
Jestem nowy na tym forum, więc dwa zdania o sobie, a później problem.
Mieszkam w Gdańsku. Mam 8-śmio miesięcznego kocurka, ostatnio bardzo samotnego, bo w zeszłym tygodniu zginął jego o miesiąc starszy przyjaciel. Poszukuję teraz nowego, ale w międzyczasie okazało się, że
kociak jest chory.
Jego lekarz poleciła wykonanie RTG i - jeśli nic takiego tam nie wyjdzie - to również EKG. Po zrobieniu zdjęcia wet, który je wykonywał stwierdził zmiany w płucach z prawdopodobnym wskazaniem na zapalenie płuc, ale nie chciał specjalnie się wypowiadać, bo nie on prowadzi kota. Zapytany o potrzebę robienia EKG stwierdził, że na zdjęciu nie widać zadnych zmian w sercu więc sensu nie widzi. Ponadto koty z reguły są tak zestresowane, że na EKG i tak niewiele wyjdzie, więc to tylko wydatek pieniędzy.
Nasza weterynarz stwierdziła, że nie podoba jej się cień serca i lepiej zrobić te EKG (oczywiście u jej koleżanki, ale 20 km dalej). Zdjęcie obejrzała sobie pod światło (lekarz, który je robił oglądał na takim specjalnym ekranie).
No i teraz mam dylemat. Komu wierzyć? Jechać i robić EKG, czy to jest tylko próba dania zarobienia koleżance?
Ma ktoś jakieś doświadczenia z EKG kotów?
A wogóle czy to nie dziwne, że wet na podstawie badania nie wykrył zapalenia płuc? Ponadto leczenie ma się składać z 3 podwójnych zastrzyków... Na kotach się nie znam, bo mam je od niedawna, ale wydaje mi się ciut za krótko...
Może jednak nie jest ona najlepszym lekarzem? Wybraliśmy ją, bo mieszka najbliżej, ale teraz tak się zastanawiam...
pozdrawiam
Piotr