Strona 1 z 3

Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 7:50
przez gburiafuria
W piwnicy moich sąsiadów okociła się wolno żyjąca kotka. Jest dzikuską i choć dokarmiam na swoim tarasie okoliczne koty akurat ona i jej partner nigdy nie podchodzą, dopóki nie wejdę do mieszkania. Małe mają prawdopodobnie około 8 tygodni i niestety zaczęły już wyłazić z piwnicy przez okienko, prosto na ulicę. Boję się, że coś im się stanie i chcę je zabrać do siebie i znaleźć im domki. Sąsiedzi bez problemu się zgodzili - nie wiedzieli nawet, że kociaki są u nich, bo nie wchodzą do piwnicy. Mają tam tyle rzeczy, że nie da się wejść. Jedynym sposobem jest wyjęcie małych przez okienko - da się to zrobić, są na jakichś kartonach. Kotka jednak ich mocno pilnuje i musiałabym to zrobić pod jej nieobecność.
I teraz mam trzy pytania:
1. czy jeśli zabiorę małe pod nieobecność kotki, wyrządzę jej straszną krzywdę?
2. kiedy można wysterylizować tę kotkę?
3. czy jest jakieś inne, lepsze wyjście? (prócz złapania kotki z małymi)

Proszę o szybką odpowiedź, bo dzisiaj wieczorem chcę zrobić "łapankę".

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 8:02
przez najszczesliwsza
Jeśli mają 8 tygodni, to z powodzeniem możesz je zabrać, ale! Ale kotkę trzeba możliwie jak najszybciej wysterylizować, bo prawdopodobnie znów będzie miała małe w najbliższym czasie...

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 8:13
przez Erin
Spróbuj złapać i ciachnąć.
W tym wieku kociaki już same zaczynają jeść, więc jeśli wyłapiesz je wcześniej niż matkę, przeżyją.
Tylko łapanka mamusi koniecznie też :!:

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 8:51
przez gburiafuria
Dzięki!
Postaram się ją złapać, już dwa tutejsze koty udało mi się ciachnąć. A czy wiecie może, czy gmina ma jakieś obowiązki w stosunku do tych małych? Mogę je karmić i oczywiście zabiorę na pierwszą wizytę u weta, ale sama mam w domu psy i koty, do tego jeszcze pod opieką kilka wolno żyjących i prawdę mówiąc nie mam kasy, żeby te wszystkie maluchy ze swojej kieszeni zaszczepić. Boję się też, że jak zawiadomię gminę, to po prostu przyślą straż miejską i wywiozą małe na Paluch :(.
I jeszcze jedno - jak będę je oddawać od adopcji, chciałabym podpisać z każdym domkiem umowę o sterylizacji/kastracji kociaków i ewentualnym oddaniu mi ich, jeśli ktoś z jakichś przyczyn będzie chciał się któregoś pozbyć. Nie należę jednak do żadnej organizacji. Czy w takim wypadku może to być zwykła umowa cywilno-prawna? To dla mnie ważne, bo za te +/- pół roku mam zamiar faktycznie sprawdzić, czy nowi właściciele dopełnili obowiązku.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 9:00
przez Erin
Umowę możesz podpisać, skontaktuj się z alareipan, powinna mieć wzór.
I porób zdjęcia, dodaj do działu ADOPCJE, poogłaszaj na portalach ogłoszeniowych - z zaznaczeniem, że chcesz podpisać umowę.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 14:00
przez gburiafuria
A co mam kociakom przygotować w domu? Będą zamknięte w pokoju, chcę je umieścić w dużym kartonie z kocem i podkładami, żeby nie było problemu ze sprzątaniem. Do jedzenia ryżyk z kurczaczkiem czy to za wcześnie? Jogurt? Wiem, że mleko krowie nie, że jest takie specjalne dla kotków, ale czy coś jeszcze?
Już kompletnie nie pamiętam, jak to było z moim maluchem. Zresztą, był jeden, a tych jest chyba 5!

I jeszcze jedno - czy powinnam izolować je od innych zwierząt (koty i psy), czy wręcz odwrotnie?

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 14:35
przez klauduska
8 tyg to już duży kociak. nie potrzebuje i nie będzie siedział w kartonie w cieple, no chyba, że chory jakoś bardzo, albo w kiepskiej kondycji żywieniowej.
dobra karma dla kociąt to najważniejsze! jogurtu nie dawaj. po co? są mleka specjalne dla kotów i woda. surowego mięsa przemrożonego możesz też podawać i ugotowanego indyka.
najpierw izoluj, oczywiście. musisz zobaczyć czy w ogóle są zdrowe, żeby twoich kotów nie pozarażały.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 15:00
przez gburiafuria
Wiem, że dobra karma dla kociąt jest najważniejsza. Ale tak, jak już pisałam, to są dodatkowe zwierzęta w moim domu i po prostu nie stać mnie na to, żeby kupować im super drogą karmę, więc raczej będą żywić się kurczaczkiem i mlekiem.

A co ze szczepieniami?

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 15:32
przez dorcia44
mleko raczej zbędne ,mogą dostać sraki ,ale kurczak gotowany ok.sucha karma nawet Purina ,woda do picia .
Jeżeli dziczki to dobrze by było mieć jakąś klatkę (łatwiej się oswajają ,uczą itp),co by się nie rozlazły po kątach ,kąty też musza być dobrze zabezpieczone co by nie wlazł na amen.
I powodzenia :ok:

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 22:29
przez gburiafuria
Wszystko zabezpieczyłam w pokoju, w którym miały być kotki i czekałam tylko, aż moja druga połowa wróci z pracy. Ale oczywiście sprytna kocia mamusia musiała wywęszyć mój plan, bo strasznie zaczęła pilnować małych, nie oddala się od okienka.
Spróbujemy jutro, w końcu będzie musiała pójść po coś do jedzenia. Choć przyznam, że targają mną wyrzuty sumienia, że je tak zabiorę pod jej nieobecność. Będzie strasznie rozpaczać, ale może dzięki temu uda się ją złapać? Wymyśliliśmy też, że może usłyszy z naszego mieszkania maluchy i sama do nich wskoczy przez okno (mieszkamy na parterze), a wtedy ją zamkniemy. Czy to dobre rozwiązanie? Może udałoby się ją wtedy choć trochę oswoić i oczywiście ciachnąć, o ile można ciachnąć karmiącą kotkę.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Pt maja 11, 2012 23:21
przez AnielkaG
A czy wiecie może, czy gmina ma jakieś obowiązki w stosunku do tych małych?
Będzie strasznie rozpaczać, ale może dzięki temu uda się ją złapać? Wymyśliliśmy też, że może usłyszy z naszego mieszkania maluchy i sama do nich wskoczy przez okno (mieszkamy na parterze), a wtedy ją zamkniemy. Czy to dobre rozwiązanie? Może udałoby się ją wtedy choć trochę oswoić i oczywiście ciachnąć, o ile można ciachnąć karmiącą kotkę


a w jakiej gminie mieszkasz? i jak zamierzasz złapać dziką kotkę? w ręce? kocięta też? potrafisz to zrobić? jeśli nie to nawet nie próbuj- kotka przeniesie gdzieś małe po pierwszej nieudanej próbie, a jesli zabierzesz małe a matkę zostawisz to zrobisz jej straszną krzywdę, będzie rozpaczac i ich szukać i o ile nie wpadnie pod samochód to na pewno nie pozwoli się złapać, pomijam już możliwość zapalenia sutków i zajścia natychmiast w kolejną ciążę...
Z tego co piszesz wnioskuję że nie masz zadnego pojęcia o wolnozyjąch kotach. Mogę pomóc w łapance o ile nie mieszkasz na drugim końcu miasta, i to dopiero we wtorek.
jak zawiadomię gminę, to po prostu przyślą straż miejską i wywiozą małe na Paluch

ooo, przeceniasz stopień zainteresowania Gminy kociętami, jesli TY zadzwonisz do SM to kocięta pojadą na Paluch a kotki nikt nawet nie będzie próbował łapać

a skąd te małe? skoro w lutym pisałaś na innym wątku
koty wolno żyjące (i nikt ich nie truje ani do nich nie strzela, wszyscy w tej okolicy o nie dbają). Przy okazji sterylizacji my zamiar zrobić im badania na FIV i FeLV

a nawet od 3 miesięcy się nie dowiedziałaś czy Gmina finansuje sterylki? 8O

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Sob maja 12, 2012 11:21
przez gburiafuria
AnielkaG pisze:
A czy wiecie może, czy gmina ma jakieś obowiązki w stosunku do tych małych?
Będzie strasznie rozpaczać, ale może dzięki temu uda się ją złapać? Wymyśliliśmy też, że może usłyszy z naszego mieszkania maluchy i sama do nich wskoczy przez okno (mieszkamy na parterze), a wtedy ją zamkniemy. Czy to dobre rozwiązanie? Może udałoby się ją wtedy choć trochę oswoić i oczywiście ciachnąć, o ile można ciachnąć karmiącą kotkę


a w jakiej gminie mieszkasz? i jak zamierzasz złapać dziką kotkę? w ręce? kocięta też? potrafisz to zrobić? jeśli nie to nawet nie próbuj- kotka przeniesie gdzieś małe po pierwszej nieudanej próbie, a jesli zabierzesz małe a matkę zostawisz to zrobisz jej straszną krzywdę, będzie rozpaczac i ich szukać i o ile nie wpadnie pod samochód to na pewno nie pozwoli się złapać, pomijam już możliwość zapalenia sutków i zajścia natychmiast w kolejną ciążę...
Z tego co piszesz wnioskuję że nie masz zadnego pojęcia o wolnozyjąch kotach. Mogę pomóc w łapance o ile nie mieszkasz na drugim końcu miasta, i to dopiero we wtorek.
jak zawiadomię gminę, to po prostu przyślą straż miejską i wywiozą małe na Paluch

ooo, przeceniasz stopień zainteresowania Gminy kociętami, jesli TY zadzwonisz do SM to kocięta pojadą na Paluch a kotki nikt nawet nie będzie próbował łapać

a skąd te małe? skoro w lutym pisałaś na innym wątku
koty wolno żyjące (i nikt ich nie truje ani do nich nie strzela, wszyscy w tej okolicy o nie dbają). Przy okazji sterylizacji my zamiar zrobić im badania na FIV i FeLV

a nawet od 3 miesięcy się nie dowiedziałaś czy Gmina finansuje sterylki? 8O


Bardzo dziękuję Ci za pomoc, naprawdę poradzę sobie z łapaniem małych i ich matki bez Ciebie.
O kotach wolno żyjących mam całkiem niezłe pojęcie, wątek dotyczy małych - o których faktycznie wiem niewiele.
Małe są z brzucha mamy, to chyba oczywiste? Skoro masz tak wielkie pojęcie o kotach wolno żyjących, powinnaś wiedzieć, że zazwyczaj jest ich więcej niż jeden. I owszem, dowiedziałam się, czy gmina finansuje sterylki, wzięłam od nich skierowanie i wyłapaną kotkę ciachnęłam, kota też, ale już nie z gminy, bo tego nie finansują.
Moje pytanie dotyczyło (czytamy ze zrozumieniem?) opłacenia przez gminę szczepień małych, a nie sterylizacji.
I jak na razie jesteś jedyną osobą, która stwierdziła, że matkę i kotki trzeba przenieść jednocześnie, nie tylko na forum miau.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Sob maja 12, 2012 11:32
przez spinca
gburiafuria, a gdzie Ty mieszkasz dokładniej? Nie znam się na żywieniu kociąt, ale tak na logikę zdaje mi się, że sam kurczak to może być przymało trochę. Warto kupić chociaż jakieś suche dla kociąt. Czytałam, że słabo u Ciebie z kasą. Mogę podjechać z jakimś suchym, nie obiecuję, że przywiozę super jakościowe jedzenie, ale marketowe też nie.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Sob maja 12, 2012 11:41
przez Jana
Najlepiej byłoby złapać kotkę (np. do klatki-łapki), a zaraz potem zgarnąć kociaki. Ewentualnie najpierw kociaki, a potem matkę ("na kociaka"). Anielka ma rację, że kotka może się wynieść sama albo z kociakami, jeżeli poczuje, że jest niebezpiecznie.

Kocięta zaraz po złapaniu trzeba odpchlić, sprawdzić czy nie mają świerzba, ocenić stan zdrowia - trzeba zabrać je do weta. No i od razu zaszczepić, jeśli zdrowe, ze względu na ryzyko panleukopenii. Odrobaczyć można tydzień po szczepieniu, po kolejnych dwóch tygodniach zaszczepić po raz drugi, potem powtórzyć odrobaczenie. "Książkowo" najpierw się odrobacza, ale to ogromne ryzyko, lepiej zmienić kolejność.

Do jedzenia dla kociąt kup po prostu karmę kocią, suche i puszki, ew. mięso, ale suche koniecznie, ze względu na skład (tauryna), wyłącznie domowe jedzenie nie jest dla nich dobre.

Gminy oprócz talonów na sterylki wydawały też na leczenie, ale w tym roku jest z tym krucho (moja znajoma karmicielka nie dostała talonów na leczenie w ogóle), więc finansowanie szczepień przez gminę jest raczej nierealne.

Re: Dzika kotka i jej małe, wychodzą prosto na ulicę! PILNE

PostNapisane: Sob maja 12, 2012 11:46
przez gburiafuria
Ojej, nie chodziło mi o to, że nie stać mnie na kupienie żadnego suchego. Chodziło mi o to, że nie kupię im Royala.
Z kwestii finansowych najbardziej mnie niepokoją te szczepienia, ale napisałam już do gminy i czekam na odpowiedź.

Może trochę mnie poniosło w poprzednim poście, sorry, ale naprawdę przyszłam tu po rady, a nie po to, żeby ktoś na mnie naskakiwał. Kotami wolno żyjącymi opiekuję się od stycznia, odkąd się tu przeprowadziłam. Inni sąsiedzi też się nimi zajmują, ale w ich pojęciu jest to karmienie, nikt o takich rzeczach jak sterylka czy oddanie małych do adopcji nie myśli.

Będę je łapać razem z kotką, skoro tak ma być najlepiej. Jest o tyle dobrze, że kociaki i ona siedzą przy samym okienku. Piwnica jest zawalona i ona w zasadzie nie ma gdzie zwiać.

Do weta je oczywiście zabiorę, no i w takim razie zapłacę za te szczepienia, jeśli gmina nie będzie skłonna i będę prosiła przy adopcji o "co łaska", może choć część mi się zwróci.