Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 26, 2012 16:57 Jak się dokocić i nie zwariować?

Ponieważ kilka razy byłam proszona o porady w sytuacji, kiedy do dorosłego rezydenta przybywał nowy dorosły kot i ponieważ osobiście, jako DT dla kotów (w zasadzie :twisted: ) dorosłych, mam co chwilę nowego domwonika - zakładam ten watek jako miejsce wymiany porad i doświadczeń a także wsparcia.

Szczególnie mam nadzieję na informacje od osób, które przeszły dokocenie i wypracowały własny system rozwiązywania problemów a także może na informacje od wolontariuszy, którzy wydają koty ze schronisk. Moje własne doświadczenie dotyczy przede wszystkim sytuacji, kiedy kot z DT (czyli zasadniczo zdrowy, o znanym charakterze) przybywa do domu, gdzie już jest kot.

O zaletach posiadania dwóch kotów zamiast jednego napisano już wiele, nie będę się powtarzać. Natomiast za aassiią podaję pytania, na jakie należy najpierw odpowiedzieć:
Zanim się dokocisz przemyśl to milion razy.

Kogo chcesz uszczęśliwić nowym domownikiem?
Czy rezydentowi NAPRAWDĘ potrzeba kolegi/koleżanki?
Czy domownicy są wyedukowani jak zachowywać się przy dokoceniu?
Czy domownicy psychicznie dadzą sobie radę w czasie dokocenia (bójki, warczenia, walki itd.)?
Czy dasz czas kotom na dogadanie się i podejmiesz wszelkie sposoby na to (separacja, feliway, calm, krople bacha itd.)?
Czy jesteś świadomy/a, że koty mogą się tylko tolerować po dokocenia, a nie kochać czyli nie będzie wspólnego spania, mycia, przytulanek itd.?


Dwa koty to fajna sprawa, ale trzeba pamiętać, że nie zawsze. Powrót z adopcji to wielki stres dla kota.

Dodam jeszcze uwagi czitki, choć w zasadzie są to kwestie, które należy przemyśleć PRZED podjęciem decyzji o dokoceniu - a niniejszy wątek skupia się na tym, co się dzieje, kiedy wszystkie decyzje są już podjęte a nowy domownik przybywa.
czitka pisze:Alix76, przejrzałam tylko pierwsze Twoje posty i brakuje mi jednego "ale".
Wśród wszystkich pytań "czy?" nie ma bardzo ważnego. CZY NAS NA TO STAĆ?
Wiem, że tego pytania sobie często nie zadajemy, bo tu graja rolę emocje i przekonanie forumowe, że dwa koty, a jeden, to właściwie to samo.
To jest bzdura. Jeden kot kosztuje średnio 200 zł miesięcznie, wliczam tylko jedzenie i żwirek.
Dwa to już 400. Czyli rocznie jeden kot to 2400. To zdrowy kot! Do tego doliczmy szczepienia, obowiązkowe sterylizacje i choroby, bo przecież zawsze coś (odpukać) w końcu się wydarzy.
Jeżeli kot żyje, załóżmy 15 lat, to utrzymanie jednego kosztuje 36 tysięcy 8O
Zadajmy sobie jeszcze pytanie, co z kotem dokoceniowym, gdy wyjedziemy, lub musimy na przykład pobyć chwilę w szpitalu lub sanatorium. Jednego kota łatwiej oddać pod opiekę, niż dwa.
Dwa koty, to też podwójne emocje nasze. Oczywiście radości wielkie, ale i smutki razy dwa. Troski razy dwa. I tak dalej. Czy jesteśmy na to psychicznie gotowi?
Wiem, forum ma opcję dokoceniową, dwa a jeden to to samo, dwa a trzy to nie ma różnicy, trzy a cztery to w ogóle nie zauważymy. Jest różnica i to ogromna, nie oszukujmy się.
Mam cztery koty, kochane, cudowne, zadbane. Mam nadzieję, że szczęśliwe.
Kosztują mnie majątek, którego nie mam. Pracuję właściwie na koty, a nie jestem podlotkiem.
Życie niesie niespodzianki, czasem sytuacja nas przerasta i jest trudno.
Wątek Twój bardzo, bardzo potrzebny. Tylko bądźmy szczerzy do końca.
I jeszcze jeden aspekt.
Ile mamy lat, gdy przygarniamy kolejnego kota, który pożyje ( a niech!) 18 lat.
Spora część forumowiczów jest koło 40-tki, lub dalej. Emerytura i co dalej?
Czy mamy ochotę rezygnować z wakacji, wyjazdów, odpoczynku?
No, ale ogólnie kochamy koty :1luvu: !
Życzę Wszystkim przemyślanych, cudownych, bezproblemowych, szczęśliwych dokoceń :1luvu: :ok: !


A i tak zanim jednak nastąpi błoga sielanka, są do pokonania przynajmniej 3 przeszkody:
- stres kota nowego z powodu przeprowadzki a czasem też podróży- nowe miejsce, nowe koty, nowi ludzie, nowe zapachy;
- stres kotów własnych z powodu intruza na ich terenie;
- stres własny, wynikający z powyższych stresów oraz obaw na wyrost, pod ogólnym hasłem "o rany, co myśmy zrobili?!";
Niestety, te trzy stresy nie występują kolejno, ale razem, choć ze zmiennym natężeniem. Myślę, że świadomość, jak to przebiegało u innych ludzi/kotów, może nieco osłabić przynajmniej stres własny opiekuna :wink: .

Dla porządku dodam jeszcze jedno - NIE ZAWSZE dokocenie się udaje. Czasem są koty źle dobrane, czasem okaże się, że któryś jest bezwzględnym jedynakiem. Natomiast prawie NIGDY nie odbywa się bezkonfliktowo. Nie można wyrokować po pierwszych prychnięciach lub pierwszej nocy spędzonej na wrzasku. Różne źródła podają od 3 do 6 miesięcy. Moim zdaniem po ok. 2 tygodniach opadają pierwsze emocje (wszystkim) a po miesiącu widać ogólną tendencję. Jeżeli po 2-3 miesiącach koty się nie tolerują, można przyjąć, że impreza jest nieudana i szukać innych rozwiązań. Oczywiście bywają przypadki szczególne, kiedy stres jest tak silny, że zagraża życiu jednego ze zwierząt i trzeba działać znacznie szybciej.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lip 26, 2012 16:57 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Nowy kot.
Zaczynamy w momencie, kiedy podjęta jest już decyzja, wybrany nowy domownik i przeprowadzone wszelkie wizyty i uzgodnienia. Jeśli nie jest to kwestia życia i śmierci, warto zostawić sobie chwilę czasu na przygotowanie się na przyjęcie nowego domownika.
Jeżeli jest to fizycznie możliwe, warto naszykować pomieszczenie do izolacji nowego kota. Zwierze pewniej się poczuje, jeśli będzie miało najpierw mała przestrzeń do opanowania. Zapozna się tez powoli z zapachami i odgłosami nowego domu. W razie ostrego konfliktu, będzie tam miało azyl. Ze względów praktycznych, nieźle jest, jest, jeśli będzie to pomieszczenie z płytkami na podłodze - w silnym stresie kot może nie zdążyć do kuwety. Rzadko, ale się zdarza. Trzeba naszykować zestaw misek, kuwetę i posłanko. Umieszczamy tam ewentualną wyprawkę kota i coś pachnącego rezydentem. Warto dopytać się co kot lubił jeść i jakie są jego smakołyki i na początek to podawać.
Dobrze jest zorganizować przeprowadzkę wtedy, kiedy chociaż jedna osoba ma dzień lub dwa wolny i może czuwać nad aklimatyzacją.
Kot w nowym domu będzie zestresowany z urzędu - samą zmianą otoczenia i opiekunów oraz nowymi, nieznanymi mu kotami. Do tego może dojść stres związany z podróżą, jeśli była dłuższa. W stresie kot może nie jeść, nie pić i nie korzystać z kuwety nawet przez blisko dobę. Jeśli jednak przez dobę nie będzie siusiał, należy skontaktować się z DT oddającym i zasięgnąć porady weterynarza. Jeżeli kot ponad dobę nie je, zaczynam karmienie strzykawką (convem, zmiksowaną saszetką) chociaż po trochu, ale żeby nie zapomniał, do czego służy przewód pokarmowy.
Jeżeli nie ma możliwości izolacji a kot się schowa pod meblami, trzeba miski i kuwetę postawić możliwie blisko jego kryjówki. W takiej sytuacji dużo mówię do kota i staram się odwrócić czymś uwagę rezydenta.
Jeżeli jednak kot jest lękliwy, trzeba dać mu trochę czasu na ochłoniecie. Na drugi dzień można zacząć wyciągać z kąta (na smakołyki lub na siłę ), głaskać i przytulać (ale nie podnosić!). Warto głaskać na zmianę rezydentów i nowego, żeby mieszać zapachy. Jeśli nowy je chętnie, ale nie wychodzi z nory - koniec z obsługą hotelową, jedzenie podaje się we wskazanym miejscu, z głaskami w zestawie.
Dalsze działania obejmują: wspólne karmienie, wciąganie kotów do wspólnej zabawy.
Oczywiście, są tez koty, które wypuszczone z transporterka wychodzą z podniesionym ogonem, obchodzą nowe włości, siadają w kuchni i patrzą z wyrzutem "to kiedy obiad?"

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lip 26, 2012 16:58 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Rezydent/rezydenci.
Na ogól rezydent nie jest zachwycony, że oto na jego terenie pojawia się jakiś obcy i w dodatku jego ludzie się nim zajmują. W kocich pojęciach to trochę tak, jakby zona przyszła do domu z obcy facetem i oznajmiła mężowi, że oto teraz będą mieszkać wszyscy razem. Draka murowana.
Rezydenci najczęściej reagują agresją wobec nowego i fochem wobec ludzi.
Agresji częściowo zapobiega izolacja, o ile jest możliwa. Należy interweniować dopiero wtedy, kiedy leje się krew - jeśli kot syczą, machają łapami, stroszą się, kotłują i wydzierają futro - to wszystko w normie, ustalają kto jest kim. Czasem występuje bierna agresja - rezydent chodzi za nowym krok w krok, niby go nie zaczepia, ale nie daje tamtemu ani jeść ani korzystać z kuwety. Wtedy najlepiej odizolować nowego na jakiś czas.
Na focha skutkuje - czas, smakołyki, zabawy, przytulanie , poświęcona uwaga itp. Rezydent musi pierwszy dostawać jeść, choćby symbolicznie, pierwszy być głaskany na powitanie, wybawiony przed spaniem itp. Musi czuć się najważniejszy, nawet kosztem wolniejszej aklimatyzacji nowego kota. Na szczęście większość znanych mi fochów mija samoistnie w ciągu ok. 2 tygodni.
Czasem rezydent źle reaguje na korzystanie z jego kuwety - wtedy nowy kot musi mieć swoją. Podobnie z posłankiem.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lip 26, 2012 16:58 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ludzie.
Dokocenie to emocjonujące przeżycie. Najpierw jest wzruszenie i oczekiwanie, potem stres i frustracja, nieraz zdołowanie. Trzeba nastawić się na konflikty i trudności.
Warto starać się analizować sytuację racjonalnie ("ruszył jego mysz i dostał w ucho" a nie "biedny kiciuś, dostał w ucho, jestem złą opiekunką!").
Koty świetnie wyczuwają nastroje ludzi. Jeśli opiekun jest zdenerwowany, to znaczy, ze dzieje się coś poważnego i ktoś jest temu winien. W pysk go!
Trudny jest widok zestresowanego rezydenta, ale trzeba pamiętać, że w ostatecznym rozrachunku, to on będzie miał towarzystwo pod nieobecność ludzi. Przykro patrzeć na wystraszonego tymczasa ale w ostatecznym rozrachunku poprawiają mu się warunki bytowe a i tak czekałaby go przeprowadzka.
Postępy i poprawa będą powolne, dlatego warto skupiać się na drobnych pozytywnych sytuacjach (koty spały razem, nowy wyszedł z ukrycia, rezydent wyszedł na przywitanie). Dobrze też mieć jakąś odskocznie dla siebie - wieczór z winem, kino, spacer, partyjkę warcabów - żeby nie żyć tylko kocim konfliktem. Wtedy łatwo zacząć wszystko wyolbrzymiać i stracić dystans.
Z reguły po 3-4 dniach jest pierwszy spadek nastroju i wtedy dobrze jest przypomnieć sobie, dlaczego została podjęta decyzja o dokoceniu i policzyć wszystkie dotychczasowe postępy.

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lip 26, 2012 17:34 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Dobry pomysł z tym wątkiem - mam nadzieję, że w jednym miejscu będzie o różnych wariantach "dokacania" :ok:
* Semper eadem *

ksb

 
Posty: 18911
Od: Wto cze 29, 2010 13:48

Post » Czw lip 26, 2012 17:38 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

to ja się dopisuję, bo od soboty przyglądam się sytuacji dokocenia na żywo w naszym domu :roll:

może ktoś z was zna jakieś sposoby na przeżycie dokocenia :?:

u nas to wygląda tak, że dotychczasowy kocur jest bardzo zestresowany nową sytuacją, a ten "nowy" który wg poradników powinien się stresować i chować w kąt - jest rozluźniony, pewny siebie i spokojny :roll:
Rezydent na nowego reaguje atakami złości, poluje na niego (głównie wieczorami i o 5 rano :evil: )

H E L P ! :crying:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw lip 26, 2012 17:51 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

O, jaki ciekawy wątek się zapowiada :D Akurat przerabiam kolejne dokocenie – piąte w życiu. Do kilkuletniej Meli (adopcja) i rocznej Pumki (znajdka) dołączyła dwumiesięczna Fruzia (też znajdka). Pierwsza zasada jaką się kieruję to: kota biorę lub znajduję już na zawsze tzn. na dożywocie, jakkolwiek to brzmi i mam całe jego (i pozostałych kotów) życie, żeby pracować nad wspólnymi relacjami. To pomaga mi ograniczyć stres nr 3, czyli mój własny, bo wiem, że od mojej cierpliwości wiele zależy i teraz już wcale a wcale nie przejmuję się terminami. Do tej pory miałam szczęście bo najkrótsze dokocenie trwało przez trzy syknięcia a najdłuższe, tzn. do pełnej harmonii - kilkanaście tygodni. Nigdy nie trafiło mi się dokocenie z gatunku niemożliwych, choć pewnie i takie się zdarzają.

Oprócz wszystkich wiadomych sposobów dokocenia tzn. izolacja na początku, zabawa, wymiana zapachów, polecam jeszcze stymulację zapachową, która strasznie mądrze brzmi a chodzi po prostu o zapachnienie nowego kota czymś smakowitym i miłym dla kociego nosa. Ja stosuję masełko, kocimiętkę albo sosik z karmy wtarty w futerko nowego ale w miejsce, z którego nie może zlizać np. głowa między uszami. Działa zawsze, bo rezydenci są zainteresowani zamiast bojowo nastawieni.
Teraz problemem jest roczna kicia, która stosuje łapoczyny w stosunku do malucha ale odpuszcza sobie, kiedy słyszy „nie wolno” albo mucha się gdzieś zakręci. W każdym razie krew się nie leje, na razie :D

Misiowa

 
Posty: 168
Od: Wto maja 25, 2010 17:27

Post » Czw lip 26, 2012 18:12 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

sposób z zapachnieniem kota całkiem ciekawy i przy naszym układzie rezydent-obżartuch i nowy-niejadek może warto spróbować? :roll:
a czy spotkałaś się z tym, żeby rezydent polował na nowego? bo u nas tak własnie jest, przy czym ten nowy u nas jest całkowicie wyluzowany, jakby się niczym nie przejmował, a rezydent potrafi wpaść w jakiś amok, podczas którego widzi tylko swoją ofiarę 8O
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw lip 26, 2012 18:15 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

To ja napiszę jeszcze taką mądrość :mrgreen:

Zanim się dokocisz przemyśl to milion razy.

Kogo chcesz uszczęśliwić nowym domownikiem?
Czy rezydentowi NAPRAWDĘ potrzeba kolegi/koleżanki?
Czy domownicy są wyedukowani jak zachowywać się przy dokoceniu?
Czy domownicy psychicznie dadzą sobie radę w czasie dokocenia (bójki, warczenia, walki itd.)?
Czy dasz czas kotom na dogadanie się i podejmiesz wszelkie sposoby na to (separacja, feliway, calm, krople bacha itd.)?
Czy jesteś świadomy/a, że koty mogą się tylko tolerować po dokocenia, a nie kochać czyli nie będzie wspólnego spania, mycia, przytulanek itd.?


Dwa koty to fajna sprawa, ale trzeba pamiętać, że nie zawsze. Powrót z adopcji to wielki stres dla kota.


Dla zobrazowania sytuacji opiszę pewną historię.
Znajmy posiadający kota stwierdził, że może warto wziąć drugiego, aby pierwszego rozruszać i żeby się mu nie nudziło jak domowników nie ma w domu. Pojechałam do domu poznać kota i jak sprawy się mają. Kot nie najmłodszy, który całe życie był sam i miał człowieka na wyłączność. Nie podchodzi do obcych, troszkę schorowany, mało się bawi, za to kocha siedzieć ze swoim człowiekiem. Na mojego wyluzowanego do ludzi i kotów tymczasa reagował agresją, warczeniem itd.
Moja decyzja była prosta: Nie bierzcie drugiego kota i nie uszczęśliwiajcie rezydenta na siłę.
Są koty jedynaki i trzeba to uszanować!

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8284
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw lip 26, 2012 18:17 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Co to są te krople bacha? Co chwilę o tym słyszę.
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw lip 26, 2012 18:25 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Uff, nasmarowałam wstępniaki :lol: , ciąg dalszy będzie później. Witam wszystkich, zapraszam wszystkich zainteresowanych :)
Krople Bacha dobiera forumowa ryśka memberlist.php?mode=viewprofile&u=268
Aassiiaa :ok: - w zasadzie to należałoby wrzucić w pierwszy post, mogę?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Czw lip 26, 2012 18:27 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

ewexoxo pisze:Co to są te krople bacha? Co chwilę o tym słyszę.

Opis masz np.: tutaj

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8284
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Czw lip 26, 2012 18:30 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

To ja sobie na razie siknę, a w wolniejszej chwili opiszę swoje doświadczenia :wink:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw lip 26, 2012 18:34 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ja też zapisuję się na listę zainteresowanych :mrgreen:
O swoim dokacaniu później. Najpierw poczytam :wink:

dana.b

 
Posty: 3583
Od: Śro lis 09, 2011 12:01
Lokalizacja: Warmińsko-Mazurskie

Post » Czw lip 26, 2012 18:37 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

alix76 pisze:Aassiiaa :ok: - w zasadzie to należałoby wrzucić w pierwszy post, mogę?

Możesz oczywiście :) Nie wiem czy wszystkie pytania ujęłam :roll:

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8284
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: skaz i 196 gości