Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Szalony Kot pisze:Moja rada? Do dominującego dobierać wyluzowanego, takiego, który dogaduje się z innymi kotami. Do nieśmiałego - innego nieśmiałego lub lekko odważnego, ale też nie bardzo dominującego, bo go zastraszy. Do zabawowego można dobierać dominującego lub innego zabawowego, też nie nieśmiałego zbytnio, bo ten zinterpretuje chęć zabawy jako nękanie.
Do przytulaka raczej nie dobierać konkurencji do ręki, a towarzysza zabawy. Do agresora dobierać przytulaka, niech nabiera dobrych nawyków
Dokacać kota, a nie siebie
Szalony Kot pisze:Trzecie spotkanie - Mamysza, moja lękliwa koteczka, która ma tendencję do wkurzania innych kotów - no biją ją, bo ona taka ofiara...
W sumie spędzili razem 2 miesiące, Gamoń z początku w ogóle nie zauważał, że Mamysz jest w domu, bo ona przemykała i się chowała. Potem, jak zaczęła być śmielsza, to on ją ganiał i bił, do samego końca tłukł ją jak tylko zobaczył.
ewexoxo pisze:Szalony Kot pisze:Moja rada? Do dominującego dobierać wyluzowanego, takiego, który dogaduje się z innymi kotami. Do nieśmiałego - innego nieśmiałego lub lekko odważnego, ale też nie bardzo dominującego, bo go zastraszy. Do zabawowego można dobierać dominującego lub innego zabawowego, też nie nieśmiałego zbytnio, bo ten zinterpretuje chęć zabawy jako nękanie.
Do przytulaka raczej nie dobierać konkurencji do ręki, a towarzysza zabawy. Do agresora dobierać przytulaka, niech nabiera dobrych nawyków
Dokacać kota, a nie siebie
No to u nas wychodzi książkowo, rezydent to dominant (co się teraz okazało, bo w DT bał się wszystkich kotów), a drugi (nowy) to luzak. Zatem mamy szansę...
MB&Ofelia pisze:Dzięki za założenie wątku. Na razie tylko poczytam, ale kto wie, może za jakiś czas wiedza mi się przyda w praktyce. Mam kotkę prawie 3-letnią, za wcześnie zabraną od matki (z konieczności niestety) i dorastającą jako jedynaczka. Długo nie miała kontaktu z innymi kotami, ewentualne przelotne kontakty kończyły się jeżeniem sierści, sykami, warczeniem itp. W ubiegłym roku, po przeprowadzce, Ofelia zaczęła spotykać na spacerze innego kota, kocura sąsiadów. Oba kastraty, on wyluzowany, ona płochliwa. Początkowo serce mi zamierało, gdy kocur podchodził lub podbiegał do kotki, a ona prawie wpadała w szał. Nie, nie uciekała, kładła się brzuchem do góry i wysuwała pazury, mimo że kocur był raczej zainteresowany zawarciem znajomości niż obroną terytorium (no, w końcu na tym trawniku był pierwszy!). Raz były typowe łapoczyny - kocurek wskoczył na pień, Ofelia za nim i z bojowym okrzykiem zaczęła go okładać łapą. Biedak zwiał pod krzaki, Ofelia za nim i pilnowała go tam chyba z kwadrans. Po tej przygodzie poczuła się jakby pewniej. W tej chwili, po ponad roku, sytuacja wygląda tak, że koty tolerują swoją obecność. Były nawet ze dwa razy krótkie "noski" na przywitanie, są gonitwy (tzn. Ofelia goni kocura, nigdy odwrotnie), czasami Ofelia podchodzi do leżącego na trawie kocura, podnosi łapę jakby chciała pacnąć, on też podnosi łapę ale bardziej w obronie, i albo Ofelia rezygnuje, albo jest krótka pacanka (jakby koty grały w łapki, ale najczęściej trafiają w ziemię). Ofelia czasami próbuje powąchać kocura z bliska, ale on zaczyna od niej uciekać (jak to określiła koleżanka - już wie że ma do czynienia z wariatką). Trochę mi to wygląda tak, że Ofelia chciałaby, a boi się. Ale jak wyjdę z nią na spacer, a kocura nie ma na trawniku, to wydaje mi się że go szuka. No i mam zagwozdkę - dokacać czy nie? Niby mam jedynaczkę, ale z drugiej strony Ofelia nie bardzo umie się sama bawić, potrzebuje towarzystwa do zabawy, a kocura zaczęła akceptować...
Misiowa pisze:Ewexoxo a jak długo jest nowy na terenie? Wyczytałam, że chyba od przedostatniej soboty, tak?
Jeśli tak, to nie ma się co jeszcze załamywać. Niektórym kotom wkurzenie przechodzi dłużej.
U mnie leci już 6-ty tydzień i dopiero teraz jest w miarę spokojnie, tzn. polowanie się zmniejsza na rzecz gonitw zabawowych i syczenie też ustało. Pierwsze trzy tyg. była izolacja całkowita na czas mojej pracy i w nocy. Inaczej też pewnie by klaki latały. Pozostaje przymykać facetów w strategicznym czasie np. w nocy, jeśli masz taką możliwość.
U mnie też było siknięcie. Na razie epizod. Zrzucam to jeszcze na fakt, że sterylka się zbliża wielkimi krokami.
A zdarza się, że koty się bawią w swojej obecności?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 247 gości