Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 27, 2013 22:29 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

po tym co doświadczyłem w przypadku mojego kota raczej nie mam zaufania do wet-ów... nie chce się na ten temat rozpisywać (bo to nie na temat) ale odczucia mam bardzo mieszane...
w kwestii sterydów to też, co wet to inna opinia, jedni nie polecają inny twierdza ze da się...

co do ponownego badania krwi w kierunku felv... jak ja wytłumaczę Leszkowi ze znów trzeba go kłuć ? :) on mnie za każdym razem niemalże błaga aby go znów nie pakować do transporterka, po czym z podkulonym ogonem sam do niego wchodzi :(

problem jest taki że on nie daje się dotknąć obcym... a sam mu chyba igły nie dam rady włożyć...

najdziwniejsze jest to że mam też drugiego kota w domu, zdrów jak ryba (chyba), i się zastanawiam który pierwszy złapał felv-a (oba przygarnąłem jak miały niespełna miesiąc, choć Lesio był drugi - po roku)

Dr Jagielski najpierw opisal jak wygladaja statystyki, jakie szanse, ile dni, w jakich przypadkach, potem dokladnie zbadał, wymacał, zrobil usg, powiedzial ze on by leczyl ale decyzja nalezy do mnie. Zaznaczyl ze leczenie moze potrwac nawet 1,5 roku (w jakich odstepach i jaka czestoscia) i wtedy jak bedzie ok bedzie mozna odstawic chemie... niby proste a jednak trudne do ogarniecia, mam obawy, ze kot odejdzie w trakcie chemii a ja mu przez te ostatnie tygodnie czy miesiace zafunduje pieklo... bo on mi bardzo ufa.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Czw cze 27, 2013 22:40 Re: Leczymy Rusłanka. Białaczka, chłoniak, chemioterapia.

Anna61 pisze:Straszna choroba....moja Gagusia miała białaczkę i guza :cry: viewtopic.php?f=1&t=122446&start=870
Wypis z sekcji
Znacznie powiększone ww. chłonnych krezkowych, w miedniczkach nerkowych obecne ciemnożółte złogi, pozostała narządy jamy brzusznej bez zmian patologicznych.
W jamie klatki piersiowej obecny przejrzysty krwisty płyn, w śródpiersiu przednim guz zrośnięty z workiem osierdziowym, przełykiem tchawicą, guz tęgiej konsystencji , koloru kremowego o niejednolitej strukturze, wymiary ok 4x8 cm. W świetle tchawicy obecna duża ilość pienistej wydzieliny.

color1, moja kotka miała białaczkę i to co przeszła, i to co ja musiałam przechodzić razem z nią, jest nie do opisania, czekałam, i miałam nadzieję na cud którego nie było.
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40256
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Czw cze 27, 2013 23:08 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt cze 28, 2013 6:34 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

W przypadku kota źle znoszącego wizyty w lecznicy, procedury medyczne, przy stwierdzonym FeLV...
Nie brałabym chemioterapii pod uwagę.
Nawet bym nie miała dylematów większych.
Skupiłabym się na uczynieniu jak najszczęśliwszymi tych ostatnich chwil które kotu są dane.

Chemioterapia to jest coś co ma poprawić komfort życia kota chorego na nowotwór, przedłużyć je.
To nie może odbywać się za pomocą strachu, lęku, walki.
Czasem warto to znieść jeśli przewidywane efekty terapii są warte tego.
Tu szanse na ten efekt są nie za wielkie tak naprawdę - a ogrom stresu dla kota pewny.

Są koty które naprawdę dobrze znoszą wizyty w lecznicy, badania.
Tu sytuacja jest inna, można się pozastanawiać i po rozmowie z onkologiem podjąć decyzję taką czy siaką - bo dużo zależy od danego przypadku.

Ale kot u którego ogromnym stresem i problemem jest pobranie krwi....
Który bardzo przeżywa każdy wyjazd do lekarza...
Dla niego częste wizyty u weta, badania krwi, podawanie chemii - nie sądzę by na tym zyskał :(

----------------------------------------------

To już rok nie ma Rusłana....
Trudno w to uwierzyć.
Niby wiem że tyle minęło - ale jednocześnie mam wrażenie że dopiero co go widziałam :(

Blue

 
Posty: 23502
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt cze 28, 2013 6:42 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Nie wiem gdzie mieszkasz, ja lecze koty w przychodni canfelis.pl
Ufam dr Borkowskiej, to bardzo madra osoba. Wiem, ze prowadzi pacjentow onkologicznych na sterydach. W naszym przypadku byla w kontakcie z dr. Jagielskim. Jezeli nie masz zaufanego lekarza, polecam ja z calego serca. Wiele osob z forum leczy u niej swoje koty.


Ty podejmiesz decyzje, z tego co piszesz to ja bym sie nie zdecydowala :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84912
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt cze 28, 2013 6:42 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.


Slodzienstwo :1luvu:



Aha - Leos w czasie chemii mial pobierana krew nawet dwa, trzy razy w tygodniu.
Po pierwszej chemii bylo zalamanie i musial miec transfuzje.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84912
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt cze 28, 2013 6:50 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Color wedlug mnie dr Jagielski jest lekarzem ktoremu mozna zaufac. Jest bardzo zaangazowany w leczenie i mozna na niego liczyc. Nie namawia na leczenie. Z ostatnich dni mam informacje ze wyraznie powiedzial opiekunom psa ze chemia w tym przypadku nie ma juz sensu i jedyne co mozna zrobic to rozpieszczac.
Chemia przez pierwsze miesiace wymaga bardzo czestych wizyt w lecznicy i dlugotrwalych procedur :( Guz po chemi zmniejszyl sie bardzo szybko plyn w plucach przestal sie odkladac a Rusinek byl w dobrej kondycji.
Decyzje musisz podjac sam :(

Falka

 
Posty: 32599
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt cze 28, 2013 8:28 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Nie oceniam fachowości Dra Jagielskiego i słyszałem dużo pozytywnych opinii, sam poczułem w trakcie rozmowy że traktuje mój przypadek indywidualnie, ale to czego chcę uniknąć to właśnie stwierdzenia że chemia JUŻ nie pomoże... Czy mogę założyć, że po nawet 1-2 wizytach jak kot będzie ciężko znosił zabiegi, odstawienie chemii nie pogorszy drastycznie stanu jego organizmu sprzed rozpoczęcia kuracji ? Tzn. czy te dwa wlewy powiedzmy, nie wyrządzą więcej szkody niż pożytku ? Chcę go wystawić na próbę ale nie aż tak wielką... tzn. nie chce się przyczynić do tego.
Ostatnio edytowano Pt cze 28, 2013 8:37 przez color1, łącznie edytowano 1 raz
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt cze 28, 2013 8:35 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

zuza pisze:Nie wiem gdzie mieszkasz, ja lecze koty w


no coz, wielkiego wyboru nie mam, leczę tam gdzie jest najbliżej aby transport kota nie musiał odbywać się samochodem a pieszo najwyżej 3 minuty ;) - kartę kot ma założona w przychodni przy ul. rutkiewicz (lek ostrzeszewicz), ale teraz tymczasowo przebywam na kepie i chodze na zastrzyki na zwyciezcow...
byla propozycja abym sam robil zastrzyki ze sterydami lub zmienic na tabletki... ale to dopiero do rozwazenia jesli chemia nie dojdzie do skutku.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt cze 28, 2013 9:02 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Jesli bliski wet jest dobry, to OK :)

Ja jezdze do mojej wetki 12 km. Jezdzilam i 20 jak bylo trzeba. No ale jestem z tych, co sie mocno przejechali na przypadkowych wetach i nie ufam im za grosz.

Nikt nie da Ci gwarancji, ze chemia zadziala. Tego sie po prostu nie wie zanim sie nie sprobuje. Leos dostal najpierw jeden rodzaj chemii. To spowodowalo straszne zalamanie, potrzebna byla transfuzja. Chemia zostala zmieniona na inna. Ta inna dzialala 2 miesiace. A potem w ciagu tygodnia guz urosl jeszcze wiekszy niz byl na poczatku. I to byl koniec. Sterydy dostawal caly czas takze (w tabletkach). I jeszcze chemie w tabletkach.

Ale, jak mowisz, kazdy przypadek jest inny.

Zycze Wam duzo dobrego czasu razem.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84912
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt cze 28, 2013 9:58 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

No cóż, dziękuję Wszystkim za komentarze. Czekam jeszcze na akceptacje biochemii krwi (bo jest rozjechana) od weta i jadę...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt cze 28, 2013 10:02 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Mocne kciuki trzymam za Lesia :ok:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7320
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt cze 28, 2013 16:03 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

No i jesteśmy po pierwszym wlewie. Silne emocje zarówno u mnie (sam fakt kuracji) jak i u kota (nowy stres). Nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat kwalifikacji personelu (jeszcze) natomiast sama klinika jak i organizacja to TRAGEDIA ! Na początku wydawało się że wszystko odbędzie się w cichej i spokojnej atmosferze (tak jak pierwsza wizyta i badanie u dr Jagielskiego oraz to dzisiejsze przyjęcie na leczenie) ale to co się wydarzyło potem przerosło moje najśmielsze wyobrażenia. Kot wiadomo jaki bo lekarzowi prowadzącemu mówiłem, że domowy, bojaźliwy, bardzo wrażliwy..., poprosił o przejście do drugiego pokoju na założenie wenflonu, jedna pani delikatnie to zrobiła bez większego problemu, kotek lekko tylko miauknął. Potem poszła przygotować specyfik, zamknęła za sobą drzwi... po 5 minutach nagle do pokoju wpada skamlący wielki pies (też na kroplówkę!!!) i dwójka jego właścicieli zachowująca się pospołu z jedna panią dr jak na targu, bite pół godziny gadania na całe gardło i jazgoczący pies - mój kot wlazł pod ręcznik cały dygocząc. Potem przyszedł kolejny pacjent z psem także na chemię, ale o tyle lepiej że pies był bardzo cicho. Drzwi od pomieszczenia otwarte co chwilę na oścież do poczekalni... CO TO W OGÓLE MA BYĆ ? Tak ma wyglądać polepszenie jakości życia u kota ? Mam nadzieję że to byłą incydentalna sytuacja i przy kolejnej wizycie zostanę/my potraktowany profesjonalnie.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt cze 28, 2013 17:20 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Niestety tam tak jest w tym pokoju chemiowo kroplowkowym... Najczesciej zwierzaki siedza cicho co prawda. Mam nadzieje, ze bedziesz mial szczescie i nie trafisz wiecej na duze zamieszanie. Bo zdarzaja sie i spokojne dni oczywiscie.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84912
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Pt cze 28, 2013 17:28 Re: Rusłanek. Do zobaczenia mój cudowny koteczku.

Ale jak w ogóle można było dopuścić do sytuacji, że koty i psy w jednym gabinecie ? Czy ci SPECJALISCI w ogóle nie myślą ? Odniosłem wrażenie że ta przychodnia to kombinat nastawiony na kasę i przerób jak największej liczby pacjentów... czyli ilość nie jakość. Oby się taka sytuacja nie powtórzyła...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], jowitha, polalala i 501 gości