kot w nowym domu , czyli Syriusz i ja

Kilka dni temu kupiłam małego kociaka syberyjskiego, kiedy brałam go do domu był szalenie nieufny - chował się i miauczał. Zaskoczyło mnie, że już pierwszej nocy zawładnął moją poduszką, a rano "ofuczał" syna, który podszedł zbyt blisko. Dwa następne dni minęły spokojnie - kot zaczął mruczeć, ocierać się o nogi i ciągle spał w nocy w moim łóżku. Trzeciego dnia pobytu Syriusza w domu musiałam wyjść na 2, może 3 godziny, kiedy wróciłam kot znowu zaczął uciekać - chować się pod łóżka itp. W czasie rozmowy, koleżanka zwróciła mi uwagę, że chyba to złe przyzwyczajenie, żeby kociak spał z nami, bo kiedy urośnie do 7 kilko, ciężko będzie się zmieścić w łóżku. Choć serce bolała, stwierdziłam, że jest to racja i całą noc odganiałam go z naszego wyrka ( brałam i stawiałam na podłodze). Ku mojemu zdziwieniu obudziłam się w mokrym łóżku
Skarciłam kota (słownie), posprzątałam i poszłam zająć się swoimi sprawami ( mąż jeszcze spał), kiedy weszłam do sypialki na kołdrze było kupsko
Dodam, że do tej pory Syriusz załatwiał się do kuwety.... jak mam to sobie wytłumaczyć, co robić???

