Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 14, 2015 14:09 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witam,

potrzebuję porady doświadczonych osób, mam dwie kocice od dwóch lat (wysterylizowane), do tej pory żyły wspólnie w miarę zgodnie. W piątek mała koteczka dostała ataku agresji - jak sie okazało z bólu. Zaatakowała większą kocicę, to było dla mnie traumatyczne przeżycie. Wrzaski, kłęby sierści i zraniony nosek. Weekend pod znakiem lecznicy, leki, kroplówki przyniosły małej ulgę.
Problem jednak w tym, że duża tak się wystraszyła, że reaguje na małą syczeniem i boję się że zrobią sobie krzywdę. Przez dwa lata żyły zgodnie czy jeszcze będzie dobrze?
Podać jakiś preparat? Reagować na to syczenie czy pozwolić im to samym rozwiązać? A jeśli poleje sie krew?

Piszę w tym wątku bo to jakby powtórne dokocenie.
Puccini
Obrazek

Pysia.w

 
Posty: 25
Od: Czw sty 07, 2010 11:03
Lokalizacja: Michalin k/Warszawy

Post » Pon gru 14, 2015 14:12 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witaj Pysia.

Możesz spróbować kropli dr. Bacha
podsyłam wątek :)

viewtopic.php?f=1&t=39025&hilit=krople+bacha&start=585

Ja właśnie zaczęłam przygotowywać się do dokocenia, i zamówiłam kropelki u forumowej Ryśki :) Jestem pełna nadziei, że pomogą bo po tym co czytam na tamtym wątku, pomogły wielu osobom również własnie przy dokoceniach :)

Pozdrawiam
Vi

ViSovari

Avatar użytkownika
 
Posty: 12
Od: Pon lis 30, 2015 0:42

Post » Pon gru 14, 2015 14:32 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Pysia.w pisze:Witam,

potrzebuję porady doświadczonych osób, mam dwie kocice od dwóch lat (wysterylizowane), do tej pory żyły wspólnie w miarę zgodnie. W piątek mała koteczka dostała ataku agresji - jak sie okazało z bólu. Zaatakowała większą kocicę, to było dla mnie traumatyczne przeżycie. Wrzaski, kłęby sierści i zraniony nosek. Weekend pod znakiem lecznicy, leki, kroplówki przyniosły małej ulgę.
Problem jednak w tym, że duża tak się wystraszyła, że reaguje na małą syczeniem i boję się że zrobią sobie krzywdę. Przez dwa lata żyły zgodnie czy jeszcze będzie dobrze?
Podać jakiś preparat? Reagować na to syczenie czy pozwolić im to samym rozwiązać? A jeśli poleje sie krew?

Piszę w tym wątku bo to jakby powtórne dokocenie.

Duza moze syczec, bo mala smierdzi szpitalem. Jak sie dokocilam po raz pierwszy, to byla milosc od pierwszego spojrzenia. Nowy od razu zapraszal Morgana do zabawy, ale Morgan byl chory, tylko sie kryl. Tej samej nocy wyladowal w szpitalu. Spedzil tam 3 dni. Kiedy wrocil, Ciastek od razu go przywital, ale zapach szpitala zle sie mu kojarzyl. I wygladalo to w ten sposob, ze obwachiwal Morgana a potem na niego syczal. Ale bardzo chcial sie zaprzyjaznic, wiec ciagle do niego podchodzil, ale zapach go odrzucal i syczal. Po paru dniach Morgan "wywietrzal", domyl sie, przestal pachniec szpitalem i juz byla milosc.

Nie mowie ze u Ciebie tez bedzie milosc, ale jesli przez dwa lata nie bylo klotni, to powinno im przejsc.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11249
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pon gru 14, 2015 14:56 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Discordia pisze:Duza moze syczec, bo mala smierdzi szpitalem.


Być moze to zapach, choć nie spędziła w lecznicy duzo czasu, miała tylko wenflon w łapce. Albo pamięta ten atak i ze strach sama syczy.
Mam nadzieję, że duża posyczy i w końcu się jakoś ułoży
Puccini
Obrazek

Pysia.w

 
Posty: 25
Od: Czw sty 07, 2010 11:03
Lokalizacja: Michalin k/Warszawy

Post » Pon gru 14, 2015 15:31 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

A tym wenflonem podawali kroplowki, nie? Nawet ludzie jak biora leki to inaczej pachna, a koty maja duzo bardziej wrazliwe powonienie.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11249
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pon gru 14, 2015 16:40 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Discordia pisze:A tym wenflonem podawali kroplowki, nie? Nawet ludzie jak biora leki to inaczej pachna, a koty maja duzo bardziej wrazliwe powonienie.


tak, dokładnie, podawali kroplówkę i nawet krótka wizyta w lecznicy powoduje przyniesienie "obcego" zapachu. Ostatnia wizyta w lecznicy była wczoraj rano, mam nadzieję, że ja zatraci ten zły zapach to jakoś się ułoży.

Pysia.w

 
Posty: 25
Od: Czw sty 07, 2010 11:03
Lokalizacja: Michalin k/Warszawy

Post » Wto gru 29, 2015 17:45 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witam. Znów jakiś czas mnie nie było bo choroba kotki, potem święta. Teraz z kolei mały nam trochę choruje...Zaczęło się od kichania. Myśleliśmy ze trochę mu przejdzie jak go wygrzejemy ale z katarem było coraz gorzej. Aż pewnej nocy kociak zaczął się dziwnie zachowywać. Spał i nagle zerwał się, poszedł do przedpokoju zaczął skomlec jak pies chwile później zaczęły rozjeżdżać mu się łapy i załatwił się pod siebie... Po czym poszedł kawałek chwiejnym krokiem położył się na ziemi i serce mu zaczęło strasznie walić. Wzielismy go na kolana żeby się nie bał i przez jakiś czas jeszcze miał drgawki. Wyglądał jakby miał za chwile umrzeć... W związku z tym wczoraj pojawilismy się u weta. Dał na katar antybiotyk.
W miedzyczasie w ciągu paru dni mały zdrapal sobie jakiegoś strupka na szyi i zaczal wydrapywac ranę dookoła. Wet mówi ze to na podłożu psychogennym żeby sprawdzić czy nic w otoczeniu kota się nie zmieniło i jeśli nadal będzie wydrapywal (na to tez dał tabletki) to bardzo prawdopodobne ze niestety będzie trzeba szukać mu nowego domu. Niestety mimo czasu który minął koty nadal się nie dogadują a mi już brak pomysłów na ich zaprzyjaznienie... Może macie jakies rady... co jeszcze można zrobić. Nie chcemy oddawać małego bardzo się już do niego przywiazalismy... W dodatku dziś zauważyłam że kotka tez ma jakąś małą rankę na karku :/

Usiasia

 
Posty: 33
Od: Pon lis 23, 2015 16:34

Post » Śro gru 30, 2015 13:03 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

ale czemu chcecie go oddawać
oba koty mogą przecież mieszkać u was, nawet jak nie są w jakiejś wielkiej przyjaźni

może być psychogenne ale wcale nie musi (dziwny ten vet -jak chory kot to szukać innego domu :roll: )
może być zwyczajna alergia na coś
na jedzenie, na jakiś środek który używasz do sprzątania, na choinkę, na perfumy,na pchły itd
ja miałam kota, który dostawał wysypki i strasznie się drapał po RC

tym bardziej jak druga kotka tez sie drapie
to raczej nie nerwy tylko cos masz w domu -może stosujesz te sztuczne odświeżacze powietrza? albo coś silnego do mycia powierzchni?

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27168
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Śro gru 30, 2015 13:28 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Trzymam kciuki za zdrowie malucha, leki i zapachy z lecznicy tez nie pomagają w zawieraniu przyjaźni.
U mnie też przez sekundę pojawiła się taka przerażająca myśl, co to będzie jak koty się nie dogadają? Przecież jak mogę jedną oddać jak mieszkały razem dwa lata przed tym "konfliktem".
Jednak cierpliwie najpierw izolowałam i podawałam Kalmaid a po dwóch dniach już były w stanie przebywać w jednym pomieszczeniu, syki i warki były jak się wzrokiem odnalazły. Teraz znowu śpią na mnie, mijają się w innych pomieszczeniach mieszkania i mam nadzieję, że tak będzie dalej, czyli tak jak przez ostatnie dwa lata (malucha znalazłam jako ok 4 miesięcznego kociaka).

Mam nadzieję, że i Twoje koty się dogadają.
Puccini
Obrazek

Pysia.w

 
Posty: 25
Od: Czw sty 07, 2010 11:03
Lokalizacja: Michalin k/Warszawy

Post » Sob sty 02, 2016 11:48 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Właśnie chodzi o to ze nie chcemy go oddawać. Kiedys przy okazji wizyty ze starszą kotka pytałam o to czy to nie przez drugiego kota może ona chorować. Wtedy kwestia się wyjaśniła. Teraz kot mały także dostał leki i za tydzień mamy zgłosić się do kontroli. Narazie widzimy ze wydrapal niestety bardziej i u dużej kotki pojawiła się druga plamka. Wcześniej zauważyłam u niej zadrapania juz po wizycie u weterynarza z małym także wet rozpatrywal to pod względem jednego kota. Ale teraz mi też wydaje się to mało prawdopodobne aby było to na tle nerwowym. Raczej mało prawdopodobne żeby 2 koty stały się tak znerwicowane nagle po miesiącu od wprowadzenia małego...
Póki co kombinujemy jakieś wdzianko dla małego żeby nie rozdrapywal rany dalej. I szukamy sposoby aby je jednak jakoś bardziej oswoić. Póki co kończy się na ciągłym warczeniu i syczeniu starszej na małego i pacaniu się nawzajem łapami... Czytałam coś o dyfuzorach i Kroplach ale nie stosowałam jeszcze nic z tych rzeczy. Może możecie coś polecić?

Usiasia

 
Posty: 33
Od: Pon lis 23, 2015 16:34

Post » Pt lut 12, 2016 22:01 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

To i ja się podczepię.
Dokociłam 3 miesięczną kotkę do 8 letniego kocura i 9 letniej kotki. Młoda, bengalka - boi się kotów, prycha, ale ogólnie jest dość odważna. Kocur, syjam- straszny pieszczoch i ten rodzaj kota, co bardzo przeżywa. Kotka, w typie syberyjskiego/norweskiego - miziasta do ludzi, do kotów raczej z dystansem, jest ok jak mnie nie zaczepiasz. Od początku byłam świadoma, że to będzie jedno z tych trudniejszych dokoceń i szykuję się, że zamiast tygodni może trwać miesiące. Póki co minął tydzień, młoda mieszka w sypialni, próbowaliśmy kontrolowanych wizyt rezydentów "na moment", jednak zarówno kocur jak i kotka pogonili małej dość ostro...kota : P Ona uciekała prychając no a one zjeżone wywijając łapami. Na szczęście bez rozlewu krwi. Za namową znajomej zainstalowaliśmy w drzwiach sypialni siatkę, coby mogły się widzieć, wąchać, pyskować ale nie tłuc (bardzo chciałabym tego uniknąć). Feliway w kontakcie, waleriana koło drzwi sypialni. Koty ogólnie są nią zaciekawione, ale jednocześnie lekko zirytowane. Wychodzi to jak np. bawię się z nimi koło siatki i kocur z irytacją nawala w piórka na patyku. Już zdążyłam zauważyć, że kotka zachowuje względny spokój, gdy mała trzyma się na dystans. Kocur z kolei jakby mógł, to by za nią chodził krok w krok, podgryzał no i ścigał. Trudno mi stwierdzić na ile ta sytuacja jest trudna. Dla mnie na pewno tak. Jak mówiłam, czas pokaże. Będę na pewno bardzo wdzięczna za jakieś dobre rady :)
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1184
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Warszawa-Ząbki

Post » Sob lut 13, 2016 10:28 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

To, że rezydenci pogonili małą kotkę - nie jest dobrą sprawą. Sensem izolacji jest łagodne, w miarę naturalne zapoznanie ze sobą kotów - na początek za pomocą samego zapachu. Izolowany kot ma stworzyć sobie bezpieczny azyl, w którym będzie się czuł bezpiecznie, rezydenci nie widzą intruza lecz go czują - wiedzą, ze coś się zmieniło, lecz zachowanie opiekuna powinno im mówić "to, że coś się zmieniło nie znaczy, że nasze relacje będą inne - zapewniam was, że nie". Rezydenci też muszą czuć się bezpiecznie. Dopiero kiedy osiągniemy stan odprężenia kotów po obu stronach drzwi - możemy przejść do kolejnego etapu pt "koty się widzą z daleka".
W między czasie można przeprowadzać wymianę zapachów.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Sob lut 13, 2016 18:08 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Mała była całkowicie izolowana przez dwa dni. Drzwi były zamknięte. Teraz wróciliśmy do stanu, że mała siedzi u nas w sypialni, a reszta w dalszej części domu. Tylko w drzwiach jest siatka. Koty jakoś 2 razy dziennie chodzą przez nią popatrzeć na małą, która trzyma się póki co z dala. W tym układzie jedyne co będę teraz robić to wymieniać im nawzajem koce. Rezydenci oczywiście są głaskani, bawieni, żeby czuli się jak najbardziej komfortowo. Mam nadzieję, że pomału jakoś się to poukłada. Gdzieś czytałam, że w dalszym etapie można karmić koty w jakiejś niedużej odległości od siebie (czyli u mnie np. przez siatkę). Czy to dobry pomysł?
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1184
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Warszawa-Ząbki

Post » Sob lut 13, 2016 22:49 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

neron pisze:Mała była całkowicie izolowana przez dwa dni. Drzwi były zamknięte. Teraz wróciliśmy do stanu, że mała siedzi u nas w sypialni, a reszta w dalszej części domu. Tylko w drzwiach jest siatka. Koty jakoś 2 razy dziennie chodzą przez nią popatrzeć na małą, która trzyma się póki co z dala. W tym układzie jedyne co będę teraz robić to wymieniać im nawzajem koce. Rezydenci oczywiście są głaskani, bawieni, żeby czuli się jak najbardziej komfortowo. Mam nadzieję, że pomału jakoś się to poukłada. Gdzieś czytałam, że w dalszym etapie można karmić koty w jakiejś niedużej odległości od siebie (czyli u mnie np. przez siatkę). Czy to dobry pomysł?


Tak, można karmić. Koty muszą się widzieć, ale być daleko od siebie. Chodzi o wyrobienie skojarzenia "ten drugi niby jest, ale jest też bardzo dobrze jedzenie - nic się nie dzieje" :)
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Nie lut 14, 2016 21:19 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ależ mnie tu nie było :oops:

Neron, a może feromony do kontaktu pomogą złagodzić stosunki?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 501 gości