Miau.PL

Hej,

Mieszkam w Gdyni i chętnie przygarnę kotka, zwykłego dachowca. Najlepiej jakiegoś, który poszukuje domu i potrafi korzystać z kuwety, albo jest na tyle młody, żeby dało się go nauczyć. Przyzwyczaiłem się do kota w domu, ale niestety nie był on mój i po przeprowadzce został w swoim domu, a ja od dłuższego czasu zastanawiam się nad przygarnięciem jakiegoś. Mam tylko jeden kłopot z tym, bo raz na jakiś czas jeżdżę na drugi koniec Polski i to zajmuje więcej, niż jeden dzień (zazwyczaj kilka dni). Znajomi, którym mógłbym go wtedy dać pod opiekę mają niestety psy i takiego rozwiązania nie chcę ryzykować. Z kolei Ci, którzy z chęcią by wzięli to... Ja wolałbym jednak im go nie dawać. W mieście, w którym kiedyś mieszkałem znałem sporo ludzi potrafiących zaopiekować się kotami, a tutaj niestety tak się złożyło, że jedyna osoba, której mógłbym powierzyć kotka mieszka prawie 80 km ode mnie.

Tak więc jeśli ktoś z Was szuka domu dla kota, ale sporadycznie mógłby go wziać pod opiekę w przypadku wyjazdu i zadbał o niego wtedy, to chętnie przygarnę. Warunki będzie miał bardzo dobre.

Witaj,
Proponuję przegląd wątków i poszukanie kota, który 'ma to coś'.
Można zajżeć do trójmiejskich grup zajmujących sie kotami (mają też swoje wątki):
http://pkdt.pl/
http://www.bezbronnezwierzeta.pl/
http://www.miauhotel.pl/adopcje.htm
nie wiem czy są jakieś jeszcze..
Co do opieki nad kotem w czasie wyjazdu, można wykorzystać opcję hotelu lub (co najkorzystniejsze dla samego kota) dogadać się z kimś, kto mógłby do kotka przychodzić. W takiej sytuacji kot nie musi sie niepotrzebnie stresować zmianą miejsca, a ma należytą opiekę.
pzdr

viewtopic.php?f=1&t=144522
tutaj jest kot z Trójmiasta, który bardzo potrzebuje domu - możesz uratować mu życie

Wiem, kiedyś podczas wyjazdu robiliśmy tak, ale tylko raz, że kot został na tydzień sam w domu, ale dwa razy dziennie ktoś go odwiedział i karmił. Jeszcze maluch wtedy był półroczny. Podobno to mniej stresu. Tylko, że baliśmy się wtedy, że przy otwieraniu drzwi ona ucieknie, bo może chcieć szukać domowników... I tego właśnie sieobawiam, że ktoś nieobeznany z kotami może go wypuścić uchylając drzwi. Albo wyjdzie ciekawski za drzwi i coś go wystarszy i pobiegnie przed siebie.

Dziękuję za linki.

A ja Ci zaproponuję przygarnięcie jakiejś zżytej dwójki koteczków. Wtedy spokojnie możesz zostawić je na kilka dni same, oczywiście przy założeniu, że ktoś będzie do nich zaglądał, sprzątał kuwety, dostarczał jedzonko i porcję głaskania.
Wierz mi, koszty utrzymania dwóch kotów są tylko nieznacznie wyższe niż przy jednym kocie a radości dwa razy więcej. No i koty mają nawzajem siebie - do zabaw, tulenia się, gonitw, czy przetrzepywania sobie futerek.

Skontaktuj się z kotiką - ona zawsze ma dużo fajnych futerek na wydaniu. O, np. teraz odchowuje czwórkę maluchów:
viewtopic.php?f=1&t=143828
Ale ma tez i trochę starsze, np.:
viewtopic.php?f=13&t=142681&p=9070223#p9070223

A może uratujesz życie Maciusiowi ze schroniska w Szczytnie - błagam o domek dla niego....

viewtopic.php?f=1&t=143892

http://www.facebook.com/events/448986618469150/

A jeśli chodzi o zostawanie samemu w domu to ja popieram przychodzenie do kota. Da radę, wiem z własnego doświadczenia. A jakbyś się zdecydował na dwa koty to już spokojnie mozesz wyjechac - one się beda razem spokojnie dawały sobvie radę. Ja swoją dwójeczkę (teraz mam piąteczkę) zostawiałam z dużą ilością jedzenia i wody na 3 dni (i dwie noce) bez problemu same w domu. Oczywiście miały dostawione na czas wyjazdu dodatkowe kuwety.

Oczywiście dla Macka jest ratunkiem także dt - jeżeli zdecydujesz się byc dla niego dt to osobiście deklaruję ogłaszanie Macka i szukanie mu domu stałego oraz wizyty przedadopcyjne na terenie Warszawy i okolic.

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi i wiadomości PW z kotami do adopcji. Jest tego naprawdę dużo i teraz mam ogromny dylemat, ale któregoś na pewno wybiorę, tylko muszę mu najpierw skompletować "wyprawkę".

Jeśli mogę mieć jedną uwagę... Dostałem mnóstwo linków do różnych stron oraz tematów i pierwsze co mi się rzuca w oczy to "o rany, o co tu chodzi". Wy się w tym orientujecie, rozróżniacie te tematy i opisy od siebie, ale ktoś z zewnątrz niestety nie. Czytam, przyglądam się i nie wiem czy kot jest z Trójmiasta czy może z Wrocławia. Nawet nie bardzo wiem, które koty są do adopcji, a które to zdjęcia Waszych - to naprawdę może komplikować sprawę przygarnięcia. Może ja lubię proste rozwiązania, ale powinno to być absolutnie minimum, czyli imię, zdjęcie, ewentualnie wiek i stan zdrowia oraz przede wszystkim lokalizacja. Wtedy więcej osób mogłoby się zdecydować, bo niektórym może się po prostu nie chcieć dopytywać...

Proszę daj domek Maciusiowi, on tak długo czeka
Maciuś jest ze Szczytna, ale dziewczyny na pewno zorganizują transport

Kotika jest z Trójmiasta.
A kotów ma dużo, różnych, stąd moja propozycja skontaktowania się z nią. Ona najlepiej przedstawi Ci jakie kotki akurat ma do adopcji.

ruch sie zrobił

W Morągu jest taki mały chłopaczek-bardzo potrzebuje domu
viewtopic.php?f=13&t=144092

Dziewczyny z PKDT są z Trójmiasta - są zakocone po kokardkę i biorąc od nich kota na pewno będziesz zadowolony!
Ja sama mam taką sytuacje jak opisujesz - tzn. jeżdżę czasem na drugi koniec Polski. Luna albo jeździ z nami (znosi bardzo dobrze podróż - 3/4 czasu śpi) albo korzystam z ogłoszeń o przechowaniu kota tu na forum (raz przechowywała nam Lunkę dziewczyna z Gdyni i było świetnie - kot zadbany i miał się okazję zsocjalizować z domowymi kotami Rambo_rudej).

Przyznaję, że odzew mnie zaskoczył, bo spodziewałem się, że trafi się może jeden, albo dwa koty w okolicy do wyboru. Tymczasem jest ich mnóstwo i teraz to jestem w kropce, bo każdego z nich mi szkoda i zupełnie nie wiem, którego wybrać. Odwiedziłem dziś pięc kotów w Gdyni. Każdy był super...

Pierwszy 1,5 miesiąca i bardzo pocieszny. Potem pojechałem zobaczyć trzy małe w lecznicy po ok. 2 miesiące i w trakcie leczenia, ale świetne, pełne energii i właśnie przy nich przypadkowo dowiedziałem się o piątym kocie do oddania, który przebywa w boskie. Mająca półtora roku kotka już po sterylizacji i po prostu taka pieszczocha i taka grzeczna... Zawsze myślałem, że porzucone koty są nieufne wobec nowych właścicieli i ciężko im się przestawić, a teraz poważnie myślę, czy to właśnie nie będzie dobry wybór.

Krótko mówiąc naprawdę nie wiem... W zasadzie plan był taki, że przygarnę tego, który najbardziej potrzebuje... Tylko, że one wszystkie potrzebują domu tak naprawdę.

PS.

Jestem pod wrażeniem ile serca i energii wkładacie w zapewnienie tym zwierzakom najlepszych warunków.