Napisałam do dziewczyny ogłaszającej kociaki, zaniepokojona, że to nie pierwszy ogłaszany miot i są to naprawdę małe, na oko z miesięczne stwory. Okazało się, że kotka - matka straciła dom z powodu choroby dotychczasowego opiekuna, pani nie może jej wziąć do siebie gdyż rezydent nie akceptuje innych zwierzaków, chciałaby ją wykastrować, ale
problemem jest przetrzymanie krótko przed i parę dni po zabiegu. Chwilowo kotka mieszka w stodole...
chodzi o Żory- chętnych i mogących pomóc proszę o PW, podam kontakt do p. Ani. Z góry dziękuję - także za wskazówki, do kogo się uśmiechać

pół żartem, pół serio zaproponowałam przetrzymanie u siebie w Warszawie przy braku innych możliwości, ale mam nadzieję, że kicia nie będzie musiała jechać i wracać przez pół Polski...