Strona 1 z 2

Czy kot moze spacerowac w szelkach jak pies ??

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 7:56
przez Ada
Zaczyna sie robic cieplej i marze o wyprowadzaniu moich kociszkow na dwor, zakupiłam dwa rodzaje szelek .. ale moje koty sa przerazone :crying: jak im cos sie wklada na grzbiet.. tak chciałabym z nimi wyjezdzac, a nie moge. Ubieranie w szelki trwa 15 minut, potem koty sie kłada i nie chca wstać tylko gryza przednia czesc zaprzęgu, nie mam mowy o podniesieniu brzuszka ipostawieniu na nozkach .. potem jak szalone uciekaja po domu.. ciagnac smyczke
prosze o rady co mam zrobic :(

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:10
przez Agi
Co innego w domu co innego na dworze :lol:
Fidel w domu kladzie sie i "buntuje". Wyglada to przezabawnie - stawiam kota na miekkich lapach, kot robi kroczek i tak jak stal, wyprostowany robi buuuuuuum na lewy bok. Lezy. Stawiam kota, znowu kot stoi, stoi po czym wyprostowany robi buuum - na prawy bok. Stawiam kota kot stoi myslac intensywnie po czym - buuuuuum - teraz na lewy.

A na dworze momentalnie zapomina o szelkach i rozpoczyna zwiedzanie :lol:

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:22
przez Ada
a jakie zaprzegi sa lepsze, te z szelkami, czy tylka z obróżką ?

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:25
przez mONA
Zdecydowanie szelki na poczatku - z obróżki Buc potrafił się wydostać...

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:28
przez lady_in_blue
Ada - zdecydowanie szelki. A poza tym - no cóz, Budyń do dziś za zakładaniem szelek nei przepada, ale sam potrafi się tego dopominać, jak chce na dwór. :wink:

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:34
przez Ellen
Moja Kicia kiedys na postoju jak jechalismy na wakacje w ciagu kilku sekund wyplatala sie z szelek. Nie wiem jak ona to zrobila, bo szelki za luzno na 100% nie byly (a nawet lekko przyciasne). Po prostu nagle zaczela robic fikolki w miejscu i zostala mi w rece smycz z szelkami bez kota :lol: Na szczescie zlapalam spryciule. Zelek ma uraz do wszelkich sznurowan w okolicach brzucha i dostal swira jak mu raz zalozylam, a Maly usilujac zdjac obrozke zaplatal sobie zeba w zapiecie i prawie mu trzeba bylo wyrwac. Wiec po tych przygodach do szelek nie mam zaufania, jak gdzies wyjezdzam, to koty puszczam wolno.

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:43
przez Ada
Ellen pisze: jak gdzies wyjezdzam, to koty puszczam wolno.

zartujesz 8O , ja bym chyba umarła na zawał, gdyby moj Rysiek wolno biegał po dworzu 8O, nie wspomne o przestraszonym El Coto 8O
Musiałabym zakupic chyba "lokalizatory" i przymocowac do kociambrów :roll:

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:48
przez Ellen
Ale ja zawsze wyjezdzam do jakiejs agroturystyki na wies, w gory, do lasu, wiec nie ma sie co bac o kota.

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:52
przez Ada
Ellen pisze:Ale ja zawsze wyjezdzam do jakiejs agroturystyki na wies, w gory, do lasu, wiec nie ma sie co bac o kota.

i kot ma zabezpieczony teren ... mam na mysli, nie moze uciec do lasu , albo cos 8O

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 8:59
przez Ana-cd
Ja niestety walkę o nauczenie kota chodzenia w szelkach przegrałam. Kot za nic w świecie nie chciał chodzic w szelkach.Mało on nawet nie chciał w nich ustać 1 sekundy! Zaraz przyklajał się do podłogi.

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 9:23
przez Ada
Ana-cd pisze:Ja niestety walkę o nauczenie kota chodzenia w szelkach przegrałam. Kot za nic w świecie nie chciał chodzic w szelkach.Mało on nawet nie chciał w nich ustać 1 sekundy! Zaraz przyklajał się do podłogi.

dzieki Ana, pociszyłas mnie :lol: moje tez przyklejaja sie do dywanów i za nic nie chca wstac :lol: ale ja ich przymusze.. chyba zaczne z nimi spacerowac po klatce :lol:

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 9:24
przez Gacusiowa
moje mialy tak samo na poczatku - dwa kroki i z łomotem waliły się na glebę - w ogóle nie wiedziały jak się w tym chodzi...
ale teraz jest lepiej :) (można podziwiać Cypiska na spacerku)
proponuję po prostu ubrać kota w szelki i po prostu dać mu w nich trochę polatać, bez przypinania smyczki, po domu - jak się już oswoi, będzie można próbować ze smyczką po domku połazić, a później ewentuanie na dwór (kot na początku się strasznie na dworze stresuje, dużo nowych wrażeń i w ogóle, ale po jakimś czasie zaczyna nawet na prostych nogach chodzić, a nie na jaszczurkę)

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 9:30
przez Ellen
Ada pisze:i kot ma zabezpieczony teren ... mam na mysli, nie moze uciec do lasu , albo cos 8O


8O Ale wlasnie w tym cala frajda, ze kot lazi po lesie (szczegolnie jak domek jest w srodku lasu). Zawsze jak gdzies wyjezdzamy, to wybieramy miejsce, gdzie jest jak najwiecej przestrzeni niezamieszkaniej - lasow, lak, pol, zeby sobie koty mogly biegac do woli. A juz najwieksza radoche ma kot z biegania po lesie w nocy :)

A tu fotki (niestety fatalnej jakosci, bo to zdjecia zdjec) mojej Kici (teraz za Teczowym Mostem :( ) na wakacjach

http://upload.miau.pl/4560.jpg
http://upload.miau.pl/4561.jpg
http://upload.miau.pl/4562.jpg

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 11:14
przez Ada
Ellen, ja boje sie tez ,ze jak one sie przyzwyczają do dworu , to beda cierpiały w domu .. a ja z nimi :(
zdjatka fajowskie. Rysiek byłby zachwycony perspektywą chodzenia po lesie :D
Gasusiowa mama.. chyba nie ma pająką 8O co sie staneło z slicznosciami :D
dzisiaj ubiorę kociambry i odepne smycz, to b. dobry pomysł, ale problem polega na tym,ze koty gryza to co jest na szyjce i sie przyduszają
:(

PostNapisane: Wto kwi 13, 2004 11:22
przez Agi
Ada mozesz troszke mocniej zapiac, nic im nie bedzie a nie zrobia sobie wedzidla. Mowie Ci, co innego w domu a co innego na dworze :smokin: