Sterylka metodą małego cięcia - PROSZĘ O POMOC

Witajcie!
W czwartek moja domowa kotka miała przeprowadzony zabieg sterylizacji metodą małego cięcia. Zdążyłam przeczytać kilka artykułów, wiem na jakiej zasadzie był przeprowadzany zabieg, ale nie wiem praktycznie nic co po nim. Do tej pory sterylizowałam bezdomniaczki, ale metodą tradycyjną i tu wiem co robić jeśli chodzi o opiekę "posterylkową". Kicia była robiona u innego weta, z bardzo dużą wiedzą, ale mało komunikatywnego niestety. Musiałam zadawać pytania, ale jak zwykle nie zapisałam sobie wszystkiego o co chciałam zapytać i połowy zapomniałam. Stąd moja prośba do Was o rozwianie moich wątpliwości. Wiem, że Wasza wiedza i doświadczenie są ogromne dlatego liczę na Waszą pomoc.
Kicia sam zabieg zniosła średnio. Do czwartkowego wieczoru była jeszcze zakręcona. W piątek o godz. 5 rano zaczęła szaleć z dużą intensywnością, później się uspokoiła. Zauważyłam, że jak kładła się spać zaczynała się trząść przez ok 2-3 minuty po czym zasypiała (gorączka?). Dzisiejszą noc spędziła na poduszce obok mnie lub na mojej piersi. Takie zachowanie zdarzało się może 2 lub 3 razy w ciągu całego jej życia, zawsze śpi "w nogach", nie bardzo lubi się przytulać. Dziś nie zauważyłam aby się trzęsła, ale jest bardzo ospała, nie przejawia chęci do zabawy, praktycznie cały dzień śpi. Ma apetyt, w kuwetce wszystko było. Pije mało wody, ale może przez to, że daję jej na razie tylko mokre + ciepłego Conva.
Jeśli chodzi o leki: dostałyśmy Clavaseptin 50mg 2 x dziennie przez 5 dni oraz Tolfedine 1 x dziennie przez 4 dni.
Co do rany - przemywam ją Rivanolem, ale nie wiem czy powinnam. Kicia nie nosi kaftanika, raną czasem się interesuje, próbuje lizać. Jak tylko ją na tym przyłapię odwracam jej uwagę jakąś zabawką, inaczej znowu powróci do lizania. Może panikuję, ale wydaje mi się, że ranka wygląda tak sobie. W zasadzie to nie wiem jak powinna wyglądać. Zrobiłam zdjęcie, byłabym wdzięczna gdybyście ją ocenili (zdjęcie w pozycji leżącego na boku kota, inaczej się nie da w pojedynkę - ona jest niełapalna i potrafi dotkliwie ugryźć).

Wiem, że powinnam zadzwonić do weta w razie wątpliwości, ale gabinet jest już nieczynny, jutro również. Do tego mam do niego jakieś 40 km (mieszkam na wsi i aby dostać się do w miarę dobrze wyposażonego i dobrego weta trzeba się trochę najeździć
).
Będę Wam bardzo wdzięczna za każdą sugestię lub radę.
W czwartek moja domowa kotka miała przeprowadzony zabieg sterylizacji metodą małego cięcia. Zdążyłam przeczytać kilka artykułów, wiem na jakiej zasadzie był przeprowadzany zabieg, ale nie wiem praktycznie nic co po nim. Do tej pory sterylizowałam bezdomniaczki, ale metodą tradycyjną i tu wiem co robić jeśli chodzi o opiekę "posterylkową". Kicia była robiona u innego weta, z bardzo dużą wiedzą, ale mało komunikatywnego niestety. Musiałam zadawać pytania, ale jak zwykle nie zapisałam sobie wszystkiego o co chciałam zapytać i połowy zapomniałam. Stąd moja prośba do Was o rozwianie moich wątpliwości. Wiem, że Wasza wiedza i doświadczenie są ogromne dlatego liczę na Waszą pomoc.
Kicia sam zabieg zniosła średnio. Do czwartkowego wieczoru była jeszcze zakręcona. W piątek o godz. 5 rano zaczęła szaleć z dużą intensywnością, później się uspokoiła. Zauważyłam, że jak kładła się spać zaczynała się trząść przez ok 2-3 minuty po czym zasypiała (gorączka?). Dzisiejszą noc spędziła na poduszce obok mnie lub na mojej piersi. Takie zachowanie zdarzało się może 2 lub 3 razy w ciągu całego jej życia, zawsze śpi "w nogach", nie bardzo lubi się przytulać. Dziś nie zauważyłam aby się trzęsła, ale jest bardzo ospała, nie przejawia chęci do zabawy, praktycznie cały dzień śpi. Ma apetyt, w kuwetce wszystko było. Pije mało wody, ale może przez to, że daję jej na razie tylko mokre + ciepłego Conva.
Jeśli chodzi o leki: dostałyśmy Clavaseptin 50mg 2 x dziennie przez 5 dni oraz Tolfedine 1 x dziennie przez 4 dni.
Co do rany - przemywam ją Rivanolem, ale nie wiem czy powinnam. Kicia nie nosi kaftanika, raną czasem się interesuje, próbuje lizać. Jak tylko ją na tym przyłapię odwracam jej uwagę jakąś zabawką, inaczej znowu powróci do lizania. Może panikuję, ale wydaje mi się, że ranka wygląda tak sobie. W zasadzie to nie wiem jak powinna wyglądać. Zrobiłam zdjęcie, byłabym wdzięczna gdybyście ją ocenili (zdjęcie w pozycji leżącego na boku kota, inaczej się nie da w pojedynkę - ona jest niełapalna i potrafi dotkliwie ugryźć).

Wiem, że powinnam zadzwonić do weta w razie wątpliwości, ale gabinet jest już nieczynny, jutro również. Do tego mam do niego jakieś 40 km (mieszkam na wsi i aby dostać się do w miarę dobrze wyposażonego i dobrego weta trzeba się trochę najeździć

Będę Wam bardzo wdzięczna za każdą sugestię lub radę.