Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
color1 pisze:No i jesteśmy po pierwszym wlewie. Silne emocje zarówno u mnie (sam fakt kuracji) jak i u kota (nowy stres). Nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat kwalifikacji personelu (jeszcze) natomiast sama klinika jak i organizacja to TRAGEDIA ! Na początku wydawało się że wszystko odbędzie się w cichej i spokojnej atmosferze (tak jak pierwsza wizyta i badanie u dr Jagielskiego oraz to dzisiejsze przyjęcie na leczenie) ale to co się wydarzyło potem przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Kot wiadomo jaki bo lekarzowi prowadzącemu mówiłem, że domowy, bojaźliwy, bardzo wrażliwy..., poprosił o przejście do drugiego pokoju na założenie wenflonu, jedna pani delikatnie to zrobiła bez większego problemu, kotek lekko tylko miauknął. Potem poszła przygotować specyfik, zamknęła za sobą drzwi... po 5 minutach nagle do pokoju wpada skamlący wielki pies (też na kroplówkę!!!) i dwójka jego właścicieli zachowująca się pospołu z jedna panią dr jak na targu, bite pół godziny gadania na całe gardło i jazgoczący pies - mój kot wlazł pod ręcznik cały dygocząc. Potem przyszedł kolejny pacjent z psem także na chemię, ale o tyle lepiej że pies był bardzo cicho. Drzwi od pomieszczenia otwarte co chwilę na oścież do poczekalni... CO TO W OGÓLE MA BYĆ ? Tak ma wyglądać polepszenie jakości życia u kota ? Mam nadzieję że to byłą incydentalna sytuacja i przy kolejnej wizycie zostanę/my potraktowany profesjonalnie.
ewa888 pisze: /../ Przerazonym opiekunom przedstawia sie wylacznie plusy chemioterapii, statystyki,z ktorych wynika ze zwierzatko pozostawione bez "leczenia" odejdzie w ciagu 6-8 tygodni, opowiada o jakosci i komforcie usprawiedliwiajacym meczenie zwierzaka. /../.
Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, magnificent tree i 502 gości