2 dzikawe koty Joli Dworcowej już w domu! Dziękujemy!!

Sprwaę opisuję na tym wątku
viewtopic.php?f=1&t=98304&start=1110
ale wrzucam też jako oddzielny temat, bo bardziej zwraca uwagę.
Jola Dworcowa, opiekujaca się 22 kotami w domu i dokarmiajaca drugie tyle w róznych miejscach, miała wynajety strych w domu, w którym mieszka. Są tam 2 koty, kiedyś domowe, ale po śmierci własciciela zdziczały. Wchodziły do mieszkania sąsiada Joli (na parterze) ale sąsiad się wyprowadził, zabrał 2 swoje koty i psa, te koty zostały, Jola je złapała i umieściła w tajemnicy przed lokatorami na strychu. Niestety, strych musi teraz oddać, bo nalezy się nowym lokatorom (tak twierdzi właściciel domu) i 20 kwietnia koty trzeba zabrać. Ale nie ma gdzie. Nie mozna ich wypuscić na podwórku, bo tam i tak jest za duzo kotów (dzikich, wysterylizowanych), lokatorzy je przeganiają, wychodzą z psami, koty nie mają się gdzie schronić. Koty są ze sobą bardzo zaprzyjaźnione, trzeba im dać wspólny dom. Nie nadają się na domowe pieszczochy, potrzebny jest dla nich dom wychodzący, gospodarstwo, gdzie koty łapałyby myszy, ale byłyby też dokarmiane, no i dom musiałby mieć swiadomość, że najpierw koty trzeba przez co najmniej 2 tygodnie przetrzymać w zamkniętym pomieszczeniu, żeby się przyzwyczaiły, bo inaczej uciekną. Może ktos zna takie miejsce?
Proszę, pomyślcie, popytajcie, może coś się znajdzie...
Jola nie może wziąc ich do domu, bo tam juz jest 20 kotów, nie może sprowadzić kolejnych!!!
viewtopic.php?f=1&t=98304&start=1110
ale wrzucam też jako oddzielny temat, bo bardziej zwraca uwagę.
Jola Dworcowa, opiekujaca się 22 kotami w domu i dokarmiajaca drugie tyle w róznych miejscach, miała wynajety strych w domu, w którym mieszka. Są tam 2 koty, kiedyś domowe, ale po śmierci własciciela zdziczały. Wchodziły do mieszkania sąsiada Joli (na parterze) ale sąsiad się wyprowadził, zabrał 2 swoje koty i psa, te koty zostały, Jola je złapała i umieściła w tajemnicy przed lokatorami na strychu. Niestety, strych musi teraz oddać, bo nalezy się nowym lokatorom (tak twierdzi właściciel domu) i 20 kwietnia koty trzeba zabrać. Ale nie ma gdzie. Nie mozna ich wypuscić na podwórku, bo tam i tak jest za duzo kotów (dzikich, wysterylizowanych), lokatorzy je przeganiają, wychodzą z psami, koty nie mają się gdzie schronić. Koty są ze sobą bardzo zaprzyjaźnione, trzeba im dać wspólny dom. Nie nadają się na domowe pieszczochy, potrzebny jest dla nich dom wychodzący, gospodarstwo, gdzie koty łapałyby myszy, ale byłyby też dokarmiane, no i dom musiałby mieć swiadomość, że najpierw koty trzeba przez co najmniej 2 tygodnie przetrzymać w zamkniętym pomieszczeniu, żeby się przyzwyczaiły, bo inaczej uciekną. Może ktos zna takie miejsce?
Proszę, pomyślcie, popytajcie, może coś się znajdzie...
Jola nie może wziąc ich do domu, bo tam juz jest 20 kotów, nie może sprowadzić kolejnych!!!