Wchodzę dziś do domu i w drzwiach wita mnie zabandażowana kot Czarnuszka... Małżonka poddała się i zawinęła kotkę w kapustę świeżą tłuczoną
Kot po rozwinięciu okazała się być trikolorką - była czarno-biało-zielona... Do standartowego wyglądu doprowadziła się własnopyszcznie. Podobno ominął mnie ciekawy przykład gry aktorskiej - po zabandaźowaniu kot z dużym oddaniem demonstrowała że teraz kot całkiem i zupełnie nie może chodzić...
Piszemy teraz rzadziej - głównie dlatego że sytuacja kotów zrobiła się dość stabilna, nie będziemy raczej pisać że koty czują się dobrze, zjadły a nawet z kuwety korzystały
Co do chudej Etny - to prawda, tej kociczki mogłoby być więcej - waży teraz 2.7 kg i przybiera na wadze powoli... to wprawdzie prawie kilogram więcej niż w chwili przybycia ale przy Czarnuszce zaczyna wyglądać chudziutko
Czarnuszka ma już 3.4 kg i zaczyna wyglądać na troszkę za bliską kształtu idealnego (kuli)... Może mieć to związek z hormonami które dostaje (a właściwie dostawała).
W poniedziałek oba futerka odwiedzały weta. Etna akurat nie miała rujki i sprzeciwiała się dość żywiołowo... Weterynarz w trakcie wizyty usiłował nas pocieszyć że już niedługo będziemy się widywać rzadziej. W rewanżu podpowiedzieliśmy mu co zostało do zrobienia - przez jakiś czas nie będziemy się widywać rzadziej
Czarnuszka - odstawiliśmy hormony, nie pomagają. Dostała Galastop, podobno ma szanse zadziałać. Napomykaliśmy już o okładach z kapusty? Dostała też trzecią dawkę Zylexis. W planach: odrobaczanie, szczepienia, chipowanie
Etna - zarasta futerkiem ale nadal jest matowo-puchata. Dostała witaminy, wstępnie na 2 tygodnie. Dostała trzecią dawkę Zylexis. W planach: odrobaczanie, sterylka, szczepienia, chipowanie
Karmienie kotów będzie teraz bardziej skomplikowane - jedna dostaje do porannego mięska Galastop a druga witaminy. Na szczęście nie mają żadnych uwag typu 'to pożywienie jest skażone i dla kota niejadalne' - ale musimy pilnować żeby każda jadła swoje, a oczywiście obie uważają że lepsze jest to drugie...
Jak napomykałem Etnie skończyła się rujka - ale postępy w socjalizacji są już wyraźne. Do kot można podejść i pogłaskać, zdarza się nierzadko że to ona podchodzi. Po wizycie u weta miała krótki nawrót paniki, ale po 15 minutach wyszła spod łóżka. No, pasztet stojący przed łóżkiem mógł mieć w tym swój udział
Dodatkowo kotki wydają się coraz lepiej dogadywać ze sobą...
Z ciekawostek - Etna doskonale panuje nad pazurami. Potrafi złapać mnie poduszeczkami przednich łap za dłoń i nie dotknąć żadną ze swoich wbudowanych brzytewek... Trzy pazurki ma obcięte ale potem jej się znudziło, kiedyś do tego tematu wrócimy. Etna łaskawie zgadza się zjeść wybrane kąski z mojego talerza/kanapki - dotychczas stanowczo tego odmawiała
Czarnucha jest w stanie zjeść pizzę która wydawałoby się bezpiecznie spoczywa w pudełku - wykonując w pudełku otwór wielkości kota... Nasz chomik przeżył trzecią próbę zapoznania z kotami - teraz jego klatka jest przymocowana do okna linką i dodatkowo przyklejona do parapetu taśmą dwustronną. Przy okazji dowiedziałem się że dzieci nie budzi spadająca z parapetu klatka z chomikiem (i pewnie kotem na wierzchu) ale szuranie szczotki o podłogę przy sprzątaniu trocin jak najbardziej je budzi...
Tak więc wydaje się że oba nasze futerka - i to troszkę chudsze, wyliniałe i zezowate nieco, i to tłuste, wymionkowate i zarobaczone odrobinę mają się tak dobrze jak to w tych warunkach możliwe