wątpliwości co do stadności :)

dużo czytam na forum wątków o "dogadywaniu" się kotów
wiem, że wiele(u) z Was ma pokaźne stadko ogonków
i zastanawiam się nad faktem istnienia kociej grupy
bo przecież koci przodkowie żyli sobie w samotności....
i oprócz tego, że w naszych czasach żyje więcej kotów niż dobrych ludzi
niestety
(wiec są (Ci dobrzy) oni często "zmuszeni" przez życie do zabierania do siebie kolejnego kota)
to jakoś ciężko mi znaleźć zrozumieć kota, który musi teraz się dzielić swym panem, niekoniecznie miską (higienia - patrz dobrzy ludzie)
czy to nie jest sytuacja stresogenna dla futrzaka gdy musi tolerować obecność DRUGIEGO
nie piszcie mi tylko o walce z nudą (gdy są dwa bo jakoś to do mnie nie trafia)
co Wy o tym ??
pozdrawiam i dobrego dnia
wiem, że wiele(u) z Was ma pokaźne stadko ogonków
i zastanawiam się nad faktem istnienia kociej grupy
bo przecież koci przodkowie żyli sobie w samotności....
i oprócz tego, że w naszych czasach żyje więcej kotów niż dobrych ludzi
niestety
(wiec są (Ci dobrzy) oni często "zmuszeni" przez życie do zabierania do siebie kolejnego kota)
to jakoś ciężko mi znaleźć zrozumieć kota, który musi teraz się dzielić swym panem, niekoniecznie miską (higienia - patrz dobrzy ludzie)
czy to nie jest sytuacja stresogenna dla futrzaka gdy musi tolerować obecność DRUGIEGO
nie piszcie mi tylko o walce z nudą (gdy są dwa bo jakoś to do mnie nie trafia)
co Wy o tym ??
pozdrawiam i dobrego dnia