Strona 1 z 2

Kotek - problemy (proszę pomóżcie!)

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 18:09
przez Kate23
Mam nadzieję, że piszę w dobrym dziale... Jest to mój pierwszy post.
Mam pytanie odnośnie mojego kochanego kocurka. Zacznę może od początku. Ma on 4 lata i nie jest wykastrowany (cały czas się nad tym zastanawiam), ale jest tylko domowym pupilkiem (sam nie wychodzi na dwór). Jest dachowcem, który przybłąkał się do nas na budowę w wieku 3 miesięcy (przynajmniej na tyle określił go weterynarz). Był w opłakanym stanie, a do tego miał strasznie mocno zaciśniętą obrożę przeciwpchelną - aż trudno było mu wydobyć z siebie głos :evil:
Od samego początku nie był całkowicie zdrowy. Najpierw miał straszną biegunkę i jakby katar (był przeziębiony). Oczywiście zaraz poszliśmy z nim do weta. Po krótkim czasie biegunka mu przeszła i zachowywał się jak zdrowy kociak. Cały czas jednak męczy go ten jakby katar, a właściwie to już nie jest katar... co jakiś czas Gucio (bo tak ma na imię) oczyszcza sobie nosek, czyli wydmuchuje to co tam siedzi... sprzątając, widzę jak ta wydzielina brzydko wygląda... jest to taka bardzo gęsta, zielono-brązowa ropa... aż się wierzyć niechce, ile się w tym małym nosku tego zmieści! Gdy przez jakiś czas Maluszek sobie nie oczyszcza noska to bardzo łzawi mu wtedy oczko. Co pewien czas jest spokój, ale widzę, że kotkowi to przeszkadza, bo nawet jak śpi to układa sobie wyżej główkę i słyszę jak mu się w tym noseczku "gotuje" :( Nie wiem, co robić? Byłam już u kilku wetów. Ciągle słyszę to samo, "co Pani chce od tego kota? Nic mu przecież nie jest..." albo "trzeba się z tym pogodzić, to taka bakteria, na którą nie ma żadnej rady..." Dodam, że Gucio nie miał robionego żadnego wymazu (posiewu). Jak zproponowałam takie badanie wetowi to powiedział "po co, i tak potwierdzi się moja diagnoza" :evil: Eh, szkoda słów na tych wszystkich lekarzy... Zrobiono mu tylko rtg, który podobno potwierdził, że kotek ma krzywą przegrodę nosową i dlatego zbiera mu się ta wydzielina w nosku. Rentgena niestety nie dostałam do ręki, a robił go ten sam wet, co uważa, że to bakteria :evil: Nie wiem już w co wierzyć?! Powiem, że kotek wcześniej dostawał serię zastrzyków, ale niestety bez rezultatu.
W końcu niedawno jeden wet sam zaproponował, że warto byłoby zrobić wymaz i upewnić się, czy to rzeczywiście bakteria oraz zajrzeć do noska za pomocą specjalnego urządzenia (w tej chwili nie pamiętam, jak to badanie się fachowo nazywa :oops: ). Problem jest jedynie w tym, że to urządzenie dopiero za dwa tygodznie miało dotrzeć do ich kliniki :roll:
Zgodziłam się na te 2 badania, ale teraz się znowu coś przyplątało... a mianowicie dzieje się coś z ogonkiem maluszka. Jakiś czas temu miał podobny problem, ale po jakimś czasie mu to przeszło. Wet stwierdził, że to łojotok i że często kocury tak mają! Teraz znowu dolegliwość powróciła, ale ze zdwojoną siłą! Wygląda to tak... bardzo wypada mu sieść na ogonku (obecnie ma prawie cały ogonek łysy). Skórka w tych łysych miejscach jest faktycznie tłusta i ma bardzo dużo takich jakby wągrów, które jak się wydusi to wychodzą. Nie wiem, co się dzieje? Ostatnim razem nie miał tego tak mocno. Do tego jeszcze wczoraj zauważyłam i wyczułam, że w jednym takim łysym miejscu na ogonku ma jakby gulkę... widzę, że boli go chyba to miejsce, bo nie bardzo daje sobie je dotykać! Ta gulka wygląda trochę jak taki bolący pryszcz, który obiera się pod skórą... żeby tylko nie zrobił mu się jakiś wrzód :( Kompletnie nie wiem, co robić? Planuję wybrać się z kotkiem do weterynarza, ale, co oni pomogą, poradzą? Jakie zrobić ewentualnie badania, żeby sprawdzić, co się z moim koteczkiem dzieje :?: Strasznie mnie zmartwił ten ogonek!!! :( Może wiecie, jaka to może być przyczyna? Powiem, że Gucio nie należy do kotków, które są przy kości. Waży ok 4 kilo, ale wygląda raczej na chudego (jest taki od samego początku). Każdy kto do nas przyjdzie mówi, jaki ten Wasz kot jest chudy, wychudzony, wszyscy się dziwią, że on ma już 4 lata - myślą, że jest o wiele młodszy itp... przykro słyszeć takie komentarze, bo brzmi to tak, jakbyśmy naszego kociaczka głodzili, a przecież tak nie jest! Wprawdzie Maluszek ma dosyć długie nogi, może dlatego tak wygląda? Jest w ogóle drobniutki, ale śliczny i strasznie kochany! Jak się patrzy na niego z boczku to ładnie wygląda, natomiast jak się spojrzy na niego z góry to wygląda trochę jak taka glizdeczka :( Wet znowu powiedział, "co Wy chcecie od tego kota? Dobrze wygląda, lepiej, że jest szczupły... większość domowych kotów jest zatłuszczonych". No i co ja mam zrobić? Co Wy o tym wszystkim myślicie? Tak się boję i martwię o moje kochane maleństwo :( Proszę pomóżcie...
Aha, zapomniałam napisać, co Gucio jada. Otóż kupujemy mu tylko Shebę (ta ostatnio się mu już przejadła), Animondę, Eukanubę itp... za nic Gucio nie chce nawet spróbować żadnego mięska [próbowaliśmy już z gotowanym, sparzonym, a nawet trochę smarzonym - tak do smaku, ale niestety nic, nawet jak leży świeże mięso (mimo, że ja jestem wege, ale niestety reszta rodziny jada mięso) to Gucio w ogóle nie jest zainteresowany, a jak przez przypadek na nie trafi, to z wręcz z obrzydzeniem się od niego odwraca :roll: Ryb też nie chce jeść...]
Proszę pomóżcie! Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale chciałam przedstawić całą sprawę, jak wygląda...

Z niecierpliwością czekam na rady. Serdecznie pozdrawiam Was i Wasze kiciusie :wink:

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 18:19
przez Myszka.xww
Witaj. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, to przewlekły koci katar (łzawiące oczko i wydzielina z noska) ale łapy se uciąć nie dam. Równie dobrze może być gronkowiec. Do tego potrzebny jest wymaz z noska.

Co do ogonka - gdyby nie te "wągry" pomyślałabym o grzybycy. Z drugiej strony ten gronkowiec w nosku. Albo wahania hormonów :roll: ... Tak czy inaczej, trzeba zrobić badanie zeskrobin. Poszukaj tu na forum wątku "weci polecani", tam znajdziesz namiar na dobrego weta w swoim mieście. Czasem warto pojechać z kociem gdzieś dalej i nawet zapłacić ciut więcej za badania, by wyleczyć kocia.


A' propos kastracji - polecam. Kocio się męczy w trakcie okresu godowego okolicznych kotek.

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 18:20
przez Dominka
Witam,
Czy byłaś tylko u jednego weta? Bo z Twojego opisu wyłaniają się tylko wypowiedzie tylko tego pana od bakterii - chyba, że czegoś nie doczytałam :oops: :?:
Ja na Twoim miejscu skonsultowałabym się z innym wetem. 4 kg - dobrze. Nie chciej żeby kot był grubszy, gdyż z tym wiążą się inne przypadłości zdrowotne.
Nie wiem jaka choroba męczy twego kociaka. Mój Czarny jak go wzielismy z ulicy miał tak zapachany nos i kichał samą zieleniną, ale po seri antybiotykowej przeszło mu. Byż może, że jest to pewien rodzaj alergii? Ale to powinien stwierdzić wet.
Życzę powodzenia. :)

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 18:21
przez RyuChanek i Betix
Przedewszystkim serdecznie cie witam. :D Niestety wiele ci nie pomogę ale z pewno wkrótce odezwą sie kociarze z twoich okolic i polecą dobrego weta. Niestety z tymi przegrodami w nosku tak może byc, mogła do tego dołączyć sie bakteria, chyba chlamydioza jest taka uciążliwa-tu najważniejsze żeby zrobić ten wymaz.
Łojotok u kotków rzeczywiście jest spotykany, wrzuć na górę w wyszukiwarkę 'łojotok" a na pewno znajdziesz podobne wątki.
Dobrze że zaopiekowałaś się tym biedniutkim kotkiem bo co on by bez ciebie zrobił. Życzymy mu zdrówka i wiele radosnych chwil. Pisz często i może jakieś fotki wkrótce wrzucisz?

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 18:29
przez RyuChanek i Betix
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=11225&start=0&postdays=0&postorder=asc&highlight=ojotok Może tu cos znajdziesz. Z tego ogonka najlepiej wziąść zeskrobiny :?

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 19:42
przez Deli
A z tym ogonem to nie jest przypadkiem ten przypadek tłustego ogona kocurów? To zdarza się u niekastrowanych kocurów, po kastracji powinno mu przejść. Szkoda, że go nie myłaś (samego ogona) i doszło aż do wyłysienia. Zajrzyj może tutaj, nie tylko Ty masz takie problemy.

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 19:53
przez Kate23
Bardzo dziękuję Wam za zainteresowanie moim kiciusiem i szybkie odpowiedzi!
No więc, byłam u kilku wetów... z moimi zwierzakami zwykle chodzę na Stryjską w Gdyni (tam chyba najlepsze mają wyposażenie). Jeszcze do niedawna chodziłam do dr Chramęgi (zauważyłam jednak, że ten sobie coraz bardziej wszystko "olewa" - takie przynajmniej odnoszę wrażenie), ale kotka widziało kilku wetów...
Byłam również u dr Kończaka w Rumi (ten jednak też wszystko robi na oko). Nie wiem czemu, ale u nas wielu weterynarzy bardzo niechętnie robi jakiekolwiek badania (a jak już się samemu zasugeruje to są wielce oburzeni) :( Dopiero dr Debis zaproponował zbadać dokłanie kotka, o czym wspomniałam w moim pierwszym poście... powiedział, że warto przecież sprawdzić i upewnić się, co dolega zwierzakowi, więc jednak wybiorę się chyba do niego. Również zapytam się o te zeskrobiny z ogonka. Najbardziej zmartwiła mnie ta gulka, która mu się zrobiła (mam nadzieję, że to nic poważnego?) :(

Co do kastracji, to cały czas się zastanawiam :conf: Najbardziej obawiam się narkozy, jak Maluszek ją zniesie. Nie wybaczyłabym sobie nigdy, gdyby coś mu się stało! Gucio wprawdzie jest tylko domowym kotkiem, niewychodzącym na dwór (chyba, że ze mną na smyczy po ogródku), więc styczność z innymi kotami ma tylko przez okno... ale słyszałam i czytałam wielokrotnie, że zdrowiej dla zwierząt jest je kastrować/sterylizować. Na szczęście nasze i naszego domu Gucio nie znaczy sobie terytorium (oczywiście w sposób typowy dla kocurków) :lol: Czasami tylko nasika psu do budki (czyt. na posłanie), przez co musimy go trochę pilnować, ale to już inna historia...

Deli: Ja co jakiś czas Małego kąpię :wink:

Gucio to czarno-biały kotek. Napewno wkrótce umieszczę jego zdjęcia :) Możecie być tego pewni :wink:

Dziękuję za miłe powitanie i serdecznie wszystkich pozdrawiam :wink:

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 20:00
przez zuza
Witaj :-)
Gdzies tu bylo o ogonie rozplodnika...
Co do kataru - to rzeczywiscie posiew. Wielu wetow nie lubi badan, niestety :evil:
Ale trzeba sie nauczyc z nimi dyskutowac, niestety, a czasem nawet sprzeciwic sie albo zazadac czegos... inaczej sie nie da po prostu :-(

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 20:22
przez Deli
Kate23 pisze:Co do kastracji, to cały czas się zastanawiam :conf: Najbardziej obawiam się narkozy, jak Maluszek ją zniesie. Nie wybaczyłabym sobie nigdy, gdyby coś mu się stało! Gucio wprawdzie jest tylko domowym kotkiem, niewychodzącym na dwór (chyba, że ze mną na smyczy po ogródku), więc styczność z innymi kotami ma tylko przez okno... ale słyszałam i czytałam wielokrotnie, że zdrowiej dla zwierząt jest je kastrować/sterylizować.


Jeśli rzeczywiście ma ogon rozpłodowca, to będzie to kolejny argument za kastracją.

Kate23 pisze:Deli: Ja co jakiś czas Małego kąpię :wink:


Ale sama kąpiel może nie dać w tym wypadku zbyt wiele - tu ktoś na forum pisał o myciu ogona pastą BHP albo specjalnym mydłem dla robotników do usuwania smaru.
A poza tym witaj na forum :-)

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 21:02
przez Kate23
Dzięki :wink: Jeszcze dzisiaj wyszoruję mu ten ogon tak jak radzicie... już oczywiście przestudiowałam tematy, które mi poleciliście :wink: Zobaczę, co z tego wszystkiego wyniknie.

Jeszcze raz dzięki :)

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 21:08
przez Evelyne
Witaj :D :D :D

Niestety nie mogę Ci nic poradzić bo nie mam doświadczenia na tym polu, ale serdecznie Cię witam i trzymam kciuki za zdrowie maluszka!

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 22:10
przez mysikluliczek
Kate23, witamy serdecznie!
Niestety, tak jak Zuza napisała - trzeba się nauczyć być asertywnym. Nawet nie sugerować - po prostu żądać. Płacę to wymagam. Do diaska, w końcu od tego oni tam są! Wiem, łatwo się pisze :wink:
U kocurków kastracja nie jest bardzo skomplikowanym zabiegiem, mam nadzieję, że się jeszcze zdecydujesz. Można chyba wcześniej sprawdzić, jaka jest reakcja na narkozę?
Czekam na zdjęcia 8)

PostNapisane: Sob kwi 17, 2004 22:13
przez Kid
Kate, a czym kąpiesz kotka? Może on ma jakieś uczulenie na szampon, albo wodę? Czy to łysienie pojawiło sie przed pierwszą kąpielą czy po niej?

PostNapisane: Nie kwi 18, 2004 6:33
przez Beata
Witaj na forum :D
Potwierdze tylko, to co przedmowcy - kastracja kocurka jest zabiegiem dosc prostym i zwykle na drugi dzien po kocurki juz nie pamietaja, ze cos im bylo :D

No i mam nadzieje, ze uda Ci sie trafic na weta, u ktorego juz zostaniesz, i ktory Wam pomoze :ok:

PostNapisane: Nie kwi 18, 2004 8:53
przez celesta
Co do ogona (klasyczne zaniedbanie tzw. ogona rozplodnika), to w zadnym razie nie rob nic sama. Wyglada na to, ze kocur ma juz zapalenie gruczolow lojowych, moze nawet wrzodziejace. Umycie ogona bedacego w takim stanie pasta BHP czy czymkolwiek innym o tak silnym dzialaniu to tak jakby potraktowanie rany detergentem - moze dojsc do tragedi. Najpierw trzeba wyleczyc stan zapalny antybiotykiem a moze nawet sterydem (w tym wypadku szybka reakcja wydaje sie byc jak najbardziej wskazana).
Na Twoim miejscu przede wszystkim jak najszybciej poszukalabym dobrego lekarza.