Ana, jak piszesz, dr przedstawil plusy i minusy chemioterapii - no to dobrze, na tym wlasnie polega konsultacja. To jest wiedza, ktora nalezy przekazac, zeby opiekun mogl podjac najlepsza decyzje. Tak powinien postapic kazdy lekarz na pierwszej wizycie, taka powinna byc normalna praktyka. Ale w naszym przypadku tak nie bylo. Uslyszalam, ze chloniak wielopostaciowy z komorek typu T jest nieuleczalny, nieoperacyjny. Decyzja nalezala do mnie, dr nie nalegal, przedstawil opcje - albo 6-8 tygodni gdy zostawie zwierzatko bez pomocy, albo 10-12 miesiecy zycia po wdrozeniu chemioterapii. Potem bylo o kosztach i o przyjetym schemacie leczenia . Oczywiscie, o jakosci i komforcie dalszego zycia - takze. Jednoczesnie dr podkreslal, zeby nie robic sobie nadziei, ten rodzaj raka nie jest do wyleczenia i jesli po 2 podaniach chemii chloniak sie nie cofnie, chemioterapia bedzie wstrzymana. Dr nauk med. D.J. na portalu
http://www.onkologiaweterynaryjna.pl pisze: "bardzo często pierwsza wizyta nie jest dobrym czasem na wymaganie od niego (wlasciciela) podjęcia decyzji. Właścicielowi zwierzęcia należy pozostawić czas na przemyślenie przekazanych przez lekarza informacji. Jeśli ilość informacji jest duża, są one dla właściciela ‘oszałamiające’. Pomocne jest zanotowanie najistotniejszych punktów spotkania i przekazanie notatek opiekunowi zwierzęcia".
Wiem, ze np. w Krakowie po pierwszej konsultacji pozostawia sie opiekunowi 24-48 godzin na przemyslenie decyzji. Na Bialobrzeskiej bylam w szoku - poprzedniego dnia pojechalismy na SGGW zrobic usg jamy brzusznej (szukano przyczyn zlego samopoczucia) diagnoza - guz sledziony. Od razu udalo sie zrobic biopsje, wynik po 2 godzinach. Zwierzak duzo pil, duzo sikal, czasami nie mial apetytu - ale nigdy nie spodziewalabym sie smiertelnej choroby. I to ze zostalo 6 tygodni.... Moze gdybym uslyszala, ze wymioty, biegunki, sterydy, weflony, nawadnianie podskorne, zanik apetytu, proszki na to, proszki na tamto - moja decyzja bylaby inna... Nie zdawalam sobie sprawy, jak bardzo chemia wyniszcza caly organizm, oslabia odpornosc, truje nerki i watrobe. Jak wazne jest monitorowanie stanu ogolnego organizmu, regularne badania zwlaszcza czynnosci watroby, bo tam metabolizuje sie trucizna (chemia). O tym dr nie mowil. Opowiedzial, ze leczenie bedzie trwalo przez 25 tygodni - z przerwa 2 tygodniowa co 4 tygodnie, a potem skierowal nas na badanie krwi, zeby sprawdzic, czy nadajemy sie na chemie. "Bo nie ma na co czekac". I tak na pierwszej konsultacji rozpoczelismy chemioterapie.
Byc moze byla to pilna sytuacja. Byc moze gdybym dostala pelna informacje , zwlaszcza o minusach chemii - podjelabym taka sama decyzje. Chociaz trudno teraz powiedziec, bo te obiecywane 10-12 mcy, to pol roku chemii - jesli wszystko bedzie szlo zgodnie z planem. Ile mialoby zostac w miare spokojnych dni, zanim chloniak wroci? Czy warto meczyc zwierzatko, skoro i tak przy tym rodzaju chloniaka nie ma zadnych szans na wyleczenie?
Dr nie mowil, ze badania krwi pod katem profilu nerkowego i watroby nie sa robione na miejscu. Krew wysylana jest do innego laboratorium a wyniki sa znane po kilku godzinach. Nie mowil, ze sa to wazne badania (mocznik, kreatynina, bilirubina, enzymy watrobowe). Opiekun powinien otrzymac taka wiedze i sam zdecydowac na jakie ryzyko naraza swoje zwierzatko, jesli nie zadba o regularne monitorowanie jego stanu zdrowia. Dlaczego takich praktyk nie przestrzega sie na Bialobrzeskiej?