Szczająca kotka w depresji

Znajomi mają dwa koty: Leonek jest w typie orientalnym,a Łatka jest zwykłym dachowcem. Usilnie namawiam właścicieli na kastrację Leona i coś pomału dociera 
Ale sprawa tyczy się Łatki. Mianowicie,kicia jest wysterylizowana,została wzięta od rodziców koleżanki,bo była mega agresywna i szczała wszędzie. Na początku przeprowadzki nie było tak źle. Przez jakiś miesiąc było ok,ale później Łatka znowu zaczęła wybuchać agresją i szczać. Koleżanka pochodziła po wetach,behawiorystach i okazało się,że kotka ma depresje. Przyjmuje leki. Na niewiele to się zdało,bo kot jak szczał tak szcza na meble,bije Leona i drapie dotkliwie ludzi,gdy się do niej zbliżają (normalnie jest przygaszona przez leki).
Po 2 latach pan domu już nie wytrzymuje
W domu śmierdzi,plamy na kanapie i fotelach już zmywać się nie chcą,a chcąc wymienić na nowe właściciele woleliby,żeby kotka nie lała na nie. I zaczyna być kłopot,bo właściciele po 2 latach już nie dają rady i choć właścicielka/koleżanka bardzo walczy o nią,to jednak opór słabnie jak po raz kolejny Łatka narobiła do łóżka. Zaczęli ją izolować.
U rodziców znajomych,kotka była jedynym kotem w domu i działo się to samo - rodzice chcieli ją po prostu wywalić,ale koleżanka postanowiła ja zabrać.
Badania nie wykazały problemów zdrowotnych (nerki itp.).
Macie jakieś pomysły? Chciałabym im pomóc,jednocześnie żeby kotka została w domu.

Ale sprawa tyczy się Łatki. Mianowicie,kicia jest wysterylizowana,została wzięta od rodziców koleżanki,bo była mega agresywna i szczała wszędzie. Na początku przeprowadzki nie było tak źle. Przez jakiś miesiąc było ok,ale później Łatka znowu zaczęła wybuchać agresją i szczać. Koleżanka pochodziła po wetach,behawiorystach i okazało się,że kotka ma depresje. Przyjmuje leki. Na niewiele to się zdało,bo kot jak szczał tak szcza na meble,bije Leona i drapie dotkliwie ludzi,gdy się do niej zbliżają (normalnie jest przygaszona przez leki).
Po 2 latach pan domu już nie wytrzymuje

U rodziców znajomych,kotka była jedynym kotem w domu i działo się to samo - rodzice chcieli ją po prostu wywalić,ale koleżanka postanowiła ja zabrać.
Badania nie wykazały problemów zdrowotnych (nerki itp.).
Macie jakieś pomysły? Chciałabym im pomóc,jednocześnie żeby kotka została w domu.