Zanim to jednak zrobimy, musimy na gwałt zrobić coś z jej 2 miesięcznymi na oko dziećmi, dwoma buraseczkami i czarnuszkiem. Kociaki są dzikawe, ale przy karmieniu dają się dotykać po plecach, a jednego nawet miałyśmy na rękach.
Wczoraj porobiłam im zdjęcia i bardzo proszę o pomoc. Sama nie mogę ich wziąć i przez najbliższe co najmniej 2 lata nie będę mogła brać tymczasów do domu.
Tutaj jest zdjęcie tej rudery. Z jej przodu, od strony ulicy jest zakład tapicerski i boimy się, żeby tapicer nic nie zrobił z tymi kociakami.

A tutaj buraski i zdjęcia z bufetu. Trochę widać też tego czarnuszka, ale wtopił się mocno w tło, bo było już ciemno. Kto zna trochę kocie sprawy mińskich kotów, to może rozpozna pingwinkę Gienię, która kiedyś miała swój wątek, zimą. Kotka długo szukała domu, po sterylce w Koterii, ale nie znalazła tymczasu i wróciła do swojej budki. Na I planie widac czarną mamę kociąt:






