Miau.PL

24 lutego została wyadoptowana 2 letnia kotka Pola do Rybnika (dane domu mogę podać na pw)
Ok 3 tyg. temu prosiłyśmy wraz z koleżanką ds o wizytę poadopcyjną, niestety wiadomości sms pozostały bez odpowiedzi (tel .nie był odbierany) ,napisałam maila że martwię się o kotkę dostałam odp.że "kotka ok "
Poinformowałam adoptującego że zwróciłam się z prośbą do organizacji pro-zwierzęcej o pomoc ,gdyż poważnie obawiam się o kota , na drugi dzień otrzymałam sms " proszę mnie nie straszyć organizacjami ,ja przebywam często u lekarza ,i na rehabilitacji , i nie mam czasu na wizyty poadopcyjne a kotką opiekuje się mój mąż"
Konsekwentnie poprosiłam aby mąż poświęcił 10 minut na wizytę .
Następnego dnia otrzymałam maila od adoptującego ,że" kotka wczoraj w nocy uciekła bo pani wchodząc do domu nie domknęła drzwi "(2 piętro ,klatka schodowa z domofonem)
Blagam o pomoc w szukaniu kotki ,ma tatuaż w prawym uszku (krzyżyk) ,charakterystyczne futerko ,kotka zaginęla z pewnością wcześniej niż 1 czerwca , ale jeśli jest prawdą że sama uciekła to zaginęla z ul .Pukowca w Rybniku

Zdjęcia kotki (miniaturki):





Dla krajanek wszystko

Co za ludzie ...

podniosę i trzymam kciuki za odnalezienie.Niech trafi na fajnych ludzi co nią się zaopiekują.
Dobrze karmicieli namierzyć.

Jest jeszcze opcja że z kotka wszystko w porządku a właściciele w taki cudaczny sposób próbują wymigać się z wizyty na którą nie maja ochoty.
Daleko masz do Rybnika?
Może dobrym wyjściem byłoby po prostu zapukać do drzwi i wziąć tych ludzi z zaskoczenia?
W cztery oczy trudniej też kłamać - może udałoby się w ten sposób wyciągnąć od nich gdzie kotka jest - jeśli nie u nich.
Powiedzieć że złamali warunki umowy adopcyjnej ale nie wykorzystacie tego przeciwko nim jeśli przekonacie się że kotka żyje i jest bezpieczna.
Może ją komuś oddali, ale to nie musi oznaczać że jest jej źle - ale musicie się tego dowiedzieć żeby spokój odzyskać.

Ale sytuacja

wczoraj wysłałam maila (telefonów nie odbiera ani ode mnie ani od koleżanki)

Jeżeli nie otrzymam żadnej konkretnej informacji o stanie kotki oraz miejscu jej przebywania ,składam z dn.04 czerwca 2012 r zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art.35 i 37 Ustawa o Ochronie Zwierząt oraz z art.62 paragraf 1-2 ,art 77-78,oraz art.108 Kodeksu Wykroczeń , przez Panią Renatę H. zam. w Rybniku w Prokuraturze Rejonowej w Częstochowie z prośbą o przesłanie do Prokuratury w Rybniku .



Otrzymalam odpowiedź że mam ich nie straszyć i że takie rzeczy się zdarzają jak ucieczki kotów.... rozumiem wszystko ale wiem że mataczą , wczoraj dopiero umieścili ogł na stronie Rybnika
http://www.rybnik.com.pl/ogloszenia,zag ... 69880.html
Dowiedziałam się również że wczoraj pytali wolontariuszkę schroniska o takiego kota, ja uważam że Poli już dawno nie ma u tych ludzi a te 2 kroki ,które podjęli to asekuracja przed poniesieniem konsekwencji, ale dla mnie najważniejsze jest to żeby odnaleźć kotkę , może są osoby na forum z Rybnika ,może znają karmicielki ,dt ,proszę jeśli trzeba będzie mogę powysyłać ogł. plakaty , chcemy zrobić wszystko żeby kotkę odnaleźć.

Treść ogłoszenia faktycznie taka na "odczep się"

A kicia piękna, pamiętam ją...

Z Rybnika jest bluerat memberlist.php?mode=viewprofile&u=6671

zerduszko- memberlist.php?mode=viewprofile&u=29644

afiain- memberlist.php?mode=viewprofile&u=40950

W sumie to w niedzielę niekoniecznie ktokolwiek z Rybnika musi się logować na forum, może szybciej byłoby wsiąść w pociąg i się przejechać?

Z obawy o własny tyłek dostałam dziś maila- "Jeśli obieca Pani dać mi święty spokój i nie pójdzie do prokuratury to zadzwonię i spróbujemy jakoś się dogadać."


Wieczorem dostałam smsa-" Witam.Pola uciekła w połowie kwietnia było to tak że mnie ugryzła i przy pierwszej okazji jak mój mąż wracał z pracy po prostu uciekla.Na następny dzień udało mi się ją znaleźć i chciałam ją wziąć na ręce by ją zabrać do domu ale znowu mnie zaatakowała bez żadnego ostrzeżenia i uciekła, w stronę garaży ,lasu.Po prostu nie dała się złapać.Wcześniej pogryzła jeszcze mocniej mojego męża i to do takiego stopnia że musial iść na zwolnienie lekarskie i byl na antybiotyku.Również atakowalą syna bez powodu .Bardzo przepraszam za to wszystko ale ja po prostu nie wiedzialam jak to pani powiedzieć bo wiem jak bardzo pani kocha tą kotkę.Niestety nigdy więcej jej nie widzialąm .Czy mogę liczyć wobec tego na to że usunie pani zgloszenie z otoz i nie będe miala w związku z tym problemow?"


Adres tego domu podam ,każdemu na pw gdyż przypuszczam że będą chcieli nowego kota.

Kotka uciekła w kwietniu, więc pewnie JUŻ mają nowego.......

Umarł król, niech żyje król......

O matko, Aneta, dziewczyny strasznie smutno...
Skoro kotka była agresywna, mogła byś po prostu chora na coś, sama podróż to stres, ciul wie co wyszło.
Z resztą nie będę ojca uczyła dzieci robić...

Strasznie mi przykro.

I sądzę, że taki ktoś powinien ponieść odpowiedzialność, jeśli to możliwe, szkoda kota, taka miziasta była u Was...

podnosze wątek tacy ludzie nie powinni mieć zwierząt!

Przykro mi bardzo, ale tak jak myślałam tego kota już dawno tam nie było, skoro tak się wzbraniali przed wieściami i wizytą.

Byłam w tamtych okolicach kiedyś na wizycie p.a. i grasował tam kiedyś truciciel zwierząt, ale on już nie żyje. Mam nadzieję, ze kotce nic nie jest. Z tamtych okolic nie znam nikogo.

To nie moje rejony, też nikogo tam nie znam. Szkoda kotki. Odpisałam na pw po info, aby tym ludziom czasem kiedyś nie wydać kota.