza TM za czubek ogona. Przeszła u nas PP, ale to nie był jej największy problem
Miała koszmarną kalici, która prawdopodobnie dała nadżerki w przełyku. Piszę prawdopodobnie, bo nie dało się nic zobaczyć - Kosa śliniła się na mój widok, a w lecznicy była jedynym wielkim pianotokiem. Nie nadawała się do narkozy, badania nic nie wykazały, kotka nie jadła, nie piła i tylko się dusiła. Wyleczyliśmy ją Zestawem Młodego Snajpera, podając leki na zasadzie " jeśli któryś z nich nie pomoże, to już nic nie pomoże". No i pomogło
Dziś Kosa jest tłustą kulką, notorycznie pomiaukującą by ją głaskać. Niestety mamy grzybową pozostałość po leczeniu, cały czas z nią walczymy.
Biała - to kot przy którym opadają ręce. Uwierzcie - ona na tym zdjęciu wygląda naprawdę nieźle. Przypadek dla dr House'a. Obecnie newralgiczny problem to ostry stan zapalny wątroby, do tego monstrualne problemy skórne.
Mufka - kot z którym nie było co zrobić, jego pan przyniósł go w odruchu rozpaczy do lecznicy, bo nie jest w stanie już się nim zająć. Bura, półdzika kotka. O dziwo - idealnie zdrowa, pomijając niemal kompletny brak zębów. Dochodzi do siebie po sterylce, za parę dni trafi do kociarni.
Bura - przypadek beznajdziejny, bo z jednej strony wymagający operacji (guzy), a z drugiej totalnie nienadający się do narkozy. I z trzeciej - w zbyt dobrej formie by ją po prostu uśpić...
Godzia - jak wypuścić do piwnicy kotkę po mastektomii i z podejrzeniem przerzutów? Tym bardziej w nieprzyjaznym miejscu, gdzie wytruto większość kotów? Godzia została u nas, w planach ma być może operację drugiej listwy. Bardzo lubi głaskanie, acz postanowiła zostać kotem poddrapakowym, w związku z czym trzeba się kłaść by ją głaskać
Wólka - staruszka, która przeżyła własną śmierć (była reanimowana ponad 40 minut). Po obustronnej mastektomii, usunięciu śrutu. Generalnie starsza pani, która dość często zapomina o swoim wieku i bawi się jak kociak
Potrafi całkiem ostro skarcić, ma też niezbyt miły zwyczaj przygryzania ręki. A jednocześnie non stop podstawia się do głaskania.
Rudzik - FIV i Felv plus. Przyjaciel wszystkich, miał być towarzyszem dla Pawiego Oczko, ale ten niestety szybko odszedł.
Beryl - FIV i Felv plus. Wzięłam go przed Świętami do towarzystwa dla Rudzika. Panowie się już nieźle zgrali, choć Rudzik jeszcze czasem posykuje.
Isuzu - jedna z naszych najstarszych stażem tymczasek, która trafiła do nas tylko nas sterylkę. Okazało się jednak, że jest tak chora, że przed tą sterylką trzeba ją jednak wyleczyć. A potem - jej miejsce bytowania znikło. Całkiem dosłownie, bo na miejscu parkingu (stąd samochodowe imię) powstał blok... Kotka nie miała gdzie wrócić, poza tym ma naprawdę fatalną odporność i co chwila łapie infekcje. Daje się głaskać, natomiast nie ma mowy o podniesieniu jej czy jakiejkolwiek obsłudze. W tym tygodniu miała kompleksowe badania (wyniki ma bardzo dobre) i pozbyła się większości zębów.
Siostry G. - obie panny zmagają się z jakimiś koszmarnymi, totalnie nieleczącymi się bakteriami w płucach. Niestety mamy pewność, że sytuacja jest poważna, już 3-ka ich rodzeństwa nie żyje, choć nie miały żadnych objawów choroby. Dopiero sekcje pokazywały stan płuc...
Gujana
Gwadelupa
Marcinka - o niej to ja nie mam siły pisać. Wystarczy to, co przy niej robię, aby utrzymać ją przy życiu. Jest cały czas w stanie krytycznym, rokowania ma złe. Już przynajmniej 3 razy umierała, ale jakoś nadal żyje, w zasadzie nikt nie wie jakim cudem. Ja wiem jedno - dopóki ona walczy ja jej będę pomagać.
Wszystkie powyższe osobniki to przypadki specjalne medycznie, oprócz nich mam jeszcze trochę przypadków specjalnych charakterologicznie, ale to już może nie wszystko naraz
EDIT: A, niech będzie, pół-dziczki i nieśmiałki też wrzucę. Jak ma to być wątek pomocniczy dla kotó trudnych adopcyjnie, to niech będzie kompletny:
Iveco - siostra Isuzu. Generalnie dziczka, choć czasem znienacka potrafi przyjść na głaskanie (a ja wtedy zastanawiam się co ostatnio piłam). Jest ogromnym wsparciem dla słabszej siostry, są praktycznie nierozdzielne.
Celnik - złapany jako kociak i bardzo długo leczony ze wszystkich możliwych infekcji. Od początku mocno dziczył, a wszystkie niezbędne zabiegi spowodowały, że kompletnie nie ufa człowiekowi. Jest to ewidentnie najdzikszy kot w całym stadzie. Na szczęście zdrowy jak byk, bo nie bardzo wyobrażam sobie ewentualne leczenie go...
Golem - kot zagadka. Ma dni że ociera się o nogi tak, że można się o niego zabić. A ma dni że chowa się przed każdym, nawet doskonale znanym człowiekiem.
Włoska - jeśli w kociarni jakiś kot na Ciebie nasyczy, to pewnie będzie to Włoska. A jednocześnie - to kot, który pozwala zrobić ze sobą absolutnie wszystko. Czasem przychodzi na głaskanie, zwykle jednak trzyma się z dala od człowieka.
Rezerwa - trzyma się z rezerwą
Przy jedzeniu daje się spokojnie głaskać, ale generalnie to nie uważa że człowiek jest jej do czegokolwiek potrzebny.
Artyleria - rozkochała w sobie jedną z wolontariuszek. Pozwala się jej dotykać i nawet podnosić. A jeśli ja spróbuję tej samej sztuki - wyjdę z imprezy ze sznytami...
Powązek - jeden z tych, co miały być tylko na leczeniu. Za uchem miał gigantyczny, niegojący się ropień. Potem gigantyczną niegojącą się ranę. Potem zagojoną ranę - i w momencie gdy już mieliśmy go odwieźć - otworzyła mu się kolejna rana. A potem zrobiło się dość zimno, nieco za zimno by wypuszczać kota, który od prawie 4 miesięcy siedział w cieple... Tym bardziej, że u siebie mógł liczyć co najwyżej na budkę, a raczej tylko na grobowiec... Kot docenił daną mu szansę i spokojnie daje się głaskać, choć chętnie unika kontaktu.
Ze wszystkich wymienionych tu kotów tylko UTERUS, IVECO, DŁUGOWŁOSA, RUDZIK i WÓLKA mają opiekunów wirtualnych. Cała reszta szuka swoich choćby wirtualnych przyjaciół Uzupełnię jeszcze informację co się stało z kotami z poprzedniej listy, których już u mnie nie ma:
Kubuś - pięknie wyprowadzony przez Iwonę66, potem spasiony przez Manię2 - ma DS.
Powsinka - no cóż, mój mąż postanowił ją adoptować w końcu
Tuwim i Tiscner przegrali z białaczką. Teffi mieszka w DT u Hani66
Dalma przegrała z własnymi nerkami
Za późno pozwoliła sobie pomóc