Heloł
jestem
strasznie zalatana jestem bo przez czas ratowania kotów zaniedbałam bardzo swój ukochany ogród
, co teraz w pocie czoła nadganiam-a jest co-po dwóch sezonach gdzie ja osobiście nie kiwnęłam nawet palcem wiele rzeczy jest do zrobienia "po mojemu"-bo jak wiadomo-"każdy kto by nie zrobił i tak nie zrobi tak dobrze jak ja "
-niestety taką mam wadę że jestem Zosia-samosia i wszystko muszę siama, bo wtedy jest naj naj
sama tę wadę dotkliwie odczuwam-zwłaszcza gdy wieczorami pęka z bólu kręgosłup - ale za to jaka satysfakcja, że danego dnia wykonałam kawał dobrej, nikomu do niczego nie potrzebnej , roboty
Muffiś od dawna hasa po sosnach,-od czasu do czasu-raz na kilka, kilkanaście dni, przybiega do nas i daje się pogłaskać po nosiu
.-nie bierzemy go na ręce a tylko minimalnie głaskniemy, chociaż serce boli i chętnie bym go wytuliła i wytarmosiła jak kiedyś...
Ale musi być samodzielny-TŻ i tak nie może wyjść z podziwu że wraca i nas pamięta.
Ostatnio przybiegł z drugą wiewiórą-może to jego dziewczyna..
"dziewczyna" na nasz widok uciekła w górę drzewa a Muffs przeciwnie-do reki, ale tylko na sekundę bo oboje koty trzymaliśmy na rekach więc jak najszybciej odeszliśmy.
Co noc sypiemy wiewiórom do karminków porcje orzechów, marchewek i jabłek i o świecie, zanim koty wyjdą na ogród, już jest wszystko zjedzone a Muffsy mają sjestę.
Generalnie jest tyle ptaków i wiewiórek że nasze koty nawet nie wstają-już wiedzą że i tak to dla nich temat nie do ogarnięcia
Co najwyżej ćmy, o to, to owszem-nisko lata i daje się złapać, więc warto czasem pdnieść się i skonsumkować jakąś paćkę
-i tego im oczywiście nie bronimy
Rudzik o imieniu Toffik został po wyleczeniu , wykastrowaniu i zaczipowaniu odwieziony do swojego Domku i mamy z Anią obietnicę że będzie niewychodzący a nasz Domek Myszki (tej niewidomej) w razie czego ma temat pod kontrolą bo mieści się obok
Nasze tymczaski jak były tak są i wciąż się pasą
: Armani, Misio i Milek, oraz Maciuś i Cyganek-wciąż czekaja na domki ale nie mamy żadnej nadziei że pójdą w wakacje, a więc od września zmasujemy atak ogłoszeniowy.
Miałam ciekawą sytuację ze Skórkami
Skórki jak wiadomo, jako "nieoswajalne" mieszkają już od sierpnia w naszym śmietniku a mój TŻ jest ich Karmicielką
Otóż sąsiedzi którzy jesienią wprowadzili się na przeciwko, w ramach porządków wystawili na pobocze super wypasioną budę po psach.
( Buda ta jest do wzięcia-jest oczywiście używana, ale mega wypasiona i ocieplona- właśnie mam zamiar założyć jej osobny wątek z fotami aby znależć na nią chętnego )
w każdym razie, któregoś dnia usłyszałam sąsiada i poszłam zapytać "czy ta buda to do wzięcia" i wtedy wywiązała się rozmowa o Skórkach.
Już dawno zauważyliśmy że Skórki chetnie u sąsiadów przebywają ale obawiałam się co to za ludzie-czy lubią koty..
No i usłyszałam że;
"to ICH KOTY "
,
żę Państwo "też je karmią",
że "są bardzo urokliwe i dobrze wychowane"
,
nawet "czasem wchodzą do domu ale pogłaskać się nie dają"
i że "absolutnie nie przeszkadzają a przeciwnie-są bardzo mile widziane, lubiane przez rodzinę i gości-(bo takie nienachalne), mają na tarasie i przy garażu kilka swoich posłanek, i "pracują z Panem do póżnej nocy leżąc na dachu przy połaciowym oknie Pana pokoju" a także "pomagały zdawać córce maturę wylegując się na parapecie jej okna"
wniosek jest jeden - trzeba mieć szczęście w życiu, co
Coś się mi stało z imageschakiem więc musze dojść do tego co i wtedy będą foty na potwierdzenie powyższego
...a póki co zmykam do ogrodu bo mam multum przepięknych pachnących róż renesansowych do posadzenia