O kocie Behemocie

Jest u mnie od piątku. Dzikus zupełny. Najczęściej bunkruje się za kanapą w salonie. Je - bo jedzenie w nocy w tajemniczy sposób znika, picie też. Niestety kuweta pusta, za to siQ wylądowało na czystych ręcznikach, które złożone czekały na włożenie do szafki (no tak - nauczka dla mnie - nie zostawiaj nic na potem
). Dziś zmienił miejscówkę zza kanapy na pod kaloryfer. I dał się pogłaskać. Tzn nie zwiał i nie syknął. Po południu w tajemniczy sposób znów przeniósł się za kanapę. Wczoraj i w sobotę jak był sam w pokoju zrobił kilka rundek przelatując niemal pokój - zapewne w celu znalezienia jakiejś drogi na zewnątrz. Po czym wykonał skok na szybę - oczywiście nie wiedząc, że ona tam jest. Jak tylko ktoś wszedł do pokoju kot zniknął (za kanapą oczywiście). Jak to Behemot.
