Strona 1 z 1

TRÓJMIASTO - DZIKI KOT Z CHORĄ ŁAPKĄ

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 9:47
przez delight_
Przede wszystkim witam serdecznie wszystkich Forumowiczów! To mój pierwszy wątek, konto założyłam przed chwilą, także darujcie mi mój brak orientacji w temacie ;).

Odzywam się, ponieważ mam spory problem, ale myślę, że warto zacząć od początku:
W poprzedni poniedziałek (8 dni temu) ni z gruszki ni z pietruszki pod naszym domem (mieszkamy w małym domku wolnostojącym) pojawiła się nigdy dotąd niewidziana tutaj kicia. Jako, że ja - świruska - interesuję się każdym napotkanym zwierzęciem, próbowałam nawiązać kontakt - na darmo. Kicia dzika, nie dająca się pogłaskać No ale w pełni to zaakceptowałam, wychodzę z założenia, że nie ma co przymuszać do kontaktu jak nie ma takiej konieczności. Wieczorkiem wybierając się na spacer z naszym owczarkiem niemieckim ku mojemu zdziwieniu syczeniem powitała nas owa Kotałka (tak się przyjęło ;) ). Pies stanął jak wryty, kicia się odsunęła, no i poszliśmy. Wracamy, a ona nadal swoje. Nadszedł ranek dnia kolejnego, pora spaceru z czworonogiem i tym razem zdziwiłam się naprawdę mocno, gdyż kicia ulokowana pod naszym płotkiem smacznie kima. Nie pozostało mi nic innego jak po powrocie z przechadzki napoić ją i nakarmić, co mojemu Lubemu niekoniecznie się spodobało, ale wiedział, że nie ma co walczyć z wiatrakami ;). W każdym bądź razie, w środę już brał się za budowę kociej chałupki :D. Niestety Kotałka do teraz się w niej nie zadomowiła, ale liczę na to, że to kwestia czasu. Mijały dni, a ona nawet jeśli w ciągu dnia znikała, to jedynie na najwyżej 3 godzinki, po czym z powrotem lokowała się pod płotem. Nie dawała się pogłaskać, aczkolwiek jak wyciągałam rękę to czasem skusiła się żeby ją powąchać. Jednak przy każdym gwałtowniejszym ruchu się płoszyła. Mimo to, zaczęła być przez nas widywana i po drugiej stronie płotu, m.in. na naszym parapecie ;). Zaczęłam już Lubego oswajać z myślą choć częściowego udomowienia kici. Tak mijały sobie dni do wczoraj - kiedy wyszłam po południu, jak codzień, napoić i posilić Kotałkę zauważyłam, że jest jakaś nieswoja, taka... ospała. Kiedy wstała żeby podejść do misek zauważyłam, że kuleje na przednią łapkę. Przerażona zaczęłam insynuować złamanie, przetrzepałam fora itp., no ale cóż mogę stwierdzić kiedy kicia za żadne skarby nie chce się zbliżyć... W związku z jej niechęcią do wybudowanej willi, wyłożyłam zykły karton po butach kocykiem i tam się gwiazda ulokowała. Luby polecił poczekać do dzisiaj i zobaczyć jak się sytuacja rozwinie. No a dzisiaj... Kicia kuleje nadal, czasem zdarzy jej się postawić tę łapkę, ale co mnie dziwi - jak np. chce wstać z pozycji leżącej to bardzo mocno tę łapkę wyciąga/prostuje. No i nastąpił przełom w relacjach - dziś po raz pierwszy ją pogłaskałam :). Kombinuję transporter dla kocury i po południu liczę na to, że uda mi się ją zabrać do weta. Pytanie tylko co, jeśli nie uda mi się jej do tego przekonać (co zresztą jest bardzo prawdopodobne...) ? Jak myślicie - co to może być? Co robić dalej? Poradźcie proszę... Nie mam doświadczenia z kotami - zawsze raczej byłam psia, co zazwyczaj wiązało się z niemożnością przygarnięcia kociaka. Możliwe ,że jeśli zwierzaki się dogadają to kicia zostanie z nami na stałe, choć wątpię, że będzie się dobrze czuła w domowych pieleszach - okaże się z czasem. Póki co muszę zająć się jej łapką, a kompletnie nie wiem jaki obrać plan działania... Z niecierpliwością czekam na Wasze odpowiedzi, za które z góry dziękuję!

Pozdrawiam.

Re: Kocia łapka itd.

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 10:14
przez dorcia44
napisz skąd jesteś .
Jest możliwość pożyczenia klatki łapki gdyby ci się nie udało złapać ręcamy :wink: i do weta .

Re: Kocia łapka itd.

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 13:19
przez delight_
Gdynia się kłania ;). Właśnie jestem w drodze do domku, także zaraz zobaczę jak się sytuacja rozwinęła...

Re: Kocia łapka itd.

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 13:30
przez wojtek_z
Delight_, zmień tytuł, wstaw nazwę Gdynia lub Trójmiasto - szybciej zauważą forumowiczki z tamtych stron, bo jest ich tam trochę! Aktualny tytuł nie rzuca się w oczy... Tytuł możesz dowolnie zmieniać po wejściu w swój pierwszy post w tym wątku.

Re: TRÓJMIASTO - DZIKI KOT Z CHORĄ ŁAPKĄ

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 14:48
przez delight_
Tytuł zmieniony, dzięki za radę. Byłam u weta (sama) opowiedzieć co i jak, powiedział, że po prostu musi ją zobaczyć, tak więc zabraliśmy się za przetransportowanie głównej zainteresowanej... Niestety nic z tego, a nawet gorzej... Tak się bidula przestraszyła, że z naszego porannego postępu zostały tylko wspomnienia. Mogę zapomnieć o głaskaniu itd... Zostawiliśmy ją teraz w spokoju, nie wiem czy nie zwieje gdzie pieprz rośnie i tyle. Strasznie się tego boję... Nie tak to miało być...

Re: TRÓJMIASTO - DZIKI KOT Z CHORĄ ŁAPKĄ

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 16:39
przez martasekret
nie obejdzie się chyba bez klatki-łapki.....
wiem, że dziewczyny z gdyni mają takową pożyczyć...

Re: TRÓJMIASTO - DZIKI KOT Z CHORĄ ŁAPKĄ

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 16:44
przez delight_
Kurczę, próbuję się dodzwonić do "naszego" schroniska, ale ciągle zajęte... Orientujecie się czy Ciapkowo może mieć takową klatkę na stanie? Kicia została przekupiona makrelą - zobaczymy jak to się dalej potoczy. Niby jadła mi z ręki i usadowiła się z powrotem w swoim kartonie, ale wygląda na obrażoną - głaskać się nie daje. Ale wszystko to pikuś - kicia nadal kuleje i to mnie martwi... Choć kiedy opowiadałam wetowi o jej zachowaniu itd. to w 99% wykluczył złamanie. Zawsze coś ...

Re: TRÓJMIASTO - DZIKI KOT Z CHORĄ ŁAPKĄ

PostNapisane: Wto kwi 10, 2012 17:27
przez martasekret
nie jestem ekspertem od zwierzęcych chorób, ale wydaje mi się, że złamana łapka baaardzo boli...do tego stopnia, że kot nie byłby w stanie na niej stawać...kot, który niegdyś mieszkał u mnie na balkonie pewnego dnia także przyszedł kulejący i okazało się, że robił mu się ropień, bo stoczył walkę ze znienawidzonym przez siebie kocurem...ropień początkowo nie był widoczny, ale z każdym dniem rósł, więc pewnego razu moim oczom ukazała się pokaźnych rozmiarów gula...wzięłam go do weta - ropień został rozcięty, jego zawartość spuszczona do "nerki", ranka zdezynfekowana i po krzyku.
O tej porze chyba trudno będzie ci się dodzwonić do schronu....
o ile się nie mylę, klatką dysponują dziewczyny z pkdt - np. marlon, która jest obecna na forum...nie jestem jednak pewna, a nie chcę wprowadzać w błąd...wyślij jej najlepiej pw z zapytaniem

Re: TRÓJMIASTO - DZIKI KOT Z CHORĄ ŁAPKĄ

PostNapisane: Pt kwi 13, 2012 10:48
przez delight_
Bardzo dziękuję za radę :). Kocia łapka już w porządku - może była po prostu zbita... Niestety z klatką nic się nie ruszyło... Ale poszukuję ;)