Strona 26 z 29

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Śro mar 28, 2018 18:38
przez Kamilamm
Dziękuję za słowa otuchy. Nie wiem jak sobie z ta stratą poradzić. Dzura w sercu, a w głowie masa negatywnych emocji. Depresja.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Sob mar 31, 2018 13:10
przez Dorka ...
Kamilamm,
Każdego kolejnego dnia będzie odrobinkę jak ziarenko piasku ,,lepiej,,.
Czas pozwoli Ci, oswoić się ze wszystkimi uczuciami jakie będą Ci towarzyszyć.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Nie kwi 01, 2018 13:02
przez katarzyna1207
Dorka ... pisze:Muniek mógł biegać po trawce i czuć powiew świeżego powietrza nie tylko przez okno czy balkon... Nauczonego tego Go przygarnęłaś i za to wielki szacunek!
..... ale taka była Jej natura, ja tego nie zmieniłam i Ty też nie...


Ale to można zmienić ...bez "maltretowania" kota ... Mam w tej chwili 4 "wieczne" tymczasy ... wszystkie wzięte z ulicy, a właściwie spod śmietnika ... 3 już jako dorosłe koty ... wszystkie były dzikie, urodziły się i żyły w okolicy tego śmietnika ... W tej chwili są wręcz upierdliwymi miziakami, żaden nie wyrywa się z powrotem na wolność ... wylegują się na poduchach, na mnie ... w legowiskach ... w lecie siedzą na osiatkowanym balkonie i to też nie zawsze mają ochotę ... Trzeba tylko mnóstwo cierpliowści i wyczucia, czym którego kota przekonac do życia w tej rzekomej niewoli ... :wink:
Kamilamm ... Straty kota oczywiście bardzo współczuję :( ... ale bardzo dobrze, że wyciągasz właściwe wnioski z jego śmierci ...

edit: te koty musiałam zabrać do domu, bez tego już by nie żyły - kocurek zmasakrowany we wnykach :placz: , kotka głucha i z objawami neurologicznymi (nie wiem jak udało jej się przeżyć 8O ), kolejna to malutka koteczka karzełek ...

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Nie kwi 01, 2018 13:43
przez Kamilamm
Do Katarzyna1207 tylko wydaje mi sie, że koty wzięte spod śmietnika które przeszły ciężkie w tym miejscu życie, gdy trafiaja do domu i zaznają dobrego życia to nie chcą wracać do tego. Mój kot został przygarnięty jako 2-miesięczny kociak, ze słabych warunków, gdybym go nie wzięła to podejrzewam, że byłby kotem bezdomnym. Mój nie zaznał cierpienia i głodu na dworzu i nie kojarzył go że strachem. Kochał wychodzić na dwór, łapał myszy, bawił się z kotami sąsiadów. Gdy nie chciałam go wypuścić to stał pod drzwiami i miałczał (a dla mnie to jakby mi plakał), skakał na klamkę, czasem udało mu się ją otworzyć. Teraz nie mogę sobie tego wybaczyć. Że wypuściłam go tego wieczora na dwór. I nigdy sobie tego nie daruje.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 6:59
przez catwwoman81
Kochani w sobotę musiałam pożegnać swoje Słoneczko, była ze mną 18 lat i jeden miesiąc, walczyła właściwie od 2,5 roku, najpierw problemy z wątroba, potem wylew, straciła wzrok ;((( potem złośliwy włókniakomięśniak, zdecydowaliśmy sie na operację mimo świadomości ryzyka i moje Słonko po raz kolejny się podniosło, w luty zdiagnozowano u nas pnn i te ostatnie półtorej miesiąca to była nieustanna walka, do soboty, kiedy to bilans przechylił sie w stronę strat, po rozmowie z wet, który powiedział, że czas sie żegnać poprosiliśmy go o przyjazd do domu, mielismy jeszcze 4 godziny żeby sie pożeganć, przyjechali wszyscy z rodziny, którzy chcieli ja jeszcze zobaczyć, wzięlismy ja na balko żeby poczuła wiosnę, było tak pięknie i słonecznie :cry: :cry: :cry: :cry: a potem moja ukochana dziewczynka odeszła spokojnie, otoczna miłością, do końca tulona, całowana i zapewniana o naszej miłości, nie chcieliśmy , żeby umierała w strachu, bólu lub agonii, a od tego dzieliła nas bardzo cienka granica :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: , wiem, że ona już nie cierpli ale ja UMIERAM!!! po prostu nie ma mnie!! To zabrzmi idiotycznie ale chociaż wiedziałam przecież, że ten dzień kiedyś nastąpi to jednak jednocześnie nie wiedziałam :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: ciągłe płaczę, wszędzie ja widzę, śpię z jej kocykiem, nie radzę sobie!!!!! wszyscy mówią, że miała cudowne, długie życie, ale ja mam wrażenie, ze nie minęło 18 lat tylko jeden dzień :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: jeszcze długo tuliłam ja po wyjściu weta, a potem pochwaliśmy ją (boże nie wierze, żer to piszę!!!!!!) w ogrodzie rodziców, wiem jak to zabrzmi ale po chwili chciałam ją wykopać, jeszcze raz utulić, zrobiłabym wszystko żeby do nas wróciła!!!. Punieczku Kocham Cię Na Zawsze, Najbardziej Na Świecie!!!! Tęsknie tak bardzo, że nie potrafię wyrazić tego słowami!!!!!!! :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 11:09
przez ASK@
Przytulam

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 13:05
przez stokrotka1
catwwoman81 bardzo współczuję ogromnej straty i rozumiem Cię w zupełności, jak każdy, kto kocha swojego kota bezgranicznie jak członka rodziny. Wiem, że żadne słowa nie zmniejszą Twojej tęsknoty i bólu, zapewniam Cię, rozpacz jest normalna i to nic dziwnego! Czas żałoby musi być. Trzymaj się ciepło i piękne jest to, że masz wsparcie całej rodziny!!! Pozdrawiam.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 17:02
przez ankacom
Bardzo współczuję :cry:

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Pon kwi 09, 2018 19:00
przez catwwoman81
Dziękuję wam z całego serca, wiem, że wy mnie rozumiecie, odkąd odkryłam wasze forum we wrześniu 2015 roku, otrzymałam tu tylko dobre rady i wsparcie :* to prawda, że mam szczęście mieć oparcie w rodzinie, mam cudownego męża dla którego Puncia jest jego ukochaną czarną królewną na zawsze, i celowo piszę jest, bo zawsze będzie :cry: :cry: :cry: :cry: nie potrafię i nie chcę o niej pisać, mówić i myśleć w czasie przeszłym, moi rodzice tez ją kochają, mój tato przyjeżdżał 50 km z urlopu żeby posiedzieć z nią gdy była po operacji, a my musieliśmy iść do pracy, jeździł z nią do lecznicy, kiedy my nie mogliśmy, wszyscy znajomi bliżsi i dalsi wiedzą jaka Puncia jest dla nas ważna, więc naprawdę chyba mamy szczęście do życzliwych ludzi wokół, w tym trudnym czasie widzę to wyraźniej, moje ukochane dzielne słoneczko, zawsze mówiłam wszystkim, że Punieczka zna odpowiedzi na wszystkie pytania tylko ludzie zadają niewłaściwe pytania, i tak było i jest, wszelkie smutki, problemy zmniejszały się po wtuleniu w jej kochane, pachnące ciasteczkami (naprawdę!!!!) futerko, jak ja o coś pytałam to zawsze odpowiadała, była we wszystkich momentach naszego życia, brana pod uwagę podczas podejmowania KAŻDEJ decyzji, odkąd straciła wzrok nie zmieniliśmy niczego w mieszkaniu, żeby jej było łatwiej, jak mi jej strasznie brakuje!!!!!!! ciągle oglądam jej zdjęcia, nagrałam z nia tyle filmików jak z nami rozmawia, jak sie bawi lub jak po prostu śpi, bo Punieczka nawet śpi przesłodko, w domu taka pustka i żal :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: Jeszcze raz dziękuję wam :**

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Wto kwi 10, 2018 10:06
przez Kamilamm
Catwwoman81 bardzo Ci współczuję. Ja niedawno również straciłam ukochanego kotka, jeśli czytałaś wcześniejsze wątki to wiesz o co chodzi. Mojego Muncia nie ma z nami już ponad miesiąc. Powoli przyczajam się do życia bez niego, ciężko jest, bo dom stał sie taki pusty. Niestety dalej to bardzo boli,że go nie ma. Trzymaj się.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Sob kwi 14, 2018 14:15
przez Dorka ...
catwwoman81❤️
Przykro mi bardzo!Szczerze współczuję i mocno przytulam!

Kamilamm ❤️

U mnie minęło ponad 8 miesięcy... Wspomnienia wciąż żyją... Tęsknię za Lusią ❤️każdego dnia, niemal w każdej sekundzie...

Pozdrawiam serdecznie forumowiczów!

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 16:39
przez catwwoman81
Kamilamm, Dorkav dziękuję :* u mnie bez zmian, płaczę codziennie, oglądam zdjęcia, filmiki, tak bardzo tęsknię :placz: :placz: tak bardzo chciałabym ją utulić, ucałować, pogłasiać tak jak lubiła, zastanawiam się gdzie jest i czy jest jej tam dobrze nasza malutka nie znała innego życia, nie miała nigdy innego domu więc myślę, że na pewno tęskni :( :( mąż zaczął przebąkiwać o adopcji, mówi, że jemu byłoby łatwiej gdyby w domu pojawiło się nowe futerko, ale ja chyba nie jestem na to gotowa, bo czy będę potrafiła ją/jego pokochać tak samo mocno jak nasza kotunię, nie wiem jak to jest kochać innego kotka, jakkolwiek to zabrzmi ja chyba naprawę sądziłam, że ona będzie zawsze, cały czas wydaje mi się niemożliwym, że jej nie ma, dzisiaj znowu miałam zwidy, kątem oka widziałam jak zeskakuje z naszego łózka, i przez ten ułamek sekundy mój mózg zapomniał, że Punieczki nie ma, przez ułamek sekundy pomyślał, to co zawsze, że Punieczka zeskoczyła coś zjeść, albo napić się :( :( Punciku ukochany mój tak bardzo nam siebie brakuje, Kocham Cię Najbardziej Na Świecie!!!

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Czw kwi 19, 2018 16:51
przez Kamilamm
Catwwoman81 przeczytałam twój post. Miałam wrażenie, że czytam o sobie. Opisalaś w nim wszystkie moje i jak widać nie tylko moje uczucia i obawy. Również myślę i nowym kotku, ale boję się czy pokocham go tak samo mocno jak mojego Munia? Boję się, że nowego kotka będę wciąż porównywać z nim. Wiem że nowy kotek to inna osoba, charakter itp. Ale mam obawy. Z czasem przestaniesz płakać (chociaż czasem jeszcze to robię) ale nadal to boli i mam dosłownie dziurę w sercu, taką czuje pustkę i żal że to ciężko sobie wyobrazić. Ale cóż trzeba żyć dalej.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Nie kwi 22, 2018 10:43
przez Dorka ...
Dziewczyny!
Ja też mam wrażenie, że czytam o Sobie, to co napisała Catwwoman81.... I nie tylko.
Każdego dnia towarzyszą mi te same uczucia... Tęsknota,żal, pustka... i te cholerne wyrzuty sumienia :(
Czasu upłynęło już dużo, a mi się wydaje, że stoi w miejscu...
Trzymajcie się!
Pozdrawiam serdecznie.

Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?

PostNapisane: Pon kwi 30, 2018 22:47
przez iesz4
Jestem zdruzgotana i ból wręcz mnie rozrywa. Do tego dochodzą wyrzuty, że coś zaniedbałam, że za późno zgłosiłam się do weterynarza. Takrze mam żal trochę do nich bo moźże gdyby włączyli odrazu kroplówki to dziś nie cierpiałabym tak okrutnie. W styczniu pojechałam do kliniki wet. bo moja wówczas niespełna 10-cio letnia kotka Puma zaczęła bardzo chudnąć i straciła całkowicie apetyt. Po zrobieniu wyników krwi okazało się, że ma niewydolność nerek. Lekarz najpierw zalecił zmianę karmy, którą to zakupiłam w ilości na 2 miesiące, suchą i mokrą oraz lek do podawania raz dziennie Semintra +cafaseptin. Była chwilowa poprawa. Co pojechałam do wet. to dał zastrzyk i kroplówkę pod skórę. Jednak na początku kwietnia Puma nie miała już całkiem apetytu, zaczęły się zastrzyki i kroplówki codziennie, później przerwa 3-4 dni i znów gorzej, kolejnie kroplówki dożylnie, które też w weekendy podawałam w domu. W piątek była przedostatnia wizyta u weta, następnie miałam podać kroplówkę w sobotę i niedzielę. W sobotę podałam ale Puma zaczęła czuć się gożej, miała oblepiony cały nosek katarem i nie mogła przełykać. W niedzielę rano pojechałam do wet. była inna lekarka i powiedziała, że nie chce owijać w bawełnę ale Puma ma mocznicę i nie da jej się uratować, że ona już dawno podjęła by taką decyzj, że trzeba pozwolić jej odejść. Szczerze mówiąc też to czułam ale poprzedni lekarz nie sugerował tego więc miałam ogromną nadzieję, że będzie dobrze. W ubiegłym roku odeszła "moja" kotka działkowa, która miała 14 lat a tu domowy kot powinien żyć dłużej. Jednak nie miałam sumienia przedłużać jej cierpienia i podpisałam zgodę na ... To była moja pierwsza kotka domowa i mam jeszcze jedną młodszą ale chyba ostatnią. Mimo iż Ta ra ma 6 lat to już boję się kolejnej rozpaczy. Od dziecka chowałam się ze zwierzętami, znosiłam wszystko do domu włącznie z ptakami, jednak okrutnie cierpiałam kiedy nie udało się, któregoś wyleczyć. Teraz cierpię tak samo, kiedy moje dziecko miało wypadek...