Strona 1 z 2
Na jak długo kot może zostać sam w domu?

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:06
przez Astana
No właśnie, zbliża się długi weekend, trafił się fajny wyjazd i nie bardzo wiem co robić. Kicia została by sama w domu na dwie i pół doby. Je wyłącznie suchy pokarm do którego ma stały dostęp a mimo to się nie przejada, wię można jej po prostu nasypać tego odpowiednią ilość. Nie wiem jak zareaguje na nie sprzątaną kuwetę, ale najwyżej załatwi się gdzie indziej, jakoś to przeżyjemy. Czy mogę zostawić zdrowego kota na tak długo? Alternatywą jest zawiezienie jej do mojego taty, ale to w sumie dwie godziny drogi, no i straszny stres dla kici. Przenoska kojarzy jej się z wetem i na sam jej widok biedna cała się trzęsie, w dodatku obcy dom i za trzy dni podróż powrotna. Poradźcie mi proszę co robić, bo jak na razie skłaniam się ku temu, żeby po prostu zostać w domu.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:09
przez MariaD
A nie znajdzie się ktoś, kto zajrzy podczas Twojej nieobecności do kotka? Wystarczy na godzinkę, zobaczyć, czy ma wodę i jedzenie, sprzątnąć kuwetkę, pogadac do kota? Dwie i pół doby to ciut za długo, bałabym się, że np. wyleje wode i zostanie bez picia.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:10
przez Beata
Jednemu kotu bedzie smutno przez tak dlugo, ale ja kiedys tak zostawilam i nie bylo problemu. 2 i pol doby czyli 2 noce?
Generalnie jak zdrowe to moje (ale przynajmniej 2 sztuki

) zdarzalo mi sie zostawiac same na 3 noce. Duuuuzo jedzonka i wody, wyczyszczona kuweta i swiezy zwirek + kuweta dodatkowa i juz

. I tylko raz gdzies w kuchni znalazlam jakis bobek, to pewnie raczej dlatego ze do futra sie przykleil.
No i zawsze zostawialam zapalona lampke i radio nastawione na czas "zwyklego" powrotu do domu czyli ok. 19, na 2 godzinki ludzkiego gadania

.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:11
przez Kaska
Astana - my nie wyjezdżamy na długi weekend, mozemy podjechac, podsypać zarcia i wygłaskać
Tak naszymi kotami opiekuje sie rodzina jak wyjezdżamy, bo Balbina żle znosi wszelkie podróze i zmiane miejsca.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:34
przez Kocurro
Zostawiałam swoje koty na dwie doby. Suche jedzenie i duża ilość kuwet i zabawek załatwiały sprawę. Zaduszek, który się zastaje po powrocie powoduje, że w miarę możliwości staram się wrobić kogoś w odwiedziny kotów i przewietrzenie.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:36
przez Lili
lili zostaje sama prawie co tydzien na weekend (tylko taki zwykly) albo od soboty rano do niedzieli popoludniu albo od pietku popoludniu do niedzieli popoludniu. zostawiamy jej duuuuzo picia, sduzo jedzenia, i nic jej sie nie dzieje, jesli jedziemy na dluzej ktos z rodziny przyjezdza raz dziennie na chwile, wymienic jej wode, nakarmic i ew. wyczyscic kuwete

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 20:38
przez Evelyne
Ja niestety nic nie poradzę bo nie mam zupełnie doświadczeń na tym polu. Gdy zostawiłam Jamesa pod opieką zaufanej przyjaciółki Lubego, to płakałam pół nocy z tęsknoty. Mieliśmy tak dobrze, że oboje nie pracowaliśmy w określonych godzinach i byliśmy NON STOP z maluchem gdzieś do 6 miesiąca-dzień w dzień. Jak wychodziliśmy to gdzieś do znajomych, na koncert czy do sklepu to na 2-3 h max. I wtedy już nagle w połowie drogi... "Jamesiiiiiiiiiiiiiik"

)) Tak jesteśmy do niego przywiązani że wolimy rezygnować z wyjazdów ;D

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 21:22
przez Astana
Kaska, dziękuję bardzo, ale to już nawet nie chodzi o ten jeden raz, takie sytuacje będą się przecież powtarzać niestety... Wyjazd ma nam się jutro skrystalizować , gdyby kicia miała zostać sama na dłużej niź jedną noc to zastukam do Ciebie na prv, dobrze? A swoją drogą to super pomysł z tym radiem! Mieszkanie jest dość duże, wodę zostawię w kilku różnych miejscach na wypadek, jakby w jednym wylała, tylko co ja będę miała z tego wyjazdu jaki tak ciągle będę myśleć czy jej się krzywda nie dzieje...

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 22:29
przez Małgosia
Mojego Montego najdłużej zostawiałam na dwa dni

Ten sam schemat : dużo jedzonka no i przede wszystkim picia. Z kuwetą jakoś nie marudził i pomimo że nie mógł mieć wysprzątane załatwiał się tylko tam. Fakt że pierwszy raz jak go zostawiłam cały czas myślałam jak sobie radzi

Ale to wszystko kwestia przyzwyczajenia


Napisane:
Czw kwi 15, 2004 22:39
przez zuzanka
Hmm, ja ostatnio miałm podobną sytuacje. I mimo, ze przyjaciele wyrazili chęć poznania kici wiec mogłam ja zabrać, to nie miałam sumienia narażac jej na kilkugodzinną podróz i poznawanie nowego miejsca. Niezbyt rozsadne wydawało mi się tez zawozenie jej do znajomych tu na miejscu. Ale dwie moje przyjaciółki zgodziły się zaglądac rano i wieczorem na zmianę ( 3 dni) . A i tak przyznam, ze cały czas stresowałm się czy Nitka tęskni, dzwoniłam do dziewczyn i mimo, że miałam okazję zostac jeszcze jeden dzień to wolałam wrócić . Ciesze się, że mam oddane przyjaciółki ale wakacje planujemy spędzać tak aby zawsze ktos był w domu. A Nitka przez ten czas jeśc jadła, siusiać siusiała ale pogłaskac się nie dała nikomu, a po powrocie obraziła się na nas na kilka godzin, ale rano juz przyszła się przytulac

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 22:40
przez Wojtek
O rekordzie w tej dziedzinie pisała kiedyś Kasia D. (chyba Ona)
Ktoś wyjeżdżał na miesiąc do USA. Nie znalazł nikogo do opieki nad kotem.
Wysypał więc w kuchni duży wór chrupek.
Do wanny (zatkanej) wsypał mnóstwo żwirku.
Nad umywalką i zlewozmywakiem odkręcił lekko krany i pojechał.
Kot przeżył i chyba nawet przytył.
Kasiu, popraw mnie jeśli coś pokręciłem.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 22:41
przez Wojtek
Aha.
Ja zostawiam swoje kicie nawet na 4 dni. Pod opieką sąsiadów.

Napisane:
Czw kwi 15, 2004 22:53
przez PumaIM
Cipiórzasta została sama od soboty po południu do poniedziałku do południa - wyjechaliśmy na Święta do teściów. Miała dwie michy chrupek, trzecią z całą puszeczką Troveta. Miskę z wodą przykleiłam taśmą klejącą do nogi od stolika już jakiś czas temu, bo zdarzyło się kiedyś, że przewróciła ją i parę godzin siedziała bez picia

Więc jedna miska jest przyklejona na mur, a drugą wstawiam w nią. Jak wróciliśmy, kociasta była stęskniona i podwójnie miziasta, ale poza tym nic z nią się złego nie zdarzyło. Mokre wylizała, suchego zjadła po pół każdej miski, wody zostało z 1/3 miski. Tylko podłoga była zasłana bobkami i trzeba było od proga najpierw to pozbierać.
Zdecydowałam się na coś takiego, bo kuracja właściwie dobiegła końca na tym etapie. A kota i tak większość dnia spędza sama, chyba śpi wtedy... Resztę poniedziałku miała na odrobienie zaległości w pieszczochaniu


Napisane:
Pt kwi 16, 2004 8:10
przez Agi
Wojtek pisze:O rekordzie w tej dziedzinie pisała kiedyś Kasia D. (chyba Ona)
Ktoś wyjeżdżał na miesiąc do USA. Nie znalazł nikogo do opieki nad kotem.
Wysypał więc w kuchni duży wór chrupek.
Do wanny (zatkanej) wsypał mnóstwo żwirku.
Nad umywalką i zlewozmywakiem odkręcił lekko krany i pojechał.
Kot przeżył i chyba nawet przytył.
Kasiu, popraw mnie jeśli coś pokręciłem.
Zwlaszcza te krany, przeciez u nas jest tak porabane cisnienie ze ta woda to by przestala leciec juz nastepnego dnia


Napisane:
Pt kwi 16, 2004 8:24
przez Ada
Jak myslicie.. bo mi sie wydaje, ze lepiej jest kota zapakowac w transporter i pojechac z nim na weekend, niz zostawiac samego w domeczku.. ja nie martwiłabym sie o jedzenie i picie, ale o to ,ze kotek sie bedzie nudził .. pracuje 10 godzin dziennie i jeszcze w weekend samego zostawiam.... okropnosc

to nie dla mnie..
ale jezeli ktos nie mam wyjscia, to mysle, ze kot moze spokojnie (najlepiej w kocim towarzystwie) przeczekac kilka dni ...