Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kocianowa pisze:witajcie
mniej więcej od miesiąca podczytuję forum ale w końcu postanowiłam zapytać o radę
mam ok 3 letnia kocicę, spokojną, łagodną ale lubiąca czasem się wyszaleć-jest wychodząca więc zwykle szaleje w ogródku ale jak jest zimno to i w domu lubi czasem potarmosić jakąś pluszowa mysz.
miesiąc temu wzielam że schroniska kotkę -najbardziej łagodny kot w grupie - ok 2 letnia. fakt że jak ja brałam to była świeżo po sterylne więc słaba do tego przeziębiona i ogólnie w nie najlepszym stanie.
kotka od razu poczuła się u nas super, obwachala i omiałczała cały dom.
ale jest problem z naszą stara kocicę bo nowa czuje do niej taka agresję że jestem w szoku.
kotki były na początku separowane, wymieniane zapachy itp
nowa ma obrozke feromonowa ale nie bardzo ona coś daje.
na początku stara kocica podchodziła do transporterka w ktorym byla nowa wąchała była zaciekawiona, coś tam prychneła ale bez przekonania. a nowa jak opętana wrzeszczy i agresja. doszło też do spotkania i nowa od razu w pogoń za stara , do kąta i bitka taka ostra
jedynie po miesiacu polepszyło się to ze można nowa dotknąć pogłaskać jak np czuje że za drzwiami jest starsza kotka bo wcześniej wyladowaywala agresję na mnie .
kiepsko też z odwracaniem uwagi bo nowa jak ma stara w zasięgu wzroku to nie reaguje na nic, na zabawę, na smakołyki wzrok wbity w stara i atak.
leczę nowej uszy i na pyszczku jakieś zmiany, kupiłam obroże feromonowa i nie mam w tym miesiącu kasy na behawiorystke, może ktoś coś doradzić...?
teraz sytuacja wygląda tak że kocice wypuszczane są na zmianę. tzn jak jedna śpi w sypialni to drzwi zamknięte i druga łazi po domu. ale tak to nigdy się nie poznają....moje pytanie brzmi czy jak je razem wypuszcze i dojdzie do starcia to czy rozdzielić i poczekać co bedzie ale puscic je razem,czy nowa na chwilę zamknąć sama? do tej pory po ataku nowa zawsze lądowała w osobnym pokoju i było wypuszczenie na zmianę czyli znowu się nie widziały przez cały dzien.Ale czuję że to bez sensu...
szczerze mówiąc boję się tych ataków bo drą się jak opętana, futro lata, któraś sika pod siebie...nowa zapadła stara do kąta i tam ja leje.... żal mi mojej kotki....
czy nie puszczać razem ale nadal wymieniać zapachy itp?
dzięki za jakieś sugestie
Evee pisze:Hej witajcie,
fantastyczny wątek i dzięki niemu trochę mi się lepiej zrobiło.
Ja z problemem zostawiłam narzeczonego. Wychodzę do pracy, żeby się nie stresować bo ja to za bardzo przeżywam i mam wrażenie, że rezydent przeze mnie zaczyna być bardziej agresywny.
Nasz rezydent to brytyjczyk - Ludwik. Ma 8 miesięcy, jest po kastracji i to jeszcze też głupkowate kocię nie ma wyczucia w gryzieniu. Wiele razy się przekonałam na sobie (gryzie tylko mnie, ale też
ma odruch ciumkania i też tylko na mnie, więc jak mniemam jestem jego drugim kotem) Ludwik jest niedotykalski. Głaskać można na jego warunkach i nie zawsze. Jest wiecznie blisko, ale na dystans. Nie jest to typ śpiący w łóżku i na kolankach. Postanowiliśmy jednak się dokocić, bo nam go szkoda, bo nie zawsze mamy dla niego czas i tak dalej i tak dalej.
Ogólnie przemyślana decyzja. Padło na jego brata z kolejnego miotu. Przywieźliśmy Gustawa w niedzielę wieczorem. Ludwik syczał i się złościł, dostał z nerwów biegunki. Jednak rozpoczeliśmy izolację.
Następnego dnia to już płakałam. Ludwik drapie do małego, mały wyje za drzwiami, no po prostu tragedia. Rezydent dalej biegunka (jedna kupka dziennie, ale przerażająca). Zaczęłam się martwić, że zamiast na plus, to wszystko jest nie tak jak miało być.
Karmiliśmy je po obydwu stronach drzwi. Najpierw rezydent, potem maluch. Wymienialiśmy pokojami. Ogólnie wszystko jak w książce. Niestety we wtorek już znalazły metodę na zabawę. Przez szparę w drzwiach. A potem po uchyleniu drzwi od pokoju małego, ten zwiał i się zaczęło...
Najpierw ekstra. Bez syczenia, ciekawość typowa, pacanie łapkami. No zapowiadało się ekstra. Do momentu aż Ludwik się oswoił i zaczął traktować małego jak żywą zabawkę. Rzuca się i gryzie, mały się broni i wyje w niebogłosy. Kiedy krzyknę przestają, no chyba że Ludwik już się bardzo nakręci. Potem są rozdzielani. Od wtorku mają ze sobą kontakt pod bacznym okiem. Jednak nieco mniejszy niż wcześniej, bo boję się że duży wreszcie coś małemu zrobi, a tym bardziej że on nie patrzy.
Powiedzcie mi proszę, o ile ktoś tu zajrzy, jak widzicie szanse na dokocenie w takim przypadku? Czy też karać za ataki łazienką? Czy jest szansa?
Warto kupić feliway, czy coś podobnego?
ps. Kupa Ludwika wraca powoli do normy. Minęło zbyt mało czasu żeby określić co i jak.
MB&Ofelia pisze:Chyba zatyczki do uszu i mocne tabletki nasenne... Tylko wtedy można przespać budzik
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 102 gości