Strona 1 z 1

Sny o kotach :)

PostNapisane: Nie maja 13, 2012 15:50
przez marzena81
Pewnie już pojawił się na forum taki temat... ale i tak zapraszam do pisania czy pojawiają się w Waszych snach Wasze lub inne koty :ok: Bardzo mnie to ciekawi :)

Koty śnią mi się bardzo często. Oto przykłady, które pamiętam: :)

- kiedyś śniło mi się, że jestem wojownikiem :D Coś w rodzaju ninji (nindży czy jak to napisać ;) ). Miałam pomocnika - kota. Świetnie władał mieczem, skakał wysoko w powietrze, jak to ninja, prawie latał. Śniło mi się, że ktoś nas gonił i wyczuwałam, że jest niebezpiecznie i ... obudziłam się. (teraz myslę, że ten koci ninja to jakby mój zaginiony Miciek... taki przyjaciel na zawsze...)

- kiedy w marcu tego roku miałam pochować gdzieś zmarłego kocura Śnieżka zastanawiałam się czy pochować go na polach, czy na działce rodziców. Dzień przed pochówkiem przyśnił mi się mój ukochany zaginiony Miciek i w śnie kręcił się właśnie na naszej działce, koło miejsca gdzie chowałyśmy z mamą gołębie. Odebrałam to tak, że wskazywał mi miejsce gdzie pochować Śnieżka.

- po pochowaniu Śnieżka śnił mi się... Śnieżek. Zmienił się nagle w moją koteczkę Lanę. Odebrałam to z kolei tak, że mam tą kotką opiekować się i zostawić ją przy sobie... bo zastanawiałam się nad oddaniem jej, ale kotka zostanie ze mną :)

- pamiętam też sen gdzie śniła mi się łapka kotka. Biało - czarna łapka, nic więcej nie było widać, i że ją głaskałam. Pomimo tego, że Laneczka jest biało - czarna, jak mój zaginiony Miciek, wiedziałam po obudzeniu się, że to mój Miciek. Kiedy mam wątpliwości czy jeszcze odnajdę zaginionego Mićka przypominają mi się te sny i wiem, że gdzieś jest i żyje. Bo komunikuje się ze mną.

- najdziwniejszy sen: byłam panem (!) jakieś dworu, na którym było bardzo dużo kotów, ale większość z nich była okaleczona, np. miała pogryzione, poranione uszy. Ścigałam jakiegoś kota, który robił im krzywdę i terroryzował dwór. Był ukryty w szufladzie i musiałam uważać przy otwieraniu :D I w ogóle po niemiecku chyba w tym śnie mówiłam... a właściwie krzyczałam na służbę :D a ja do tej pory chyba ze sto razy przypadków niemieckich się uczyłam i dalej nie umiem ;) :D

A Wy? Jakie macie sny? Też śniecie o kotkach? :)
Może pojawia się w waszych snach inny motyw?
Zapraszam :)

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Nie maja 13, 2012 17:54
przez andua
marzena81 pisze:- pamiętam też sen gdzie śniła mi się łapka kotka. Biało - czarna łapka, nic więcej nie było widać, i że ją głaskałam. Pomimo tego, że Laneczka jest biało - czarna, jak mój zaginiony Miciek, wiedziałam po obudzeniu się, że to mój Miciek. Kiedy mam wątpliwości czy jeszcze odnajdę zaginionego Mićka przypominają mi się te sny i wiem, że gdzieś jest i żyje. Bo komunikuje się ze mną.


Wg moich przekonań (kotki mają duszę) może się z Tobą komunikować po śmierci fizycznej. A jeśli prawdą jest, że zwierzęta mogą powracać w innych wcieleniach, to może się z Tobą komunikować tak czy siak.

Mnie śnią się moje koty rzeczywiste, które odeszły, że żyją/wróciły. To raczej z powodu trudności z pogodzeniem się z ich śmiercią.
Śnią mi się również jako ostrzeżenie, albo z informacja, że są chore, czego jeszcze nie widać gołym okiem. Kiedyś po śnie, że mój Bastuś jest w złym stanie, pospiesznie udałam się do weta na badania, a wet mnie wyśmiał. Wyniki jednak pokazały, że jest chory i mogłam zareagować leczeniem, zanim wystąpiły objawy.
Kiedyś śnił mi się perliczko-bażant z odgryzioną głową przez mojego Bastusia, a za kilka dni znalazłam Go realnie martwego dokładnie w miejscu, gdzie we śnie leżał martwy ptak. W realu sąsiedztwo otruło mojego kota, które polowało na bażanty i hodowało perliczki. Nie umiałam na czas odczytać tego snu.
W przeszłości często miałam sny, że koty uciekają mi i nie mogę nad tym zapanować. Ale to wynikało z moich lęków o nie.
Niedawno miałam sen, że Bastuś jest ze mną i ma się dobrze. Patrzyłam na niego i mówiłam, że tym razem mam wrażenie, że jest realny, a nie wyłącznie marzeniem.

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Nie maja 13, 2012 18:38
przez marzena81
andua pisze:
marzena81 pisze:- pamiętam też sen gdzie śniła mi się łapka kotka. Biało - czarna łapka, nic więcej nie było widać, i że ją głaskałam. Pomimo tego, że Laneczka jest biało - czarna, jak mój zaginiony Miciek, wiedziałam po obudzeniu się, że to mój Miciek. Kiedy mam wątpliwości czy jeszcze odnajdę zaginionego Mićka przypominają mi się te sny i wiem, że gdzieś jest i żyje. Bo komunikuje się ze mną.


Wg moich przekonań (kotki mają duszę) może się z Tobą komunikować po śmierci fizycznej. A jeśli prawdą jest, że zwierzęta mogą powracać w innych wcieleniach, to może się z Tobą komunikować tak czy siak.

Mnie śnią się moje koty rzeczywiste, które odeszły, że żyją/wróciły. To raczej z powodu trudności z pogodzeniem się z ich śmiercią.
Śnią mi się również jako ostrzeżenie, albo z informacja, że są chore, czego jeszcze nie widać gołym okiem. Kiedyś po śnie, że mój Bastuś jest w złym stanie, pospiesznie udałam się do weta na badania, a wet mnie wyśmiał. Wyniki jednak pokazały, że jest chory i mogłam zareagować leczeniem, zanim wystąpiły objawy.
Kiedyś śnił mi się perliczko-bażant z odgryzioną głową przez mojego Bastusia, a za kilka dni znalazłam Go realnie martwego dokładnie w miejscu, gdzie we śnie leżał martwy ptak. W realu sąsiedztwo otruło mojego kota, które polowało na bażanty i hodowało perliczki. Nie umiałam na czas odczytać tego snu.
W przeszłości często miałam sny, że koty uciekają mi i nie mogę nad tym zapanować. Ale to wynikało z moich lęków o nie.
Niedawno miałam sen, że Bastuś jest ze mną i ma się dobrze. Patrzyłam na niego i mówiłam, że tym razem mam wrażenie, że jest realny, a nie wyłącznie marzeniem.


Smutno mi się zrobiło jak przeczytałam o Twoich snach... To piękne, że śni Ci się Bastuś... Również wierzę w to, że zwierzęta mają duszę i że nawet jeśli są oddalone czy odeszły z tego świata to porozumiewamy się z nimi...
Przykro mi z powodu Bastusia... Nie chciałam, żeby komuś zrobiło się przykro wchodząc na ten wątek. Jeśli przywołałam nim przykre wspomnienia - wybacz.
Dziękuję za podzielenie się snami :)

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Nie maja 13, 2012 19:37
przez andua
marzena81 pisze:Smutno mi się zrobiło jak przeczytałam o Twoich snach... To piękne, że śni Ci się Bastuś... Również wierzę w to, że zwierzęta mają duszę i że nawet jeśli są oddalone czy odeszły z tego świata to porozumiewamy się z nimi...
Przykro mi z powodu Bastusia... Nie chciałam, żeby komuś zrobiło się przykro wchodząc na ten wątek. Jeśli przywołałam nim przykre wspomnienia - wybacz.
Dziękuję za podzielenie się snami :)


To ja nie zamierzałam brzmieć smutno, ale widocznie dużo tego smutku jest we mnie z powodu kotów, skoro uzewnętrzniam go nieświadomie. Twój wątek nie sprawił mi przykrości z powodu moich wspomnień, bo nie ma dnia bez wspomnień, bólu, tęsknoty.
Przykro mi z powodu zaginięcia Mićka. Gdybym nie zobaczyła ciała Bastusia na własne oczy, bym zapewne oszalała z powodu niewiedzy, co się z nim dzieje i nigdy nie przestałabym na niego czekać i szukać go.
A wracając do snów, to interesują mnie zarówno te z kotami, jak i wszelkie inne. Chciałabym mieć prywatnego tłumacza snów ;)

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Nie maja 13, 2012 20:04
przez marzena81
andua pisze:
marzena81 pisze:Smutno mi się zrobiło jak przeczytałam o Twoich snach... To piękne, że śni Ci się Bastuś... Również wierzę w to, że zwierzęta mają duszę i że nawet jeśli są oddalone czy odeszły z tego świata to porozumiewamy się z nimi...
Przykro mi z powodu Bastusia... Nie chciałam, żeby komuś zrobiło się przykro wchodząc na ten wątek. Jeśli przywołałam nim przykre wspomnienia - wybacz.
Dziękuję za podzielenie się snami :)


To ja nie zamierzałam brzmieć smutno, ale widocznie dużo tego smutku jest we mnie z powodu kotów, skoro uzewnętrzniam go nieświadomie. Twój wątek nie sprawił mi przykrości z powodu moich wspomnień, bo nie ma dnia bez wspomnień, bólu, tęsknoty.
Przykro mi z powodu zaginięcia Mićka. Gdybym nie zobaczyła ciała Bastusia na własne oczy, bym zapewne oszalała z powodu niewiedzy, co się z nim dzieje i nigdy nie przestałabym na niego czekać i szukać go.
A wracając do snów, to interesują mnie zarówno te z kotami, jak i wszelkie inne. Chciałabym mieć prywatnego tłumacza snów ;)


Tak, niewiedza jest straszna... Żebym chociaż wiedziała cokolwiek... a tu nic, nic nie wiadomo... Właśnie czekam na świeżą dostawę ogłoszeń i dalej będę oklejać miasto...
Oj jakby mi się przydał tłumacz snów, bo ja już mam fiksację na punkcie tych kocich snów :) Może powinnam iść do wróżbity i popytać kim byłam we wcześniejszym wcieleniu? Myślę, że to może mieć związek z tym, że koty to główni bohaterowie moich snów... :) Może mam coś do odrobienia w tym wcieleniu?
Pięknie to napisałaś... Że jest w Tobie dużo tego smutku i nieświadomie człowiek go uzewnętrznia... Czasem nie rozumiem ludzi, którzy szeroko się uśmiechają każdego dnia. Czy życie jest dla nich tak łaskawe? Czy sami siebie oszukują? Nie wiem... Smutek jest często obok... Nie sposób go ominąć...

Miłego wieczoru :)

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Pon maja 14, 2012 11:00
przez marzena81
No wpisywać kobity, wpisywać sny :)

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Pon maja 14, 2012 11:44
przez liszyca
Mi się śni Dawć - już kilkakrotnie, zawsze że wrócił i tak jakby od swojego stada albo jakiejś nowej rodziny, we śnie odbieram to tak, jakby odbił się gdzieś i pełnił tam samczą powinność, a teraz wpada, pokazuje co zdziałał i znowu odchodzi... Sama pewnie wywołuję te sny uporczywym myśleniem. Kiedyś miałam masakryczne sny o każdym z moich kotów, często sama je wtedy krzywdziłam, męczyłam, a potem płakałam nad nimi, albo też coś działo im się w wyniku zetknięcia z siatką, samochodem itd. Braciszek Dawcia, Bazyli, też wraca, z tym że jestem przekonana, że nie żyje, że ten sen to jakiś obrazek z przeszłości, patrzę na niego w śnie i wiem, że go nie ma.

Re: Sny o kotach :)

PostNapisane: Pon maja 14, 2012 20:02
przez marzena81
liszyca pisze:Mi się śni Dawć - już kilkakrotnie, zawsze że wrócił i tak jakby od swojego stada albo jakiejś nowej rodziny, we śnie odbieram to tak, jakby odbił się gdzieś i pełnił tam samczą powinność, a teraz wpada, pokazuje co zdziałał i znowu odchodzi... Sama pewnie wywołuję te sny uporczywym myśleniem. Kiedyś miałam masakryczne sny o każdym z moich kotów, często sama je wtedy krzywdziłam, męczyłam, a potem płakałam nad nimi, albo też coś działo im się w wyniku zetknięcia z siatką, samochodem itd. Braciszek Dawcia, Bazyli, też wraca, z tym że jestem przekonana, że nie żyje, że ten sen to jakiś obrazek z przeszłości, patrzę na niego w śnie i wiem, że go nie ma.


Kurcze, myślałam, ze to będzie pozytywny i szalony wątek, a tu wiele smuteczków się pojawia... :(
Tak, to może być to uporczywe myślenie... Przed snem staram się nie myśleć o moim Mićku, bo wiem, że przyśni mi się i kiedy się obudzę to jak zawsze będę płakać wiedząc, że to tylko sen i że nie ma go przy mnie...
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki, żeby w końcu nasze kocurki odnalazły się... Tak bardzo bym chciała... Czasem tak myślę jak to cudownie byłoby napisać w końcu na forum miau - "Miciek odnaleziony!"...