» Sob cze 03, 2017 17:47
Re: Jak pogodzić się ze stratą kota?
Smutne i bardzo Ci współczuję! Śmierć zwierzaka jest bardzo bolesnym przeżyciem, zwłaszcza jak się go kochało i traktowało jak członka rodziny. Mam dwa koty, które kocham nad życie, są moimi pierwszymi kotami i też kiedyś będę w podobnej sytuacji, zwłaszcza ze jeden z nich, ten adoptowany, non stop choruje i żyje ze śrutem w klatce piersiowej. Nie ma recepty na to jak sobie radzić z cierpieniem, tęsknotą i bólem po śmierci zwierzaka. Każdy przeżywa to na swój sposób. Wcześniej miałam świnki morskie, zawsze była jedna. Miałam z nią rewelacyjny kontakt i super więź. Dla mnie najlepszym lekarstwem po odejściu świnki był zakup następnej świnki. Jest to trudne, na tęsknotę skuteczne. Nie było od początku wielkiego uczucia, za to była odpowiedzialność za zwierzątko, obowiązek nakarmienia, posprzątania i przytulenia. Były łzy i tęsknota za tym wcześniejszym, które wyczekiwało na moje przyjście do domu, otworzenie lodówki, głos i dotyk ręki. Ta nowa się bała i była płochliwa. Ale z czasem ból zelżał i serce wypełniła miłość. Spadła ona pewnego dnia jak zasłona. Jak to mówią czas leczy rany. Może los postawi na Twojej drodze nowe futerko, które będzie szukało pomocy i opieki, ale można też pomóc temu: zaadoptować inne bezdomne i okrutnie potraktowane zwierzę przez człowieka. Nic nie dzieje się bez przyczyny, za to pustkę po ukochanym kocie zapełni inny kot. Decyzja należy do Ciebie. Trzymam kciuki i nie martw się. Pomyśl, Twój kocurek miał piękne życie, wspaniałą Panią i to, że go uśpiłaś, żeby ulżyć jego cierpieniu, to było najlepsze co mogłaś dla niego zrobić. Takich ludzi, którzy do końca walczą o swoje chorujące zwierzę, nie ma wielu, są tacy, którzy na wiadomość o chorobie kota, wyrzucają go z domu. Trzymam kciuki za Ciebie i mam nadzieję, że ta pustka zostanie wypełniona. Pozdrawiam:)
Kocham moje 8 łapek w domu:)
"Im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta" /George Bernard Shaw/